Krzyknęła i uderzyłam go z liścia w twarz . Potem go jeszcze kopnęłam . Była przerażona . Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z mojego czynu . Ogier ledwie co stał na nogach . Aż żal mi się go zrobiło . Chciałam pomóc mu wstać, ale on się wyrwał . - Przepraszam , ja , ja ... - dukałam, bo nie wiedziałam co powiedzieć . Ogier spiorunował mnie wzrokiem , co chyba oznaczało, że ma mnie dość . Ja jednak nie ustawałam . - No może zaprowadzę Cię do medyczki, albo chociaż Tobie pomogę dojść do ... W tym momencie ogier mi przerwał . - Nie - odparł sucho . - Może jednak ? - zapytałam z nadzieją . Ogier się odwrócił, a ja złapałam go za tą ,,chorą'' nogę . Koń zawył z bólu . - Jezu, przepraszam, ja nie chciałam . - Ty już lepiej nic nie mów .
Ja już napisałam do Inka!!!
OdpowiedzUsuńI co z tego? Oba tez może! Mogą więcej niż jeden koń.....
Usuń