- To gdzie idziemy? -zapytała po chwili.
- Chodź. - pokiwałem głową i wyprzedziłem ją o jakieś dwa lub trzy kroki. Trafiliśmy na małą polankę na której kwitła niezliczona ilość kwiatów. Od wyboru, do koloru.
- Usiądź. - zachęciłem klacz i sam pobiegłem w głąb roślinności. Po chwili przyniosłem ze sobą mały bukiet wrzosów.
<Angua?Przepraszam za opóźnienie ;c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz