Nie! Za wcześnie!
Znów zawyłam z bólu. Brzuch mnie bolał.
- Skarbie?! Co się dzieje- spytał przestraszony Vusser
Przeszłam na drugi bok. Widziałam przestraszone oczy ogiera.
- To ja polecę po Aurę- powiedział i wstał
- Nie!- powiedziałam i znów przekręciłam się z bólu- Zostań.... Proszę- powiedziałam
- No... Ale tak sama?- spytał i podszedł do mnie
- Już raz rodziłam- powiedziałam
- Ale źrebak był martwy. Było inaczej- wypalił
Rzuciłam mu spojrzenie. Ogier przełożył mnie z łóżka na koc na ziemi.
Dostawałam coraz ostrzejsze skurcze. Myślałam, że nie dam rady.
- Vusser...
- Jestem...- powiedział
- Ja nie dam rady- spojrzałam mu w oczy
Nie wiedziałam, że to będzie, aż tak bolesne. Podejrzewam, że gdyby rodził się jeden źrebak to nie byłoby tak.
Nagle złapał mnie straszny skurcz. Rodził się pierwszy źrebak. Zaczęłam przeć. Długo nie wychodził. A ja miałam cały czas skurcze i to mocne.
- No dalej- wspierał mnie Vusser, ale to mi nie pomagało
- Nie pomagasz- powiedziałam
Po około 10 minutach wyszedł mały ogierek- Pacyfik.
Zrobiło mi się lepiej. Nie miałam już takich skurczy. Lecz jednak dalej miałam delikatne. Pacyfik był jakiś niemrawy. Martwiłam się. Długo nie miałam dalszych skurczy.
A może Shadow jest martwa?
Przechodziło mi przez myśli...
A Pacyfik wstał po jakiś 30 minutach. Ja wstałam. Zaczęłam karmić. Młody pegaz najadł sięi położył na łóżku i zasnął. Wyglądał tak słodko. I nagle! Surcze.... I to tak silne, że myślałam, że tam zejdę. Ale starałam się być silna dla Pacyfika i Vusser'a. Miałam straszne skurcze. Po około godzinie katorg urodziła się ŻYWA Shadow.
Ona była silniejsza i wstała po około 10 minutach. Zaczęłam karmić. Urodziły się dwa pegazy. To było ciekawe, bo ja i Vusser nie mamy skrzydeł. Może to przez Smoczą Różdżkę? Jak nakarmiłam od razu zasnęłam. Zresztą tak samo jak Shadow i Pacyfik. Młode urodziły się wcześniej, ale na szczęście były całe i zdrowe. Vusser teraz czuwałnad nami.
< Vusser? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz