Gdy klacz zostawiła nas samych, ogieraz zaproponował, ż eoprowadzi mnie po terenach. NIe miałam żadnego powodu by sie sprzeciwic, więc zgodziłam się. Najpierw zaprowadził mnie na brzeg oceanu nieba i ziemii, mówił, że jest w nim słodka woda co jest nietypowe dla oceanów, od razu dostrzegłam skąd wzięła się jego nazwa - granica wody na horyzoncie oraz niaba się ze soba zlewały tworząc jednolitą całośc, praktycznie nie dało się wyznaczyc wyraźnej graicy między nimi. Kolejnym miejscem na jakie się udaliśmy było miasto Bassalt. Rixatus oznajmił mi iz jego mieszkańc potrafią się z nami porozumiewac dzieki czemu możemy zaopatrywac sie w jedzenie zimą. Mi to się raczej nie przyda ale dobrze jest wiedziec... Jako trzecie zwiedziliśmy ruiny, które żekomo przed laty było niezdobytą fortecą ludzi, lecz zostało opuszczone przez ludzi. Następnie udaliśmy się nad jezioro Amora, jednak nie spędziliśmy tam wiele czasu z racji iż nie było co o nim opowiadac... później trafiliśmy nad wodospad i gorące źródła, czyli jedyne miejsce bez śniegu na terenach stada, po krótkiej kąpieli ruszyliśmy dalej, do groty Wii, w której nie zabawiliśmy długo i poszliśmy do jaskini szamana. Zastaliśmy w niej, rzecz jasna, stadna szamankę - Freyę - która akurat odprawiała jakis dziwny rytuał... wolałam jej w tym nie przeszczadzac nazbyt długo ponieważ koń któr był jego "ofiarą" wyraźnie sie męczył. Poprosiłam więc ogiera by zaprowadził mnie w kolejne miejsce - Cmentarz, czyli sanktuarium nierozwikłanej tajemnicy napisów wyrytych na nagrobkach.
Ponieważ powiedziałam Rixatusowi, że byłam już na Urwisku, pod drzewem życzeń i zwiedziłam pustnię, a wolał mnie nie zaprowadzac na Rumowisko, swoja podróż zakończliśmy w lesie kaskady.
<Rixatusie?>
NIe mam czasu niestety na poprawki błędów... sorki.
PS. Margonaux postanowiła zakończyc ten wątek, jadnak ja uznałam iz jest zbyt ciekawy by go ukończyc. Kontynuują z Rixatusem jako, że został juz wpleciony w opko Margaux i przelotem w moje poprzednie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz