- Jesteś stąd? - spytałam. Ogier przez chwilę stał bez ruchu, najwyraźniej zdziwiony, iż też byłam istotą żywą.
- Nie.
Jego głos był aksamitny, nie pasował do tego potężnego cielska z groźnie wyglądającymi oczyma.
- Jestem Demoo - dodał po chwili - Zrodziłem się z wulkanu, który zniszczył moją wioskę.
Pokiwałam łbem z powagą.
- Oprowadzić cię?
Ogier skinął głową, po czym pokłusował za mną. Nastała chwila niezręcznej ciszy, którą przerwał głos Demoo.
- A ty, jak ię tu znalazłaś?
Myślałam, iż wybuchnę. Nienawidziłam opowiadać swojej historii, ale muszę w końcu to zrobić...
- J-ja? - Demoo nie zaprzeczał, więc zaczęłam opowiadać - Urodziłam się na Zwiędłych Wrzosowiskach. Moja matka zmarła tuż o moich narodzinach, więc opiekę nade mną przejęły siostry.
- Jakie? - spytał ogier.
- Sinethe i Paradise. Paradise była najstarsza, oddała życie za przywódczynię stada i została boginią, Sinethe...
- Co z Sinethe?
Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy, którą przerwał mój ryk.
- Zabiły ją smo-o-oki..! - wybuchnęłam płaczem i stanęłam w miejscu. Demoo spojrzał na mnie, po czym odezwał się wyjątkowo ciepłym głosem.
- Nie płacz.
<Demoo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz