Strony

sobota, 14 lutego 2015

Od Aury do Dalima

Chodziłam po podwórku (przed domem) od samego rana . Widziałam wschód Słońca i parę gwiazdek . Wygasły . Nadal miałam do siebie wyrzuty sumienia i w ogóle . Chodziło o źrebię . Może trochę przesadzam , ale nie wiem kiedy się pozbieram ...
Wyszedł Dalimi i powiedział :
- Co tu robisz , kochanie ? - spytał .
- Wiesz ... Rozmyślam i patrzę na gwiazdy , a właściwie już na nie nie patrzę . Wschód słońca . Piękny , prawda ? - mówiłam przyciszonym głosem .
- Nadal się smucisz ? - usiadł obok mnie - Damy radę we dwoje , albo postaramy się po raz kolejny . Wiesz , że to mi sprawi przyjemność ?
Ogier pocałował mnie w pysk i przysunął się bliżej . Rozpromieniłam się i zaczęliśmy się obściskiwać . Nagle (jak to zawsze) pojawił się koń - tym razem Demoo . Odszedł "cichaczem" i już go więcej nie widziałam .

***

Na dworze siedzieliśmy do wieczora . Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym za jednym razem . Oczywiście wszystko było o nas i poznaliśmy się jeszcze lepiej . Dalimi mówił jak to uratowała go bogini . Teraz cieszył się , że jednak żyje . Cieszył się , że poznał mnie , a ja widziałam , że to prawdziwa miłość . Ja też go kocham ponad życie .
W końcu Dalimi zaproponował :
- Wiem , że tego pragniesz , ale zapytam jeszcze raz - chcesz rozszerzyć naszą "rodzinę" ?
Kochał mnie na serio . To pytanie zaparło mi dech w piersiach . W końcu odpowiedziałam :
- Tak ! - wpadłam mu w kopyta i rozpłakałam się ze szczęścia .
Poszliśmy do chatki i - wolę nie mówić ... Ale było pięknie . Mo że będzie źrebak ?

< Dalimi? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz