Rano poszedłem do spiżarni po owies. Za koszami było ukryte dziwne
przejście. Postanowiłem tam wejść, bo to mogłaby być kolejna wskazówka
do odnalezienia ojca. Wszedłem było to duże i przestronne miejsce. Na
ścianach były wyryte głowy koni, a nad nimi jakieś napisy. Był tam też
mój ojciec- Salvador! Przecutałem napisy nad nim. Na moim ciele zaczęły
pojawiać się dziwne znaki. Po paru minutach byłem cały w napisach.
Poszedłem do Aury- medyczki.
- Cześć. Popatrz na mnie to normalne?- spytałem
- Cześć. Te plamy ci jutra znikną tylko napij się tego wywaru- odparła ze spokojem
Popatrzyłem na klacz.
- Nie dziwi cie to?- powiedziałem i wypiłem wywar
- Dość duzo koni przyszło z takimi podobnymi spawami- powiedział obojętnie
Wyszedłem. Faktycznie na drugi dzień po plamach nie było ani śladu.
Zaliczone!
Nagrody w sklepie c;
Jak to zaliczone skoro ma tylko 11 linijek podczas gdy powinno byc ich min. 25?
OdpowiedzUsuńNo właśnie. To jest za krótkie
OdpowiedzUsuń