Na miejscu klaczy stanęła teraz młoda kobieta. Jej skóra była niesamowicie biała i nieskazitelna. Była średniego wzrostu, bardzo szczupła i krucha. Długie do pasa, ciemnobrązowe włosy spływały kaskadami po jej ramionach wspaniale się przy tym wijąc. Długie, grube rzęsy wyglądały jak wachlarz przy tych nieziemsko pięknych oczach. Były złote, a od źrenic widniała korona czerwieni. Lekko rozchylone usta miały piękny jasno różowy kolor. Białe zęby błyszczały prze każdym jej słowie. Długie zadbane paznokcie mogłyby się idealnie nadawać do samoobrony. Czarny strój idealnie kontrastował z jej ciałem. - Zapamiętaj, że to nie jest wymiana krwi. To się więcej nie powtórzy – po czym nachyliła się do niego i szybkim ruchem przegryzła żyłę na swoim nadgarstku. Przycisnęła go mu do ust, a po minucie zabrała. Zdecydowanie chciał więcej, ale nie miała zamiaru mu dawać już ani kropli. - Masz wystarczająco aby zapolować samodzielnie. Po tych słowach odwróciła się i w ułamku sekundy zniknęła wśród drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz