- Ty wiesz kim ja jestem, ale ja chyba nie wiem kim ty.
- Inferno. Ten Roślinożerny. - przez chwilę zastanawiałem się nad tym co powiedziałem. - Syn Margaux.
- Aaa. - dla Anguy było już wszystko jasne. - Tej klaczy pegaza. Znam ją.
- No widzisz. - mrugnąłem do klaczy - przejdziemy się?
- Okey. Ale ja prowadzę. - zaproponowała po czym ruszyła przodem. Powędrowaliśmy nad wodospad. Nagle klacz dała do zrozumienia, że jest głodna. Szybko wskoczyłem do wody. Zanurkowałem, a na powierzchni nie było mnie przez dłuższą chwilę. Otworzyłem oczy i płynąłem ku miejscu gdzie klacz pochylała się nad wodą. Pewnie mnie szukając. Podpłynąłem i delikatnie wrzuciłem ją do wody. Razem utrzymywaliśmy się na powierzchni po czym wybuchnęliśmy śmiechem. Nagle obok nas zaczęła przepływać ławica dość dużych ryb. Szybko chwyciłem jedną w zęby. Po wyjściu na ląd używając jednej z moich mocy rozpaliłem ognisko i upiekłem zdobycz. Klacz od razu zabrała się do pochłaniania.
- Chcesz kawałek? - zapytała odrywając się.
- Eee. - przekrzywiłem się lekko.
- No tak, zapomniałam. - uśmiechnęła się.
< Angua? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz