Po wizycie u Aury cały mój świat, lub chociażby resztki tego świata stanęły do góry nogami, spaliły się, a potem przeszło przez niego Tsunami. Poszedłem przed siebie. Wszystko straciło smak, zapach, barwy. Życie jest jak papier toaletowy. Szare, krótkie i do... czterech liter. Został mi TYDZIEŃ. Co mogę zrobić w tak krótkim czasie? Na pewno mogę wszystko naprawić. Pobiegłem do dosłownie wszystkich. Ze wszystkimi świetnie się bawiłem. Mam nadzieję, że chociaż po mojej śmierci, stado przetrwa i nigdy nie upadnie. Wreszcie zostały mi tylko trzy dni życia. Wiedziałem, że resztę dni muszę poświęcić córce.. chyba, że ona nie będzie chciała.. Kochanie... - nie wiedziałem jak dobrać odpowiednie słowa przed córką. - Ja... Mam raka. - uśmiechnąłem się na pocieszenie. Tej do oczy naszły nagle miliony łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz