Strony

czwartek, 5 lutego 2015

Od Tosy Inuit- Quest "Daleko stąd"

Wyjątkowo suchy dzień na Zwiędłych Wrzosowiskach. W grocie, tegoż dnia było wilgotno. Stały tam trzy klacze i ogier. Ogier był postawnym, wysokim karym jednorożcem z czarną, skołtunioną grzywą, takimż ogonem i siwym ciałem. Na twarzy malowała mu się pogarda wszystkimi i wszystkim, czysta złośliwość, którą potwierdzał lekki uśmieszek, odsłaniający białe, lśniące zęby i dwa, szczególnie rozwinięte kły. Ogier miał na imię O'connor, ale matka i siostry mówiły na niego Con. Jedną z klaczy była Paradise, srokaty, beżowy pegaz. Wyrozumiała i szczera klacz, zdolna do poświęceń i hojna dla innych. Jej oczy patrzyły szczerze i uczciwie, a były koloru hebanowego. Skrzydłami osłaniała matkę od piękącego słońca. Drugą z klaczy była Sinethe. Impulsywna dwurożka, z rogami przypominającymi jelenie, koloru beżowego z ciemną grzywą i czarnymi oczyma. Ze zdenerwowania przestępowała z nogi na nogę i przygryzała język. Po policzkach ciekły jej złotawe łzy, w których odbijało się zachodzące słońce. Trzecia klacz cierpiała. Była ona matką wszystkich, o imieniu Thela, o karmelowym kolorze sierści i szafirowych oczach, bardzo spokojna i melanchojina. Jej mąż, a ojciec dwóch klaczy i ogiera tydzień temu wyszedł na zwiady i ku przerażeniu reszty, już nie wrócił. Thela właśnie urodziła małego, czarnego jednorożca płci żenskiej, Tosę. Jednak magia Tosy już w ciąży zaczęła powoli zabijać rodzicielkę, doprowadzając do tej przerażającej sceny, jaka rozgrywała się w tej chwili, w promieniach zachodzącego słońca. Thela cierpi, nawet bardzo. I mimo iż Paradise posiada moc leczenia, to niestety, ale Theli uleczyć nie może. Nagle nastaje cisza, którą przerywa płacz Sinethe. O'connor wychodzi, zaciskając zęby. Thela wykonała swoje zadanie i odeszła do krainy, gdzie nie ma bólu.

.:Rok później:.

Rodzina dalej szczęśliwa, ale do czasu. Siostry pogodziły się z tym strasznym zjawiskiem, jakie miało miejsce rok temu i nazywa się śmierć. Tosa ma rok i jest najpiękniejszą z sióstr, choć brat jej nienawidzi. Tosa, Paradise i Sinethe szły wtedy przez las. Tosa czuła narastające uczucie niepokoju, jak gdyby ktoś śledził ją i jej siostry. Gd tylko klacze dotarły nad wodospad, pełen wody niczym kryształ, usłyszały wycie. Kilka białych wilków wyszło z zarośli. Kierowane instynktem rzuciły się na Paradise, najstarszą w tym gronie. Ona usiłowała się bronić, ale bez skutku. Tosa pchana do przodu żądzą mordu zabiła kilka wilków przebijając je na wylot swym rogiem. Ucierpiał też przywódca watahy, czarny basior. Ostatni raz w swym nędznym życiu skoczył na klacz i złamał jej róg. Polała się krew, a Tosa dobiła wilka kopytami. Wataha cofnęła się. Bez przywódcy już nie była taka pewna siebie. Kilka wilków uciekło, później reszta, ,,zachęcana" przez siostry.

.:Miesiąc później:.

Róg Tosy, za sprawą czarów, odrósł. Ona sama zyskała umiejętność magiczną, a siostry nadały jej przydomek Inuit, co w Języku Wrzosowisk znaczy mężna. Idylla rodzinna została przerwana pewnego wieczoru...
Tosa i Sinethe nie czekając na brata, który zwykle wracał późną nocą układały się do snu w jaskini. Kiedy nadeszła Paradise, podzieliła się z nimi nowiną.
- Na zachodzie gór utworzono nowe stado. - szepnęła, układając się do snu - I nie obchodzi mnie wasza decyzja, ja idę sprawdzić, co to za stado - powiedziała głosem zimnym jak stal.
Tosa podniosła łeb.
- Ale Paradise, nie możesz... - szepnęła ze łzami w oczach - Nie możesz nas zostawić!
- Wybacz, Toso. Mam swoją wolę - odpowiedziała Paradise, wstała ze skór i wyszła.
Tosa rozpłakała się, a później, zmęczona płaczem, zasnęła. Gdy obudziła się następnego dnia, nie było już Paradise. I chociaż siostry szukały jej długo, wszystko wskazywało na to, że ona odeszła. Dwa tygodnie później w nocy zniknęła i Sinethe, zostawiając jedynie list.

,, Droga Toso!
Wiem, że nie powinnam, ale idę do Stada Zza Gór. Idę szukać Paradise. Con się tobą zaopiekuje.
Sinethe."

Serce Tosy stwardniało niczym kamień, stało się zimne jak lód. Przestała kochać. Kolejne dwa tygodnie później O'connor w nocy podłożył ogień do jaskini i uciekł. Tosa ledwo uszła z życiem. Postanowiła dołączyć do Stada Zza Gór. Przyjęto ją tam ciepło, jednak prawie całkowicie uczuć pozbawiła ją wiadomość o śmierci jej sióstr. Czy znajdzie się ktoś, kto znów otworzy jej oczy na miłość..?

.:Koniec:.

Zaliczone!
Nagrody w sklepie!
A ode mnie dostajesz 1 pochwałę, ponieważ to już drugie tak dobrze napisane opowiadanie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz