Strony

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Fallen Ember CD. Horizona

- Hmm, czy aż tak ci się podobam? - zapytałam, uwodzicielskim gestem podnosząc ogon i muskając nim łeb ogiera. Horizon podążał za mną.
- Nie widać? - zapytał, uśmiechając się wnikliwie, jakby chciał zajrzeć do mojej duszy.
- Nie specjalnie - flirtowałam swobodnie i spuściłam ogon na ziemię. Och, jaki on jest przystojny! Chyba.. chyba... chyba się zakochałam.
   Podążałam spokojnym krokiem w stronę jaskiń, a Horizon cały czas mi towarzyszył. Próbował co prawda jakoś zagadać, ale ja speszona całą sytuacją, nie specjalnie paliłam się do rozmowy. Przechodziliśmy właśnie przełęczą oddzielającą Grotę Wii a Rumowisko, kiedy idący przede mną zatrzymał się tak gwałtownie, że rozmarzona nad jego piękną maścią, wpadłam na jego zad popychając ogiera do przodu.
- Przepraszam, nie chciałam...
- CICHO! - syknął Horizon, ani drgnąc. Zdezorientowana całą sytuacją już się miałam odezwać, kiedy nagle coś usłyszałam. Brzmiało tak, jakby pod nami przesuwały się skały.
- C-co to jest? - zapytałam. Ogier odwrócił się do mnie wzrokiem pełnym niepewności, ale też troski i odwagi. Patrzyliśmy na siebie, kiedy nagle pękła ziemia między naszymi kopytami. Horizon przeskoczył rów, a ja - choć bardzo tego chciałam - nie mogłam się ruszyć. Strach kompletnie zawładnął moim umysłem.
- Co robisz?! Chodź tutaj, no szybko! - kiedy tylko ogier zdążył wypowiedzieć te słowa, z końca wąwozu po jego stronie zaczęła walić się skała. Horizon bez zastanowienia rzucił się w moją stronę, i zanim się obejrzałam - pędziliśmy co tchu w stronę Rumowiska. Kiedy byliśmy przed skrajem tego terenu, Horizon zatrzymał się i zawahał, ale pod presją doganiających nas spadających ścian wąwozu - nie mieliśmy wyboru. Ruszyliśmy przed siebie, zanurzając się w głębi nieprzebytych ostępów mrocznego Rumowiska.

***

- Gdzie właściwie idziemy? - zapytałam, na wskroś przeżarta strachem. Horizon zatrzymał się i objął mnie skrzydłem, a ja oblałam się rumieńcem.
- Nie wiem, gdzie ale grunt, że razem. - uśmiechnął się do mnie i nieco przybliżył, tak, że nasze boki się ze sobą stykały. Chciałabym go od siebie odepchnąć, powiedzieć, że to nie ma sensu, bo ciągle noszę w sercu żałobę po Fall'u, ale nie potrafię. Zatracam się w objęciach ogiera, i czuję się bezpieczna jak nigdy. I zapominam o wszystkich problemach związanych z moją tajemnicą, z Fall'em i ze wszystkim innym.
  Mijają godziny, a ja jestem coraz bardziej zmęczona. Żałuję, że nie mam żadnej mocy, która pozwoliłaby mi wyczarować bezpieczną kryjówkę i pozwolić mi się przespać. Wysuwam łeb znad skrzydła Horizona, ale o dziwo - zauważam, ze wcale nie wygląda na zmęczonego. Znajduje mój wzrok, i przepełniony troską, pyta:

< Horizon? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz