- Kukulkan! - zawołał Black Fire, a smok podbiegł do niego z radością. Nagle na łapie gada zauważyłem nacięcie ubruzgane błękitną krwią a w środku kartkę..
Podbiegłem i delikatnie oczyściłem ranę smoka. Rozwinąłem zwój opieczętowany czerwonym woskiem.
Dolina Królów, czas nieokreślony.
Drogi Foxtrotte!
List ten, to sprawa niewątpliwie niecierpiąca zwłoki.
Bogowie stada Cieni wywołali bunt. Są tak samo silni jak my. Natychmiast staw się z siostrą do Doliny Królów jeszcze dziś. Zaprowadzi cię tam Atlantica, moja wnuczka. Każdy wojownik musi przybyć ze swoim smokiem.
~~Wszechpotężny Bóg, Władca Mroku, Moon.
- Co tam jest? - zapytała przerażona Tikani - Fox?! Co tam do cholery jest?!! - zaczęła krzyczeć. Podbiegła i wydarła mi kartkę. - To nie możliwe.. - zaczęła kiwać głową, - nie! Jeszcze nie teraz! - spojrzałem na ukochaną z żalem i nutką troski. Przy tym nie przestawałem okazywać pewności siebie i opiekuńczości. Nie mogłem jednak wypowiedzieć ani jednego słowa.
- Tato? - zapytał żałośnie synek. Ale wrócisz, prawda?
- Tak. - próbowałem wydać się wiarygodny nie zdradzając przerażenia, że jeśli tylko coś pójdzie nie tak już nigdy nie wrócę do domu. - Muszę iść prędko zawiadomić Margaux. Proszę Tikani spakuj mnie. - pognałem przez las. Nagle w szpony chwycił mnie Kukulkan i wzniósł w powietrze.
- Masz rację. Tak będzie szybciej. - zrozumiałem co chciał mi powiedzieć. Zniósł mnie na ziemię przed grotą siostry. Wparowałem bez pukania do środka. Klacz spojrzała się na mnie niepewnym wzrokiem. Horizon i Inferno też.
- Co się stało? - zapytał Rise,
- Moon.
<Horizon? Dopiszesz troszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz