Czekaliśmy kilka minut zanim rozpoczoł się spektakl. Aż się zaczęło. Muzyka grała a na scenę weszła mała kliczka i wskoczyłam na niedużą piłkę. Jeździła na niej po całej sali. Potem weszli klauni. Za chwile wszyscy śmieli się w niebogłosy. Gdy skończyli wystąpiło po nich jeszcze wiele osób. Nadeszła przerwa. Inferno wstał. - Gdzie idziesz? - spytałam. - Po marchew. Tam sprzedają. Kupić ci są za 1 zm? - odpowiedział. - tak, dziękuje - rzekłam. Ogier wrócił po kilku minutach. - Proszę - rzekł i wręczył mi marchew. - Dziękuje - odpowiedziałam. Przerwa się skończyła. Pogaz trwał jakieś 30 minut i się skończył. Wyszliśmy na dwór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz