Powitajmy raz jeszcze Roxolanne! Chemiczkę z bardzo zawiłą przeszłością...
środa, 21 listopada 2018
wtorek, 13 listopada 2018
Ukłon dla Przywódcy Stada HH - Pyrrusa!
Nasze stado nareszcie ma godnego tego stanowiska Przywódcę. Powitajmy Pyrrusa!
Pierwszy członek - Luhan!
Powitajmy serdecznie pierwszego członka naszego stada, który zdecydował się dołączyć po odnowieniu bloga! Właścicel: Angloarabia
środa, 7 listopada 2018
Wznawiamy HH!
Woah. Moment, ale że... co?
Od ostatniej aktywności minęły 3 lata. Kurczę, szybko ten czas leci. Postanowiłam wznowić bloga z prostej przyczyny - warto rozwijać umiejętności pisarskie młodych ludzi. Teraz, kiedy trochę urosłam, zrozumiałam, że blog ten nie okazał się dla mnie jedynie świetną zabawą, ale również sposobem nauki. Śmiem twierdzić, że to dzięki niemu czuję się już w tej chwili na siłach podejść do matury rozszerzonej z języka polskiego, a rozprawki na lekcjach idą mi jak po maśle ( kto w liceum ten wie, co to znaczy profil humanistyczny :) ). Mam olbrzymią nadzieję, że uda nam się wspólnie zbudować tak silne HH jakie je zastaliśmy. Ślijcie zgłoszenia na Howrse - Covett !
Od ostatniej aktywności minęły 3 lata. Kurczę, szybko ten czas leci. Postanowiłam wznowić bloga z prostej przyczyny - warto rozwijać umiejętności pisarskie młodych ludzi. Teraz, kiedy trochę urosłam, zrozumiałam, że blog ten nie okazał się dla mnie jedynie świetną zabawą, ale również sposobem nauki. Śmiem twierdzić, że to dzięki niemu czuję się już w tej chwili na siłach podejść do matury rozszerzonej z języka polskiego, a rozprawki na lekcjach idą mi jak po maśle ( kto w liceum ten wie, co to znaczy profil humanistyczny :) ). Mam olbrzymią nadzieję, że uda nam się wspólnie zbudować tak silne HH jakie je zastaliśmy. Ślijcie zgłoszenia na Howrse - Covett !
Owocnych opowiadań wszystkim!
środa, 8 kwietnia 2015
Zawieszone.
HH zawieszone do odwołania z powodu braku aktywności członków i załogi administratorów. Spokojnie, powrócimy ;>
BŁOGIE WAKACJE CZAS ZACZĄĆ!
Od Romenii cd. Dracona
Draco poszedł. Przez pewną chwilę czułam się zbita z tropu, ale nie przeszkadzało mi to. Zamieniłam się w konia i poszłam na rynek stada. Jakiś koń ze stada sprzedawał jabłka, jakbym sama nie mogła ich sobie zerwać za pomocą czarów.. Nie chciało mi się. Podeszłam i kupiłam jedno.
- Mrr piękna jesteś kiciu. - powiedział przystawiając się.
- Niech pan się odsunie. - zrobiłam krok do tyłu.
- Ale, mała.. zostań na dłużej. - obrzydliwie się uśmiechał.
- Nie, dzięki. Mam chłopaka.
- Ale jego tu nie ma. - gdy ogier za blisko podszedł po prostu uderzyłam go " z główki" tak, że się przewrócił. Nawet nie wiedziałam, że tak umiem, wow. Zabrałam dwa jabłka i pobiegłam w kierunku lasu. " Jak On śmiał?! " Byłam wściekła. Taa, wiem- błahy powód. Szłam do swojego domu. Nagle wśród drzew przemknął cień. Przede mną stanął ten sam masywny ogier.
- Hello Little girl. - zamruczał. - dlaczego mnie uderzyłaś? Boisz się? I słusznie. - szybko wytworzyłam wokół siebie ochronną bańkę, ale on nie wiedząc dlaczego przeszedł przez nią. Zrobiłam kilka kroków do tyłu aż natknęłam się tyłem o drzewo. Szybko dotknęłam ziemi chcąc wiedzieć co robi Draco, i co zobaczyłam?, że popija sobie winko, a jakże! źle się czuł.. Ominęłam drzewo i cofnęłam się o następne kilka kroków. Na chłopaka nie mam o liczyć, jest chory. Szybko zerwałam się do biegu i wytworzyłam wilka wielkości konia. Spojrzałam się za siebie. Byłam dumna ze swojego dzieła na jakieś 10 sekund. Koń miał wielką moc i siłę. Jednym skomplikowanym ruchem zabił mi potwora. Byłam wściekła. Już zdążyłam pokochać wielkiego czarnego stwora z przekrwionymi oczyma. Skupiłam się i chciałam go ożywić, ale był za daleko. Mam dobrą kondycję więc to żaden problem biec dłużej. Jeszcze raz wywołałam widok Dracona. Ten spał w najlepsze. Wpadłam na jego dom. Drzwi były zakluczone. Zamieniłam się instynktownie w dziewczynę i waliłam mu do nich. Zapomniałam o tym, że z łatwością mogłam je skruszyć, wejść i wytworzyć nowe. Ten po chwili otworzył i zapytał; O co chodzi Romenia?
- Wpuść mnie, błagam. - w moim głosie było więcej paniki niż tego oczekiwałam. Po chwili w drzwiach pojawił się koń. Draco wytworzył coś na znak bańki, ale koń ją znów rozkruszył. Pff. Mój chłopak też tak umie. Odkładając czary na bok, zaczęli się bić.
- Mrr piękna jesteś kiciu. - powiedział przystawiając się.
- Niech pan się odsunie. - zrobiłam krok do tyłu.
- Ale, mała.. zostań na dłużej. - obrzydliwie się uśmiechał.
- Nie, dzięki. Mam chłopaka.
- Ale jego tu nie ma. - gdy ogier za blisko podszedł po prostu uderzyłam go " z główki" tak, że się przewrócił. Nawet nie wiedziałam, że tak umiem, wow. Zabrałam dwa jabłka i pobiegłam w kierunku lasu. " Jak On śmiał?! " Byłam wściekła. Taa, wiem- błahy powód. Szłam do swojego domu. Nagle wśród drzew przemknął cień. Przede mną stanął ten sam masywny ogier.
- Hello Little girl. - zamruczał. - dlaczego mnie uderzyłaś? Boisz się? I słusznie. - szybko wytworzyłam wokół siebie ochronną bańkę, ale on nie wiedząc dlaczego przeszedł przez nią. Zrobiłam kilka kroków do tyłu aż natknęłam się tyłem o drzewo. Szybko dotknęłam ziemi chcąc wiedzieć co robi Draco, i co zobaczyłam?, że popija sobie winko, a jakże! źle się czuł.. Ominęłam drzewo i cofnęłam się o następne kilka kroków. Na chłopaka nie mam o liczyć, jest chory. Szybko zerwałam się do biegu i wytworzyłam wilka wielkości konia. Spojrzałam się za siebie. Byłam dumna ze swojego dzieła na jakieś 10 sekund. Koń miał wielką moc i siłę. Jednym skomplikowanym ruchem zabił mi potwora. Byłam wściekła. Już zdążyłam pokochać wielkiego czarnego stwora z przekrwionymi oczyma. Skupiłam się i chciałam go ożywić, ale był za daleko. Mam dobrą kondycję więc to żaden problem biec dłużej. Jeszcze raz wywołałam widok Dracona. Ten spał w najlepsze. Wpadłam na jego dom. Drzwi były zakluczone. Zamieniłam się instynktownie w dziewczynę i waliłam mu do nich. Zapomniałam o tym, że z łatwością mogłam je skruszyć, wejść i wytworzyć nowe. Ten po chwili otworzył i zapytał; O co chodzi Romenia?
- Wpuść mnie, błagam. - w moim głosie było więcej paniki niż tego oczekiwałam. Po chwili w drzwiach pojawił się koń. Draco wytworzył coś na znak bańki, ale koń ją znów rozkruszył. Pff. Mój chłopak też tak umie. Odkładając czary na bok, zaczęli się bić.
<Draco? Ratuj D; >
środa, 1 kwietnia 2015
Od Barwinki CD. Seana
- Zostań. Muszę z Tobą porozmawiać. - odparłamSean podszedł do mnie.- Barwinko, musisz wypić te ziółka. - mówiła Dorothy- Sama je sobie wypij! To smakuje jak wiewiórka w occie. - krzyknęłam- Skąd wiesz jak smakuje taka wiewiórka? - zapytała klacz- Jadłam taką. A teraz idź już.Dorothy wyszła z mojej jaskini.- Sean, czy mógłbyś nakarmić Moli? Nie mam wystarczająco sił by to zrobić.- Dobrze.Ogier wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił przerażony:- Dorothy zostawiła kawałek drewna na kuchence, której nie wyłączyła! Ogień jest już wszędzie! Nie mamy jak stąd wyjść.- Właź do szafy! - rozkazałam- I co to da?- Właź mówię!Weszliśmy do szafy. Nagle mój dom eksplodował, ale nam nic się nie stało. Szafa wykonana była z magicznego tworzywa, którego nie da się zniszczyć. - I co teraz zrobisz? Nie masz gdzie mieszkać. - zapytał Sean-Na kilka dni może zostanę u Dorothy, a później to nie wiem. Będę musiała kupić sobie mieszkanie.- A co się stało z Moli?- Ona ma twardą skórę. Nic jej nie będzie. - odpowiedziałam- Za dwie godziny zajdzie słońce. - Wykorzystajmy ten czas. Chodźmy do restauracji na kolację. Ok? - zapytałam- ...
Sean? Idziemy gdzieś na kolację? >
Sean? Idziemy gdzieś na kolację? >
wtorek, 31 marca 2015
Od Sean'a CD. Barwinki
Zastanowiłem się chwilę nad jej pytaniem. Właściwie sam nie wiedziałem
czemu z nią siedzę. Rozważyłem kilka za i przeciw i odpowiedziałem:
S: Zemdlałeś kiedy byłaś ze mną.
B: Martwisz się o mnie?
Sono un deficiente, pomyślałem. Nie odpowiedziałem. Nie było takiej potrzeby, jej oczy wyrażały zrozumienie. Nic już nie powiedziała, co jakiś czas zerkała tylko na mnie. Kiedy wróciła Dorothy oznajmiłem, że muszę już iść. Kiedy byłem już w drzwiach zatrzymała mnie Barwinka:
S: Zemdlałeś kiedy byłaś ze mną.
B: Martwisz się o mnie?
Sono un deficiente, pomyślałem. Nie odpowiedziałem. Nie było takiej potrzeby, jej oczy wyrażały zrozumienie. Nic już nie powiedziała, co jakiś czas zerkała tylko na mnie. Kiedy wróciła Dorothy oznajmiłem, że muszę już iść. Kiedy byłem już w drzwiach zatrzymała mnie Barwinka:
<Barwinko?>
Od Dracona CD. Romenii
R: Co jest? Wyglądasz jakbyś miał zemdleć.
D: Nie, wydaje ci się - choć faktycznie tak się czułem. Kręciło mi się w głowie i coraz bardziej olała mnie szczęka. - Muszę już iść. Do jutra.
Bez ociągania wyszedłem i zostawiłem dziewczynę samą. Nawet się nie zorientowałem, że ciągle jestem człowiekiem. Dotarłszy w tej formie do swojej groty zamknąłem drzwi i poszedłem do sypialni. Ogromna, nowczesna i bardzo luksusowa. Cały mój dom był tak urządzony. Urodziłem się w luksusach i bogactwie i tak też chciałem mieszkać nawet tu. Czary to bardzo przydatna umiejętność więc i prąd i woda były bez problemu. Zastanawiałem się tylko czy Romenia będzie chciała mieszkać w domu gdzie musi być ciągle Luną.
Położyłem się na miękkim łóżku i przymknąłem oczy. Kiedy opanowałem mdłości sięgnąłem do szafki nocnej i wyjąłem butelkę z winem. Mój ratunek znajdował się w małym szklanym naczyniu. Żałosne, pomyślałem i pociągnąłem spory łyk. Zasnąłem nim się obejrzałem.
Głośne pukanie rozbudziło mnie na dobre.
Zszedłem po schodach do salonu i drzwi. Romenia była wyraźnie rozzłoszczona:
D: Nie, wydaje ci się - choć faktycznie tak się czułem. Kręciło mi się w głowie i coraz bardziej olała mnie szczęka. - Muszę już iść. Do jutra.
Bez ociągania wyszedłem i zostawiłem dziewczynę samą. Nawet się nie zorientowałem, że ciągle jestem człowiekiem. Dotarłszy w tej formie do swojej groty zamknąłem drzwi i poszedłem do sypialni. Ogromna, nowczesna i bardzo luksusowa. Cały mój dom był tak urządzony. Urodziłem się w luksusach i bogactwie i tak też chciałem mieszkać nawet tu. Czary to bardzo przydatna umiejętność więc i prąd i woda były bez problemu. Zastanawiałem się tylko czy Romenia będzie chciała mieszkać w domu gdzie musi być ciągle Luną.
Położyłem się na miękkim łóżku i przymknąłem oczy. Kiedy opanowałem mdłości sięgnąłem do szafki nocnej i wyjąłem butelkę z winem. Mój ratunek znajdował się w małym szklanym naczyniu. Żałosne, pomyślałem i pociągnąłem spory łyk. Zasnąłem nim się obejrzałem.
Głośne pukanie rozbudziło mnie na dobre.
Zszedłem po schodach do salonu i drzwi. Romenia była wyraźnie rozzłoszczona:
<Romenia>
niedziela, 22 marca 2015
Od Margaux
Od kiedy Horizon wraz z kilkoma innymi końmi w tym z Tikani odszedł, byłam na niego wściekła. Nie chcę go już więcej widzieć, znać, pamiętać,kochać.. Ja też miałam odejść ale nie pozwala mi na to pozostawienie tutaj Inferno. On nie może stąd odejść, a gdzie On tam ja. Nad życie bardziej kocham syna niż męża. - Smutna prawda. Zwłaszcza, że Inferno nie jest synem Ris'a.. Mniejsza, o tym powiem kiedy indziej, a teraz jeszcze FOX?!
- Nie możesz Fox! - wykrzyknęłam dzisiaj rano do ogiera kopytem przytrzymując drzwi od jego pustego domu.
- Ja, idę do rodziny Margaux. - auć to mnie zabolało.
- TU masz swoją rodzinę!!! - zdenerwowałam się nie puszczając drewna.
- W tamtym stadzie, w mieście jest mój syn i żona, a ty myślisz, że wolę zostać z siostrą?! - i znowu boli. Mój brat wziął zamach i rozpędził się by na siłę otworzyć drzwi, ale ja w tym czasie puściłam kopyto i ogier dosłownie przeleciał przez futrynę.
- To idź! Nie potrzebuję Cię tu! Nikt Cię tu nie potrzebuje! - Krzyknęłam na konia patrząc z wyrzutem na jego pysk mierząc wzrokiem jego oczy.
- Okey. Pa. - Fox odwrócił się nagle i obojętnie ruszył przed siebie z torbą na grzbiecie.
- A Kukulkan? - zapytałam próbując go powstrzymać.
- On nie może iść ze mną. Tam dokąd idę nie ma smoków i wszyscy się ich boją. - zasmucił się koń obniżając łeb w dół.- Nooo wiesz? Same grube szprychy..
- Czyli zostajesz. - podeszłam do niego i już miałam zdjąć mu torbę z połyskującego grzbietu, gdy On jednak odmówił.
- Oczywiście, że idę. Zaopiekuj się Kukulkanem, dobrze? - zapytał mnie. Widziałam, że zależało mu na dobru smoka. Wtedy Fox podszedł do wychylającego się z groty Kukulkana mówiąc: " Zaopiekuj się pod moją nieobecność Margaux i Inferno, dobrze? Liczę na Ciebie. " - te słowa zabolały mnie najbardziej. Świadomość, że mój młodszy brat, którym zawsze się opiekowałam wyrusza w wielki świat daleko ode mnie..
- Fox.. Uważaj na siebie. Będę tęsknić. - przytuliłam ze smutkiem brata.
- Kocham Cię Marg. - koń mocno mnie uścisnął i uśmiechnął się. Poprawiłam mu grzywę z wymuszonym uśmiechem, a ten ruszył w drogę.
- Ja Ciebie też. - szepnęłam przegryzając dolną wargę chwytałam wzrokiem połyskującą w słońcu zanikającą wśród drzew sierść i uszami wysłuchując coraz to cichszych odgłosów łamanych gałązek.
- Nie możesz Fox! - wykrzyknęłam dzisiaj rano do ogiera kopytem przytrzymując drzwi od jego pustego domu.
- Ja, idę do rodziny Margaux. - auć to mnie zabolało.
- TU masz swoją rodzinę!!! - zdenerwowałam się nie puszczając drewna.
- W tamtym stadzie, w mieście jest mój syn i żona, a ty myślisz, że wolę zostać z siostrą?! - i znowu boli. Mój brat wziął zamach i rozpędził się by na siłę otworzyć drzwi, ale ja w tym czasie puściłam kopyto i ogier dosłownie przeleciał przez futrynę.
- To idź! Nie potrzebuję Cię tu! Nikt Cię tu nie potrzebuje! - Krzyknęłam na konia patrząc z wyrzutem na jego pysk mierząc wzrokiem jego oczy.
- Okey. Pa. - Fox odwrócił się nagle i obojętnie ruszył przed siebie z torbą na grzbiecie.
- A Kukulkan? - zapytałam próbując go powstrzymać.
- On nie może iść ze mną. Tam dokąd idę nie ma smoków i wszyscy się ich boją. - zasmucił się koń obniżając łeb w dół.- Nooo wiesz? Same grube szprychy..
- Czyli zostajesz. - podeszłam do niego i już miałam zdjąć mu torbę z połyskującego grzbietu, gdy On jednak odmówił.
- Oczywiście, że idę. Zaopiekuj się Kukulkanem, dobrze? - zapytał mnie. Widziałam, że zależało mu na dobru smoka. Wtedy Fox podszedł do wychylającego się z groty Kukulkana mówiąc: " Zaopiekuj się pod moją nieobecność Margaux i Inferno, dobrze? Liczę na Ciebie. " - te słowa zabolały mnie najbardziej. Świadomość, że mój młodszy brat, którym zawsze się opiekowałam wyrusza w wielki świat daleko ode mnie..
- Fox.. Uważaj na siebie. Będę tęsknić. - przytuliłam ze smutkiem brata.
- Kocham Cię Marg. - koń mocno mnie uścisnął i uśmiechnął się. Poprawiłam mu grzywę z wymuszonym uśmiechem, a ten ruszył w drogę.
- Ja Ciebie też. - szepnęłam przegryzając dolną wargę chwytałam wzrokiem połyskującą w słońcu zanikającą wśród drzew sierść i uszami wysłuchując coraz to cichszych odgłosów łamanych gałązek.
Tak, Foxtrotte odszedł, a na moje barki spadła ciężka odpowiedzialność opiekowania się Kukulkanem.
Kocham Cię Bracie♥
P.S. Możecie zaznaczać, że nudne. Nie rusza mnie to.
P.S. Możecie zaznaczać, że nudne. Nie rusza mnie to.
Ostatnia szansa!
"Karnawałowa Zabawa!"
Opis: Jest karnawał, czyli czas zabaw i w ogóle różnych wesołych rzeczy. Jednak wiadomo, że kiedy jest bal, powinno się coś na sobie mieć! Ludzie popisują się różnymi sukniami, maskami lub innymi dodatkami. Czy to oznacza że konie też tak nie mogą? Otóż właśnie mogą! Tak więc może chcesz przez chwilę poczuć się jak sławny projektant? Masz okazję! Wystarczy tylko napisać opowiadanie o stworzeniu przez Ciebie stroju na bal! Możesz też dodać jego zdjęcie, przedstawiające efekt twojej pracy. Powodzenia wszystkim, przyszłym projektantom!
Nagrody:
1 miejsce - 45 zm + Róg Obfitości
2 miejsce - 25 zm + Zestaw Caruso
3 miejsce - 10 zm + Zew smoka
Pamiętacie ten konkurs? Jeśli ktoś nie wziął w nim jeszcze udziału,a bardzo chciał, to informujemy iż wszystkie opowiadania zostaną ocenione przez przywódców do dnia 29 marca. W tym dniu zostaną wyłonieni laureaci pierwszego,drugiego i trzeciego miejsca.
~~Przywódcy
Od Romenii cd. Dracona
Uśmiechnęłam się do ogiera.
- Wiesz.. Znałem kiedyś Lunę Lovegood. Była blondynką. -pokiwał głową.
- Heh. To nie możliwe. Ja nigdy blondynką nie byłam.-uśmiechnęłam się.
- Czyli inna.. - Dracon odwzajemnił uśmiech.
-Nie uważasz, że stado powinno o nas wiedzieć? Chociaż przywódcy..
- Tak,jasne. - Chłopak był niewyraźny.Wiedziałam, że coś mu jest..
- Wiesz.. Znałem kiedyś Lunę Lovegood. Była blondynką. -pokiwał głową.
- Heh. To nie możliwe. Ja nigdy blondynką nie byłam.-uśmiechnęłam się.
- Czyli inna.. - Dracon odwzajemnił uśmiech.
-Nie uważasz, że stado powinno o nas wiedzieć? Chociaż przywódcy..
- Tak,jasne. - Chłopak był niewyraźny.Wiedziałam, że coś mu jest..
<Draco?>
Wielkanocny Event!
Opis: Za niedługo Wielkanoc! Tak więc uszy do góry i zacznij przygotowywać się na to wydarzenie. Tak więc, by było fajniej, organizujemy event! Chodzi w tym o... Wesołe szukanie pisanek! Polega to dokładniej na tym:
1. Zgłaszamy się do konkursu,
2. Administrator HH wysyła podpowiedź, gdzie znajduje się pisanka
3. Szukamy terenu, na którym znajduje się to miejsce
4. Kiedy je znajdziemy, wysyłamy z powrotem na konto stada odpowiedź, gdzie znajduje się według nas jajko
5. Administrator wysyła odpowiedź "Gratulacje, znalazłeś/aś jajko!", co oznacza dalsze zadania. Natomiast gdy odpowiedź będzie negatywna, próbujemy jeszcze raz znaleźć miejsce ukrycia jajka.
Koń, z największą liczbą znalezionych jajek wygrywa!
Uwaga - istnieją jeszcze pisanki bonusowe. By je zdobyć, należy napisać opowiadanie (minimum 340 słów) na temat, który wyznacza przywódca. Są one dostępne co 5 zdobytych pisanek i są równe znalezieniu 3 pisanek!
Nagrody:
1. miejsce- jedna dowolna rzecz ze sklepu + 50 zm
2. miejsce - Róg obfitości + 30zm
3. miejsce - Zew Mocy + 10 zm
Zgłoszenia - Każdy może wziąć udział!
sobota, 21 marca 2015
Od Dracona cd. Romenii
Musiałem wyglądać naprawdę głupio stojąc z otwartymi ustami przez kilka minut.
- Draco? – szepnęła, a ja poczułem zawroty głowy. Sam już nie wiedziałem czy jest to spowodowane szokiem czy chorobą. Cofnąłem się o krok, a potem wróciłem i uścisnąłem dziewczynę, która już zaczynała płakać.
- Dobrze, że mi o tym powiedziałaś.
- Nie jesteś zły? – zapytała przez łzy.
- Nie.
- Draco? – szepnęła, a ja poczułem zawroty głowy. Sam już nie wiedziałem czy jest to spowodowane szokiem czy chorobą. Cofnąłem się o krok, a potem wróciłem i uścisnąłem dziewczynę, która już zaczynała płakać.
- Dobrze, że mi o tym powiedziałaś.
- Nie jesteś zły? – zapytała przez łzy.
- Nie.
<Romenia?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)