Strony

poniedziałek, 16 lutego 2015

Od Inferno CD Angua

Obudził mnie wcześnie ryk Vousa. Wstałem i poszedłem nad Ocean Nieba i Ziemi. Potem powróciłem do domu i zadbałem o smoka.
- Chyba nie zamierzasz iść do Anguy taki. - powiedział gdy zjadł całe śniadanie z miski przemierzając mnie wzrokiem od góry do dołu.
- To znaczy, jaki? - uniosłem lewą brew. Vous spojrzał na mnie jak na wariata.
- Chodź no tu. - rozkazał i zabrał grzebień. Porządnie mnie rozczesał. Potem wysunął jeden ze swoich małych pazurków i po chwili tylko brązowe kępki włosów leżały porozrzucane po podłodze. Zaraz po tym zabrał się za ogon.
- Daj spokój, i tak to nic nie zmieni! - przewróciłem oczami. Wtedy smok kazał mi się odwrócić w stronę lustra.
- Woow. - był w nim zupełnie inny JA. Nowa fryzura i nieco krótsza grzywka podkreślały oczy, a czarne zesmolone kopyta wyraziście stąpały po kamieniach stykając się z wyimaginowanym ogonem, , który niegdyś niefortunnie wlekł się wcześniej po ziemi, a teraz zaledwie pionowo dotykał końcówką podłogi. - zrobiłeś ze mnie... eee pedała. - położyłem po sobie uszy lekko zdenerwowany.
- Daj spokój! Jest super! Teraz idź.
- Myślisz? - zacząłem się przekonywać. Może po prostu jestem przewrażliwiony..
- Jasne! Idź! - zniecierpliwił się. Przy wyjściu założyłem sobie tylko na szyję sznurek z sakiewką i odrzuciłem niedbale grzywę na wszystkie strony świata.

***

Moje kopyto zatrzymało się kilka centymetrów przed drzwiami po czym kolejny raz z zrezygnowaniem upadło na ziemię. "Zapukać, czy nie? " Mój mózg kreował najgorsze rozwiązania. " Jest wcześnie rano.. A jeśli Angua jeszcze śpi i ja ją obudzę i ona będzie wściekła i przestanie się do mnie odzywać?" A co jeśli: " Klaczy coś się stało?" albo: " Jej smok przerodził się w dziką bestię i zabił wszystkich ze stada? W końcu jeszcze dzisiaj nikogo nie widziałem?" Po chwili drzwi się otworzyły i uderzyły mnie prosto w głowę.
- Au. - cicho zawyłem z bólu.
- O Boże Inferno! Nic ci się nie stało? - spanikowała klacz.
- Nie wszystko w porządku. - uśmiechnąłem się trzymając kopytem miejsce powoli zanikającego bólu. Po chwili podniosłem głowę, a moim oczom ukazał się Anioł w najczystszej postaci z pięknymi szafirowymi oczyma i falowaną grzywą uwieńczoną skromnym wiankiem z polnych kwiatów.

<Angua?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz