Strony

piątek, 6 lutego 2015

Od Dorothy do Barwinki

-Hej! Słyszałam, że namówiłaś mojego brata na serwis. A on Ciebie na wycieczkę w góry.-mówiłam.
-Lepiej nie przypominaj mi wycieczki.-powiedziała pokazując na nogę.-Spadłam z urwiska i ją rozcięłam.
-Musiało boleć.
-I to jak! Szczypało! Mam to do dzisiaj, ale mówią, że zniknie.-powiedziała.
-Na pewno. Trochę Ci to zropiało. Przemyję Ci to, posmarujemy Alantanemdomowego wyrobu, no i trzeba to chyba zszyć.
-Wszystko byle bez szycia!-krzyknęła rozdrażniona klacz.
-No nie. To nic nie da. Hmmm... Mam takie plastry, może one wystarczą i coś na ścięgno, bo jeszcze go naderwiesz.
-Dobra. Ale bez szycia!
-Spoko, spoko.-mówiłam.-Nic nie poczujesz.
Przemyłam jej nogę, posmarowałam maścią oraz obkleiłam plastrami nogę. Teraz muszę poszukać protezy.
-Zaraz wracam.-mruknęłam.
Poszłam do Tikani z prośbą o protezę dla Barwinki. 
-Proteza? To ona ścięgno naciągnęła?-spytała z niedowierzaniem.
-Nie, ale może je naciągnąć.-odpowiedziałam.
-Pożyczam. 
-Dzięki-podziękowałam.
Biegłam pędem spowrotem do domu. Barwinki nie było. Gdzie ona się podziała? Miała czekać! Teraz muszę jej szukać. Wiem! Poszła do Kleofasa!
Obiegłam dom(na wszelki wypadek, jakby wpadła na pomysł wybrania się na wycieczkę), a później pobiegłam do Kleofasa.
Dziwne. Nie było obojga.
Wróciłam do domu i weszłam po schodkach na górę. 
-Co to ma być! Jakaś agencja towarzyska?!
Zobaczyłam tam mojego brata z Barwinką, patrzących na mojego spokojnie śpiącego smoka.
-Sorki. Zaprosiłam go. Mój dom jest trochę wilgotny jeszcze, więc nie wiem gdzie zamieszkać z Moli.
-Kleofas ma duże mieszkanie. Wprowadź się na chwilkę do niego.-powiedziałam.

Barwinko? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz