- Wracamy ? - zapytałam klacz
- Oczywiście - odparłem uśmiechnięty .
Wracaliśmy do jaskiń okrężną drogą, podziwiając uroki nocy . Świetliki pięknie wyglądały na tle niemalże czarnego nieba . Niektóre rośliny świeciły intensywnymi kolorami . Jedną z nich wplotłem Loli w grzywę . Był to bladoróżowy kwiatek, który podkreślał jej delikatną i subtelną urodę . Wyglądała w nim pięknie . Nie mogłem się na nią napatrzyć . Jej błękitne oczy lśniły w blasku księżyca .
Kiedy byliśmy już pod jaskinią klaczy dałem jej buziaka na pożegnanie i poszedłem w stronę swojej jaskini
~ Następnego Dnia ~
Wstałem o świcie . Niebo było jeszcze lekko różowe, ale przeplatało się z pomarańczem . Ruszyłem w stronę polany . Nazbierałem tam bukiecik kwitów, który obwiązałem białą wstążką zakupioną w sklepie krawieckim w Bassalcie . Wróciłem do domu i przygotowałem śniadanie dla dwóch koni . Usmażyłem placuszki marchewkowe, tartę i zaparzyłem herbatę żurawinową . Na środku stoliczka postawiłem mały bukiecik i wazoniku . Poszedłem do jaskini Loli . Klacz chyba dopiero co wstała, bo jej grzywa na to wskazywała . Na mój widok szybko poszła do łazienki i wykonała poranną toaletę .
- Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedziałem .
- A jaką ? - zapytała klacz
- Nie mogę powiedzieć, bo wtedy to nie będzie niespodzianka - odparłem z uśmiechem.
Zakryłem klaczy oczy i prowadziłem ją w kierunku jaskini . Nie była to daleka droga, więc obyła się bez komplikacji .
- I jak się podoba ? - zapytałem z nadzieją odsłaniając klaczy oczy .
- ...
<Lola ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz