- Może wybierzemy się w góry? - zaproponował
- Nigdy nie byłam w górach. Możemy iść. Zrobię kanapki z marchewką i wezmę wodę. spotkamy się przy mojej jaskini.
- Ok.
~Godzinę później~
Szliśmy wąskim szlakiem. Po chwili zobaczyliśmy małą polanę. Usiedliśmy na trawie,
zjedliśmy dwie kanapki. i ruszyliśmy w dalszą drogę. Kleofas nie był zadowolony kiedy spotkaliśmy zająca Stefana. Jego żona urodziła piątkę dzieci. Nie mogłam z nim nie porozmawiać. Dwie godziny później byliśmy na stromym urwisku. Widok zapierał dech w piersiach. Podeszłam bliżej i... spadłam z urwiska. Wylądowałam w krzakach.
- Jesteś cała? - zawołał Kleofas
- Tak. Tylko nogę sobie trochę rozcięłam. - odpowiedziałam
- Przemyj to wodą. - powiedział
- Tu nie ma wyjścia. Co zrobimy? - zapytałam z niepokojem
< Kleofas? Co zrobimy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz