Widzę twe przebłyski kreatywności! XD
No cóż.... Widać, że klacz zdziwiło to co między nami zaszło. Udałem się w stronè jaskini.
~~~ Rano ~~~
Obudziłem się i usiadłem na łóżku. Nie docierały do mnie, żadne boćce. Wstałem i poszedłem do kuchni. Nic ciekawego do jedzenia nie znalazłem. Postanowiłem udać się na łąkę. Doszedłem na skraj łąki. Nagle za sibą usłyszałem trzepot skrzydeł. Obróciłem się. No.... Wiecie Milliete się zjawiła.
- Cześć- powiedziałem i przekrzywiłem głowę
- Cześć- powiedziała i wbiła wzrok w ziemię
- Co jest? Zraziłaś się do mnie po wczorajszym?- spytałem
- Co? Niee....- ostatnie słowo wypowiedziała powoli i uciekała wzrokiem
- Co jest? Powiesz wreszcie?!- spytałem zniecierpliwiony i spojrzałem na klacz
- No wiesz.... Sorry za wczoraj, za te drzwi i reakcję- odparła
- Nie ma za co!- powiedziałem i zaśmiałem się
- Haha, ale śmieszne- powiedziała klacz i spojrzała się na z powagą, lecz patrzeć na śmiejącego mnie, również zaczęła się śmiać
- Widzisz, śmiech jest zarażliwy.... Dowiedziałaś dię tego na własnej skórze- powiedziałem do klaczy
< Milliete? Ja też mam przebłyski kreatywności.... Tak myślę.... O.o >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz