Strony

niedziela, 11 stycznia 2015

Od Anguy CD Margaux

I tak zapewne nie spędzę ani jednej nocy w tej, jakże obszernej i całkiem ładnie wystrojonej, jaskini ze względu na swoją... przpadłość, jednak mimo tego podziękowałam klaczy za darowanie mi miejsca do spania.
- Nie ma sprawy. - powiedziała z uśmiechem. - oprowadzić cie po terenach? - spytała. Już miałam się zgodzić, gdy zorientowałam się iż zbliża się wieczór.
- O nie... - szepnęłam mimowoli.
- Co "o nie"? - zdziwiła się klacz. - spytałam się tylko cz cie oprowadzić... -zaśmiała się lecz zobaczyła zapewne moją, jak sądzę, przerażoną minę. - coś za mną stoi? - spojrzała się nerwowo za siebie.
- Nie... po prostu, musisz już iśc. - powiedziałam i podeszłam szybko do wyjścia by pożegnać Margaux, ta jednak nie wykazywała chęci opuszczenia jaskini. - czemu nie idziesz?
- A mam?
- No... nie mogę cię do niczego zmusić ale... lepiej będzie jeśli już pójdziesz. - spojrzałam na zachodzące powoli słońce. - możesz wrócić rano, ale teraz idź. - spojrzała się na mnie dziwnie.
- A co, zmienisz się w potwora? - zaśmiała się, a ja odwzajemniłam go najlepiej jak mogłam... choć nie było mi do śmiechu. Klacz, widząc to, przestała się śmiać i trochę spoważniała. - dobra... na razie. Wrócę jutro cie oprowadzić, ok?
- Jasne. - rzuciłam po czym Margaux spokojnie wyszła. Z każdym jej krokiem powolnym krokiem czułam jak coraz szybciej bije mi serce. Gdy tylko na dobre straciłam ją z oczu, pobiegłam w głąb jaskini. W samą porę zdążyłam...

Do samego rana biegałam do połow świadoma swoich czynów... jak zawsze. Pełną przytomność odzyskałam podczas pałaszowania upolowanego chwilę temu jelenia. Gdy tylko się najadłam, wróciłam do niewiele oddalonej ode mnie jaskini - mojego "domu". Chwile później przybyła do niej Margaux z jakim ogierem.
- Hej, Margaux... kto to?

<Margaux?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz