Ruszyliśmy w stronę Łąki przy Górach . Mimo śniegu i przymrozku, słońce świeciło w całej swej okazałości . Na niebie nie było ani jednej chmurki . Przegalopowaliśmy łąkę i zatrzymaliśmy się przed starą jabłonią . Była to jabłoń zimowa . Rosły na niej małe jabłuszka . Intensywnie czerwone, a w środku niemalże białe . Zerwałem dwa owoce . Jedno podałem Loli . Zjedliśmy razem śmiejąc się przy tym z różnych rzeczy . Nagle przed nami wyrósł jeleń . Dorodny samiec z okazałym porożem . Spojrzałem się na niego, a on się od razu spłoszył . Zaczęliśmy się z Lolą śmiać . Powoli wracaliśmy do domu . W ciemnej puszczy przed nami wyskoczyła wiewiórka, niebieska wiewiórka . Lola się spłoszyła i upadła . Nie wiedziałem co robić . Próbowałem jej pomóc wstać, ale nie mogła się podnieść . Byłem spanikowany . - I co dalej ? - zapytała ciężko dysząc . - Ja . . . nie wiem - powiedziałem spuszczając łeb Loli cisnęły się łzy do oczu . Nie mogłem jej tak zostawić . Jeszcze raz spróbowałem ją podnieść . Tym razem się udało . Powolutku szliśmy w stronę jaskini Aury . Krok po kroczku .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz