Gdy tylko weszłam na ogromna salę wszyscy zbiegli się w moją stronę zachwyceni moim strojem i zaczęli wypytywac o wszystko, o co tylko można... okrążyli mnie ze wszystkich stron, nie miałam możliwości wyrwania się z tego oblężenia. Czułam się jakbym była jednym z tych setek gryzoni, które łapałam przed zjedzeniem. Pułapka bez możliwości ucieczki. Byłam niczym twierdza okrążona przez setki tysięcy barbarzyńców, jak ptak zamknięty w klatce. W końcu jednak wszyscy stracili zainteresowanie moja osoba i wrócili do swoich zajęc, lecz trwało to niesamowicie długo. Zdołałam już tylko przetrwac jeden taniec i udałam się wykończona w jeden z kątów ogromnej sali w którym przesiadywała już Milette i rzuciłam się zmęczona na jedno z siedzeń. - Mam tego dośc. - rzuciłam - To znaczy czego? - zdziwiła się klacz. - No... tego wszystkiego! Widziałaś jak mnie wszyscy okrążyli? Nie miałam już czym oddychac, tak mnie przycisnęli. - powiedziałam i westchnęłam głęboko. - Ta, widziałam. - rzekła i również westchnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz