-Może pójdziemy na spacer? -Zaproponowałem wpatrzony w klacz.
-No dobrze, pod warunkiem że ja prowadzę ^^. - Powiedziała rozweselona.
Szliśmy stępem aż dotarliśmy do przepięknego miejsca.
-Mówił ci ktoś że masz piękne oczy? -Zapytałem.
-Nie, ty jesteś pierwszy. -Powiedziała i uśmiechnęła się.
-No to masz szczęście że trafiłaś na takiego ogiera jak ja. -Powiedziałem i popatrzyłem się w niebo.
-Masz ochotę na małe wyścigi? Takie mini. -Powiedziała i ustawiła się jak by miała lecieć.
-No dobra, ale ja i tak wygram...-Powiedziałem.
-Gotowi do biegu start! - krzyknęła i nie dała mi przyjąć odpowiedniej pozy.
Leciała tak zgrabnie, aż mnie przytkało. Wzleciałem ponad chmury, a jej nie było widać.
-Margaux! Gdzie jesteś???!!!
-Tu..I tam..Poszukaj mnie! - Słyszałem tylko głosy.
Leciałem z prędkością 120km/h. Nagle wpadłem na klacz której szukałem. Zlecieliśmy na ziemię. Leżeliśmy na ziemi obok siebie, ja patrzyłem się w niebo i się śmiałem, a klacz tylko chichotała po cichu.
< Margaux? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz