Strony

sobota, 31 stycznia 2015

Od Barwinki CD Kleofas

- Dziękuję! Jest piękny. Zaniosę go do domu. - powiedziałam
- Może wybierzemy się w góry? - zaproponował
- Nigdy nie byłam w górach. Możemy iść. Zrobię kanapki z marchewką i wezmę wodę. spotkamy się przy mojej jaskini.
- Ok.

~Godzinę później~

Szliśmy wąskim szlakiem. Po chwili zobaczyliśmy małą polanę. Usiedliśmy na trawie,
zjedliśmy dwie kanapki. i ruszyliśmy w dalszą drogę. Kleofas nie był zadowolony kiedy spotkaliśmy zająca Stefana. Jego żona urodziła piątkę dzieci. Nie mogłam z nim nie porozmawiać. Dwie godziny później byliśmy na stromym urwisku. Widok zapierał dech w piersiach. Podeszłam bliżej i... spadłam z urwiska. Wylądowałam w krzakach.
- Jesteś cała? - zawołał Kleofas
- Tak. Tylko nogę sobie trochę rozcięłam. - odpowiedziałam
- Przemyj to wodą. - powiedział
- Tu nie ma wyjścia. Co zrobimy? - zapytałam z niepokojem

< Kleofas? Co zrobimy?>

Od Vusser'a CD Lola

- Ale jak chcesz, to może być inne imię - powiedziałem spoglądając na ziemię .
- Shadow to bardzo ładna nazwa dla klaczki - odparła Lola .
Przez chwilę szliśmy w ciszy . Nagle zza krzaków wybiegł wilk . Potężny, dobrze zbudowany i z mnóstwem ran .
- Uciekaj - szepnąłem klaczy na ucho.
Skinęła głową i zamieniła się w mgłę . Powędrowała w stronę jaskini . Stałem twarzą w twarz wilkiem i wpatrywałem mu się w oczy . Jakieś dziwne zamglone i przepełnione nienawiścią .

< Lola ? Brak weny :/ >

Od Milliete CD Horizon

- Ajax ! On zniknął ! - krzyknęłam przerażona .
Ogier uniósł brew i gestem zaprosił mnie do domu, abym nie stała w progu. Weszłam do środka i wszystko po kolei opowiedziałam .
- A więc poszłaś do Bassaltu, zamknęłaś dom, a on tak nagle zniknął ? - zapytał z niedowierzaniem ogier .
- Nie , wcale . Zjadłam go na kolację - odpowiedziałam sarkastycznie .
Rise prawie wybuchnął śmiechem . Spiorunowałam go wzrokiem, to już nie było mu tak wesoło .
- Nie wierzysz, to chodź - poiedziałam wychodząc z jego jaskini .

< Horizon ?>

Od Dorothy- Dorastanie Neslie

Wstałam wcześnie rano i zrobiłam sobie śniadanie. Gdy jadłam przypomniało mi się, że mam jajko Smoka natury, że istnieje. Weszłam do pomieszczenia-cieplarni i ... Na Moon' a. Gdzie smok? Same skorupy. Gdzie smok pofrunął?! Czy w ogóle żył?! Nie wiem. Szukałam śladu smoka po całym domu i w ogródku, gdzie mógłby się schować. Mamma mia zielona pietruszka! Wszystko co zielone było wczoraj dziś nie ma. Zajrzałam pod każdy krzak i zobaczyłam piękne błyszczące oczy. Pomyślałam, że Ramzes na mnie znowu wyskoczy, więc skoczyłam na krzak. No nie. To coś jest kujące. Podniosłam się, ale gdy zajrzałam pod krzak, oczu nie było.
Spanikowałam i poszłam po Tikani, której nie było w domu. Wróciłam galopem do domu. Zapomniałam o całym świecie i poszłam spać.

~Następnego dnia~

Tak jak wczoraj wstałam i zjadłam w spokoju śniadanie. Ponownie zaczęłam szukać smoka, ale poszukiwania nic nie dały. Czy ja zwariowałam? W szafie szukać zaczęłam. Nic. Pod łóżkiem? Mały potworek spał sobie spokojnie pod łóżkiem... W cieplarnii musiało być gorąco! Pogłaskałam go leciutko, a ten odpowiedział mi cichym warczeniem.


Od Anguy- Dorastanie Mavi i nowa moc

Znów poranek... a ja? Na drugim końcu terenów stada, budzę się w jakiejś przewie skalnej. Rozglądam sie w poszukiwaniu jakiegos wyjścia na zewnątrz, łagodniejszego stoku po którym byłabym w stanie sie wspiąc, lecz nigdzie takiego nie widzę. Nie słyszę ani nie widzę w pobliżu żadnej istoty której mogłabym sie pordzic... nie licze oczywiście tej grupki martwych, zasztywniałych już, ptaków obok których stoję.
Ponownie zaczęłam się rozglądac przy czym pojawiało się we mnie coraz więcej złości i jednocześnie z nią - strachu. Strachu przed tym, że sie stąd nie wydostanę i złości na klątwę oraz na tych, którzy mnie na nią skazali. Pragnienie zemsty, które jest ze mna od tametj nocy, od nocy śmierci mojej pierwszyej miłości. Gdy nagle usłyszałam pewien znajomy mi ryk, po którym nade mną pojawiła się znajoma postac.
- Mavi! - krzyknęłam radośnie. Smoczyca była zdecydowanie większa niż wtedy gdy widziałam ją ostatnio...

smoki rosną niewiarygodnie szybko. - pomóż mi... - samica spojrzała się na mnie po czym paroma zgrabnymi ruchami zsunęła sie niżej by złapac mnie w swoje szpony i wyleciec ze mna na powierzchnie. Zajęło jej to krutką chwilę, lecz po niej stałam już bezpiecznie na ziemii
- Dzięki. - spojrzałam się na ogromną smoczycę, która wylądowała tuz przede mną. Przerosła mnie juz dwukrotnie, a mi pozostaje tylko zastanawiac się - jak wielka będzie gdy osiągnie swoje pełne rozmiary.
- Pokażę ci coś! - zawołała nagle i pobiegła w cień ogromnego cienia rosnącego w pobliżu nas po czym... zaczęła sprawiac, że cień zniknął. Tam, gdzie chwile temu znajdował się cień drzewa - teraz było światło, choc nie słoneczne, a stworzone przez Mavi. Następnie, smoczyca sprawiła, że cień znów się pojawił, a z tamtego światła stworzyła świetlny kwiat, który, ku mojemu zdziwieniu - byłam w stanie zerwac i trzymać w pysku.

Od Dorothy CD Aura

-Dlaczego nas wyprzedasz?! Dlaczego nie biegniesz za nami?-spytałam.
-Przepraszam. Nie wiedziałam, że mogłam Was urazić...
-Ech. Przeprosiny przyjęte. To może idziesz na ciasto?-zapytałam.
-Wpadnę. Teraz muszę pędzić. Umówiłam się z kimś przy Drzewie Życzeń. Może zdąże ujeszcze dziś.-powiedziała.
-Aha.
Mam nadzieję, że Aura nie kłamie. Zresztą co tam. Nie jestem jej matką, żeby się nią opiekować.

~Następnego dnia~

-Hej. Sorki, żę nie wpadłam wczoraj. Nie dałam rady.-tłumaczyła się klacz.
-Spoko. Weszłam do domu to od razu zasnęłam.
-...

<Auro?>

Od Kleofasa CD Barwinka

-Hmmm... Trochę drogie...-zacząłem.
-Nic nie szkodzi. Tylko pytałam.
-Wiesz, mój znajomy prowadzi ten sklepik. Może coś da się ponegocjować...
-Nie musisz...-mówiła.
-Idę spytać.
Wszedłem spytałem i wróciłem spowrotem po Barwinkę.
-Mam dobrą wiadomość.-powiedziałem i pokazałem jej serwis do herbaty z elegancką porcelaną.
-...

< Barwinko? Brak weny >

Od Loli CD Vusser

- Szczerze to nie wiem- odparłam
Pomyślałam chwilę.
- Może...
- Shadow!- wybuchł ogier
Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać.
- Pasuje ci?- spytał tym razem ciszej
- Tak... Ładne imię- powiedziałam
< Vusser? Brak weny ;/ >

Pochwały/Upomnienia

Od poniedziałku (02.02.2015) zostają wprowadzone pochwały i upomnienia. Jeśli zyskasz 3 pochwały dostajesz 5 (p), jeśli dostaniesz 3 upomnienia zostają ci odjęte -5(p).

Pochwały można zyskać np. za:
- Długie opowiadania (naprawdę wyczerpujące)
- Aktywność
- Godne i kulturalne zachowanie
- Wymyślenie konkursu (sensownego)

Upomnienia dostaniesz za:
- Nie pisanie opowiadań
- Małą aktywność
- Niekulturalne zachowanie
- Nieprzestrzeganie regulaminu

I to chyba na tyle :)
Mam nadzieję, że wszyscy będą mieć same pochwały :D

PS; Punkty zostają, ale umożliwiają już teraz tylko zdobycie wyższej Rangi.

Od Atlanici CD. Black Fire

  Patrzyłam speszona na kłaniającego mi się ogiera. Nie miałam pojęcia co zrobić, więc stałam tylko, kiedy ogier schylał się na klęczkach. Przypomniałam sobie, jak zachowywała się moja matka kiedy była Alfą. Zawsze taka pomocna, spokojna, dobra... ale dla członków stanowcza i majestatyczna. Prawdziwy wzór.
  Nieudolnie spróbowałam powtórzyć jej ruchy, kiedy ktoś się jej kłaniał, ale krzywo mi to szło, więc tylko machnęłam kopytem i nakazałam poddanemu wstać. Dziwnie jest mówić na tego czarującego ogiera poddany, zwłaszcza że jesteśmy w tym samym wieku.
- Wiem kim jesteś.
Ogier nie wyglądał na zaskoczonego.
- Ja też wiem kim jesteś.
Dziwnie się czułam rozmawiając z nim jak zwykła klacz, a nie półbogini i Alfa stada. Przyjemne uczucie, trochę mniej oficjalne. Zaczęliśmy swobodnie rozmawiać o wszystkim, mijając po kolei wszystkie tereny stada. Zatrzymaliśmy się przy Wodospadzie Sii.
  Fire wpatrywał się w spływającą wodę, a potem rzekł.

< Black? xD brak weny ;-; >

Nieobecność Alfy!

Hejo, tu Atlantica :) 
Wyjeżdżam dzisiaj na tydzień do Słowacji na narty i niestety mnie z wami nie będzie :'c Jeśli chodzi o wysyłanie opek itd. to proszę wszystko wysyłać do Rose, ale... miejcie na uwadze że jest sama i nie zdąży dodać wszystko w pięć minut c;
Druga informacja tyczy się Gali. Niestety będziemy obchodzić ją sami, bo SSG odmówiło współpracy. No cóż, życie xD Gala odbędzie się... jeszcze nie wiem dokładnie, ale na pewno w lutym i na pewno w weekend. Jeśli macie jakieś propozycje co do odpowiedniego dnia to piszcie w komentarzach poniżej ;)

Szalonych ferii! :D

Od Tosy

Lubię być sama - tylko to w tamtej chwili myślałam. Cwałowałam ze szczęściem w stronę Lasu Kaskady, mojego ulubionego miejsca w całym Heaven Hooves. 
Rosły tam prastare dęby, mieniące się raz szkarłatnym, raz liliowym, czasem nawet złotożółtym światłem, które odbijało się od ich kory. Miejsce to było
niepowtarzalnie piękne, choć wiła się przezeń jedynie jedna dróżka, wzdłuż której rosły, co prawda śmiertelnie niebezpieczne, ale piękne, muchomory.
Gdy tylko weszłam na tęże dróżkę zwolniłam do kłusa i delektowałam się pięknem lasu. Ptaki śpiewały, kilka wiewiórek skoczyło z drzewa na drzewo, po prostu
było cudnie. Kilka marnych razy wydawało mi się, iż słyszę tupot końskich kopyt, lecz wzięłam to na szalę zmęczenia. W końcu dotarłam na mą ulubioną polanę i
zaniepokoiłam się. Nie wiedziałam czemu, ale czułam, iż nie jestem tu sama. Zarżałam cicho i z przerażeniem, gdy ujrzałam przemykającego między drzewami.
Przysiadłam na zadnich nogach z chęcią ucieczki, gdy nagle ten koń wypadł zza drzew i, niestety, wpadł prostao na mnie.
- Uważaj jak biegasz! - krzyknęłam i szybko, po budowie ciała, oceniłam, że był to ogier.
- Jestem Tosa - warknęłam i próbowałam odejść, jednak on mnie zatrzymał.
- Czekaj!
Obróciłam się.

< Jakiś ogier? >

Od Vusser'a CD Lola

Kiedy wracaliśmy od Aury, bałem się, żeby nic się nie stało źrebakowi . Każdy kamień i patyk usuwałem z drogi Loli, aby się nie potknęła . Do domu wróciliśmy bezpiecznie . Zaparzyłem malinowa herbatę i jedną filiżankę podałem klaczy czytającej książkę .Wzięła parę łyków, po czym odstawiła ją ma etażerkę i zasnęła . Poszedłem do ogródka, aby zebrać świeże warzywa na obiad . Postanowiłem zrobić krem marchwiowo-jabłkowy z nutka imbiru . Otworzyłeem książkę kucharska na stronie z tym przepisem i wziąłem się do roboty . Umyłem i obrałem marchewki oraz jabłka i je zmiksowałem z przyprawami . Dodałem troszkę imbiru i danie postawiłem na stole . Kody zacząłem jeść Lola się obudziła . Gestem zaprosiłem ją do stołu .
- Bardzo dobre - powiedziała kończąc zupę.
W odpowiedzi się uśmiechnąłem . Odsunałem krzesła od stołu i pomogłem Loli wstać . Postanowiliśmy wyjść na świeże powietrze . Kiedy tak szliśmy zapytałem :
- Jak nazwiemy źrebaka?
- ...

< Lola? >

Koło Fortuny powraca!

Zapraszam wszystkich członków do zakręcenia Kołem już teraz! Nową atrakcję znajdziecie w odpowiedniej zakładce c;
Miłej zabawy! :D

Od Tossy Inuit - zdobycie smoka

Spokojnym, statecznym kłusem podążałam w stronę Samotnego Drzewa. Od niedawna należałam do Heaven Hooves, stada koni któremu przewodziła klacz Atlantica. Moje obie siostry należały do niego... i obie zginęły. Paradise w obronie ówczesnej przywódczyni, zaś Sinethe zabita przez potężnego Smoka Chaosu. Przez to nienawidziłam tychże stworzeń. Złośliwe, oślizgłe, łuskowate gady, mszczące się na koniach przy każdej okazji, myślące tylko o mordowaniu niewinnych istot...
Nie zauważyłam, gdy dotarłam do celu. Usiadłam pod drzewem z bólem serca. Tęskniłam za mymi siostrami, nawet bardzo. One zawsze mi pomagały, opiekowały się mną, były dla mnie dobre, do tego stopnia, że na to nie zasługiwałam...
Moje rozmyślania przerwał dziwny dźwięk. Przypominał on bulgotanie lub uderzanie kopytami o ziemię. Wstałam i poszłam w stronę, z której tenże dźwięk pochodził. Czułam się obserwowana. Co chwilę zamierałam w bezruchu, nasłuchując. Moje zdenerwowanie potęgowało uczucie mrowienia w udzie, które sygnalizowało, iż zaraz zarobię jakieś ,,kuku".
Nagle w gęstwinie ujrzałam smoka. Czarnego jak smoła, promieniującego dziwnym ciepłem. Wezbrała we mnie chęć zemsty, zemsty za morderstwo mojej siostry... Cóż z tego, że moja siostra była atakowana przez innego smoka, przynajmniej będzie o jednego mordercę mniej! Skoczyłam do smoka, ten, próbując się bronić wbił mi zęby w szyję, usiłując mnie udusić, ale było już dla niego za późno. Mój róg wbił się aż po nasadę w smoczą pierś. Smok ryknął, wbił pazury w ziemię i padł. Podniosłam się, z zakrwawionym rogiem i szyją, zadowolona ze swego dzieła, ale ujrzałam coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mój czyn był niegodny nawet najgorszego przestępcy. Mianowicie, za smoczycą leżało czarne, lśniące jajo. Kilka łez spłynęło mi po policzkach.
- Idiotko, co ty zrobiłaś! - ryknęłam sama do siebie. Jedyną możliwością odpokutowania tegoż niegodnego czynu mogło być jednynie przygarnięcie smoczego jaja...
- Przepraszam... - szepnęłam do jaja i wpakowałam je do torby, po czym pokłusowałam do swojej jaskini.

Od Dorothy CD. Ramzes


-Nie byłam nigdy nad Jeziorem Amora.-powiedziałam.
-Masz okazję stanąć na brzegu.-uśmiechnął się.
I zaczął bardzo, ale to bardzo szybko lądować. Wylądował na brzegu, a ja w krzakach, na dodatek czułam się jakbym nie miała nóg. Podszedł do mnie i spytał:
-Boli?
-Troszkę...-mruknęłam.
-Może lepiej Cię odprowadzę do domu...-zaczął.
-Nie. Muszę jeszcze uwidzieć jezioro-zakończyłam.
Chwycił mnie pod bok i zaszliśmy na brzeg. Było tak pięknie...
wracaliśmy do domu gdy nagle zawyłam z bólu:
-Ała! Zaraz mi rozerwie nogę!
Położył mnie pod drzewem życzeń i pobiegł prosić o pomoc. Długo nie wracał... Znalazłam grubego badyla, wstałam i ruszyłam do domu. Ramzesa spotkałam rannego oddalonego od drzewa życzeń o ok. 100 metrów. Ratunku! Na szczęście w porę zjawiła się Barwinka.
-Co się stało?
-Nic. Wylądowałam w chaszczach, a Ramzes się gdzieś przypadkiem nadział i jest pół przytomny. Nie wiem. To jest jakaś epidemia...
-Chyba Cię coś. Ramzesa użądlił szerszeń! Musimy szybko działać!-krzyknęła.
Pozbierałyśmy się. Barwinka szła z Ramzesem, a ja z badylem. Doszłyśmy do "centrum" Telrain'u gdy zemdlałam.

~Następnego dnia~

Obudziłam się. Miałam nogę całą owiniętą bandażami. Ramzesa nie widziałam. Co się z nim stało? Nie mam pojęcia. Czy cały i zdrowy? Muszę go poszukać...
Noga mi trochę zawadzała. Doszłam do domu Ramzesa, ale przed nim był tylko Remus. Weszłam do środka. Smoczek za mną. Ramzes był w łóżku cały czerwony.
-Eeee.... Jak się czujesz?
-Lepiej. Jutro będę normalny-powiedział.
-To dobrze.-westchnęłam
-Jak tam noga?
-Dobrze. Odpoczywaj. Przyjdę jutro.
-Okey.

~Kolejnego ranka~

-Hej. Przyszłam zgodnie z obietnicą!
Nikt mi nie odpowiedział. Nagle coś wyskoczyło zza drzwi na mnie.
-Haha!-zaśmiał się Ramzes.
-Wystraszyłeś mnie!

<Ramzes?>

Od Bravo Do Silence

Nadeszła sroga zima wszędzie był biało.
Leciałem nad górami wszystko się zmieniło nie dowierzałem własnym oczom.
Zobaczyłem klacz jakąś nową nieznaną mi była do połowy przysypana śniegiem.
- Hej! Potrzebujesz pomocy - krzyknąłem
- Jakbyś mógł- powiedziała zamarznięta na kostke lodu
Podleciałem bliżej i machają skrzydłami a śnieg powoli zaczął się odgarniać.
- Już wystarczy - krzyknęła
- Ok - zleciałem żeby się przyjżeć klaczy
- Dzięki za pomoc - powiedziała zmarznięt
- Jestem Bravo a ty ?- zapytałem z ciekawością
- Jestem Dead Silence ale wole Silence
Zaprowadziłem klacz do Loli żeby ją przebadał a potem odprowadziłem do jej jaskini pytałem się Silence czy wszystko dobrze wróciłem do swojej jaskini.

~~Rano~~

Przyszedłem pod jaskinie Silence bo jednak coś kazało mi tam pójść .
- Halooo - krzyknąłem
- Kto tam? - zapytała ziewając
- Twój bohater - powiedziałem śmiejąc się na cały głos
- To ty Bravo? - Silence też zacząła się śmiać
- Przejdziemy się gdzieś ? - zapytałem
- Dobra!- powiedziała klacz i żwawo wyszła z jaskini.
- To gdzie idziemy ?- zapytała
- Mam pomysł bądź za mną - szłem do celu przez śnieżyce
Szliśmy przez ośnieżony most 

<Dead Silence? Wena >

piątek, 30 stycznia 2015

Od Black Fire CD Dead Silence

Klacz nagle się odwróciła było to trochę dziwne. Wstałem i otrzepałem się z kory i liści.
- Odwrócisz się koedyś?- spytałem i poszedłem na tą stronę w którą była odwrócona klacz. Stanąłem na równi z jej wzrokiem. Patrzyliśmy sobie w oczy parę sekund. Szczere było niezręcznie trochę, ale mi się podobało. Nie wiem jak klaczy. Nagle klacz odrywając się od transu spytała:
- Idziemy dalej?
- T.. Tak- odparłem i ruszyłem
- Teraz to ty się zająkałeś- odparła
- Taak- powiedziałem i spojrzałem na klacz
- Znôw to twoje spojrzenie?- powiedziała klacz
- A co? Mam takie ładne oczy?- spytałem i zaśmiałem się
W końcu doszliśmy nad wodospad. Tym razem inny niż wtedy kiey się spotkaliśmy.
- Wiesz wszyscy... Ni dobra pawie wszyscy mówili, że jesteś nieśmiała, a wcale taka nie jesteś... Z czego to wynika?- spytałem
- Wiesz... Nie mam zaufania do pierwszego lepszego konia. Ale jak się przekonam to buzia mi się nie zamyka- powiedziała i zaśmiała się
- Czyli, że nabrałaś i do mnie zaufania?- spytałem i spojrzałem na nią szarmandzko
< Dead? XD >

Od Horizon'a do Tosy Inuit

Leciałem nad lasem. Był piękny słoneczny dzień. Nagle z dołu lekko oślepiały mnie jakieś błysku światła postanowiłem zlecieć. Na dole zobaczyłem karą klacz jednorożca. To ona oślepiłam mnie swoim rogiem.
- Cześć- powiedziałem
- Cześć- odparła klacz
- Nazywam się Horizon, a ty?- spytałem
- Tosa Inuit, ale jak chcesz mów mi po prostu Tosa- powiedziała i lekko się uśmiechnęła
- Miło mi- odparłem
< Tosa? >

Od Dead Silence CD Black Fire

-Uhmmm.. to ja może już pójdę..- Mruknęłam i już miałam odejść lecz zatrzymał mnie głos ogiera.
-Nie, czekaj. Może przejdziemy się do lasu ?- I tutaj uderzył w mój słaby punkt.. uwielbiałam lasy, było w nich tak cicho i spokojnie. Po prostu nie mogłam odmówić.
-No dobrze.- Odpowiedziałam i ruszyłam za ogierem. Zastanawiałam się jak to teraz będzie, nowe stado, konie, miejsca.. z zamyślenia wybudził mnie Black który zaczął energicznie o czymś opowiadać by zaraz po tym uderzyć w drzewo.. Wyglądał tak komicznie że nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.
-O a jednak ty też się uśmiechasz !- Ożywił się nagle i posłał mi uśmiech.
-Uhmmm.. tak chyba tak..- Odpowiedziałam i odwróciłam łeb by ukryć rumieńce.

Black? Sorry za brak weny :/ >

Lola jest w ciąży!


Lola jest w ciąży razem z Vusser'em!
Gratulacje!

Pary!

Nowe pary to:

Dorothy Ramzes ♥

        

Oraz:

Aura & Dalimi ♥

     

Gratulacje!
< Przepraszam za opóźnienia! >

Od Aury CD Dalimi

Myślał chwilę . Miał szklane oczy i wydawał się skamieniały . Następnie powiedział :
- Kocham cię ... 
Całowaliśmy się - a raczej obściskiwaliśmy . Było pięknie do puki nie przechodził Black Fire.
Jemu mogło wydawać się to śmieszne , ale on nie rozumie prawdziwej miłości pomiędzy klaczą , a ogierem . Odszedł . Poszliśmy na krótki spacer po pięknym zimowym lesie . Lessowe wąwozy były wypełnione śniegiem tak bardzo , że dorosły koń był w nim spowity po łopatki . "Bawiliśmy się " tam przez chwilę . Nadszedł jednak ten moment .
- Auro , bardzo mi się podobasz i to na prawdę miłość od pierwszego wejrzenia . Uwierz mi , jesteś moim aniołem i ... Zostaniesz moim sercem na zawsze ? - spytał ogier ze szklanymi oczyma 
- Jak myślisz ? - spytałam
Nastała niezręczna cisza , potem wykrzyknęłam :
- TAK !
Dalimi był ucieszony co nie miara . Całował mnie i ściskał . Pogalopowaliśmy do jego jaskini i zjedliśmy romantyczną kolację przy świetlikach .

Dalimi♥ >

Od Dead Silence

Od ataku na moje stado minęło około 14 miesięcy a ja nadal nie mogę się pozbierać. Wędruje dzień i noc, wiem że mnie tropią lecz nadal nie wiem dlaczego. Aktualnie przebywam w jakimś cichym lesie i czuję się dość nieswojo.. 
-Kim jesteś ? I co tu robisz ?- Zapytał głos zza moich pleców. Błyskawicznie się odwróciłam, przedemną stała dumnie wyprostowana klacz i mierzyła mnie uważnym wzrokiem. Nawet nie wiedziałam kiedy się tam znalazła.
-J-jestem Dead Silence..- Mruknęłam pod nosem. Klacz spojrzała na mnie uważnie a następnie posłała mi ciepły uśmiech.. 
-Ja jestem Atlantica, witaj na mioch terenach.- Powiedziała klacz. 
-Przepraszam, jestem tu tylko chwilowo..- Zaczęłam lecz klacz niemal odrazu mi przerwała.- Może dołączysz do mojego stada ?- Zapytała z błyskiem w oku. Chciałam odmówić lacz ten błysk w jej oczach po prostu mi nie pozwalał.
-No... no dobra.- Ostatecznie się zgodziłam choć tak naprawdę nie chciałam zostawać tu na długo lecz jak widać moje plany się zmieniły.
-Chodź oprowadzę cię..- Powiedziała Atlantica.

Koniec... >

Od Barwinki- Zdobycie smoka

Przez ostatni tydzień bez przerwy padało. Tej nocy zaczął przeciekać mi dach. Poszłam prosić o pomoc Dorothy
- Cześć.. - przywitałam się
- Jest 4:00 rano. Po co tu przyszłaś? - zapytała Dorothy zaspanym głosem
- Dach mi przecieka. Pomożesz mi?
- Jasne. Zadzwonię po Ramzesa, może też przyjdzie. - powiedziała
- Dobry pomysł. Ja idę do domu, może uda mi się coś jeszcze uratować.
Kiedy wróciłam w jaskini było 10 cm wody. Wszystko co było jeszcze suche zaniosłam do domu sąsiadki. Po kilku minutach przyszli Dorothy i Ramzes. Ogier wspiął się na dach i starał się załatać dziurę. Przyjaciółka pomogła mi wypompować wodę z domu. Po południu w mojej jaskini było już sucho. Dorothy i Ramzes już poszli. Na dworze wciąż padało. Zaczęłam czytać książkę. Po chwili usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z piwnicy. Już miałam zejść na dół, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Ramzes.
- Barwinko, zapomniałem młotka. Mogłabyś go poszukać? - zapytał
- Oczywiście. - odpowiedziałam
- Ma taką białą rączkę. - wyjaśnił ogier
- Wpadł za szafę. Nie dam rady go wyjąć. Jest Ci teraz potrzebny? - spytałam
- Tak, wieszam Dorothy obrazek.
- To pożyczę Ci mój. - powiedziałam
- Dobrze. Bardzo Ci dziękuję.
Poszłam do piwnicy po młotek. Otwarłam drzwi i oświeciłam światło. Na środku pomieszczenia leżało jajo. Przyjrzałam się mu dokładniej. Nigdy takiego nie widziałam. Na półce obok leżała książka o smokach, w której było zdjęcie takiego samego jajka. Był to smok umysłu. Zaniosłam jajo na górę i położyłam je na kocu.
- Masz ten młotek? - zapytał Ramzes
- A tak młotek. Już po niego idę. - powiedziałam i przyniosłam mu młotek
- Dzięki. To ja już idę. Do zobaczenia. - pożegnał się
W książce pisało, że te smoki lubią ciepło. Zapaliłam w piecu, zawinęłam jajo w gruby koc i położyłam je na fotelu obok kominka.

Od Black Fire do Dead Silence

Szedłem nad wodospadem. Udiadłem nad brzegiem i zacząłem wpatrywać się w taflę wody. Nagle poczułem oddech na plecach. Odwróciłem się. Stała tak kara klacz jednorożca.
- Cxeść- powiedziałem i wstałem, bo przy klaczy tak nie wypada
- Cz... Cześć- opdarła- Nie wiedziałem, że ktoś tu będzie- powiedziała cicho
- Lubię tu przebywać- odparłem i uśmiechnąłem się- Nazywam się Black Fire, ale mów mi Black- powiedziałem
- A ja nazywam się Dead Silence, a... ale mów mi Dead lub po prostu Silence- odparła cicho
< Dead? >

Opowiadania!

Prosimy wszystkich członków o odpisanie, bądź o napisanie nowych (tyczy się to nowych członków) opowiadań.
<Nie tyczy się to członków którzy piszą regularnie! >
~Tikani

Od Loli CD Vusser

Bardzo się cieszyłam, ale dalej byłam co do tego niepewna.
- Coś nie tak?- spytał czule ogier
- Nie jest dobrze- odparłam i wymusiłam uśmiech- Może chodźmy do Aury- powiedziałam
- Dobrze- powiedział
Tak jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Poszliśmy do Aury.
- Witaj- powiedziałam
- Cześć. Co was do mnie sprowadza?- spytała miło klacz
- Chyba jestem w ciąży, ale chcemy się upewnić przez badania- powiedziałam
- Och! Jak świetnie!- powiedziała
Klacz wyprosili Vusser'a i zaczęła robić mi badania, które nie trwały tak długo. Okazało się, że będzie to klaczka. Ucieszyłam się. Lecz w dorodze powrotnej miałam, a raczej powróciły do mnie te złe wspomnienia. Też miała się urodzić klaczka...
- No co jest?- powiedział Vusser i stanął
- Wspomnienia...- powiedziałam i wbiłam wzrok w ziemię
- Nie martw się- odparł i podniósł mój pysk do góry- Ja będę przy tobie od teraz zawsze w każdej sekundzie- powiedział i pocałował mnie
Uśmiechnęłam się po pocałunku.
< Vusser? >

Od Barwinki CD Kleofas

- Zgadzam się. - powiedziałam
- Może przyjdziesz do mnie jutro na kolację? - zapytał ogier
- Z miłą chęcią. Tylko nie zrób nic z brokułami. Jestem na nie uczulona. - wyjaśniłam
- Dobrze. Jaki jest twój ulubiony kolor? - spytał
- Niebieski, czerwony, zielony i pomarańczowy. Może gdzieś się przejdziemy? - zaproponowałam
- Jasne. Chodźmy do Bassalt.

~W Bassalt~

- Patrz jaki cudowny serwis do herbaty. - powiedziałam
- Naprawdę ładny. - rzekł ogier
- Kupisz mi taki? - zapytałam

< Kleofas? Kupisz mi taki serwis? >

Od Horizon'a do Milliete

Obudziłem się rano. Do mojej jakaini wpadały ciepłe promienie słońca. Wstałem leniwie i podszedłem do okna. Było spokojnie i cicho. Nagle ni stąd, ni zowąd usłyszałem walenie do drzwi. Otworzyłem stała wnich Millete. Cała zdyszana i przestraszona.
- Co się stało?!- spytałem
< Milliete? Sorki że krótkie ;/ >

Od Horizon'a CD Milliete do Fall'a

Preczytałem im napisy. Nie zrozumiałem do końca treści, ale chyba Fall tak.
- Coś nie tak?- spytałem ogiera
- Nie, nie jest wszystko dobrze- odparł- Może przejdźny dalej
Zdziwiło mnie to. "Dalej?" A wogóle było coś "Dlaej?" No nic poszliśmy za Fall'em. Na ścianach były jakieś napisy, jak i obrazki. Przedstawiały między innymi: powrót Fall'a, walka z Crauso, poród Atlantici i pokłony przed Bogami i NAS odkrywających jaskinię.
- Tu jest cała preszłość...- powiedziałem
< Fall? >

Od Vusser'a CD Lola

To było cudowne . Zasnęliśmy w swoich objęciach .

~ Rankiem ~

Obudziłem się . Coś kopnęło mnie w brzuch . Obróciłem się i dotałem w twarz . Lola we śnie krzyczała i rzucała się w łóżku .
- Nie ! Nie! - krzyczała .
Po chwili obudziła się ciężko oddychając . Pocałowałem ją, a ona szybko pobiegła do łazienki . Chyba zwymiotowała . Siedział tam przez chwilę . Po chwili wyszła ze łzami szczęścia w oczach . Przytuliłem ją i się rozpłakałem .
- Naprawdę ? - zapytałem z niedowierzaniem .
- ...

< Lola ? Brakus wenus>

czwartek, 29 stycznia 2015

Od Dalima CD Aura

Odpuściłem . Miałem coś powiedzieć , ale otworzyłem usta i uciekłem . Bałem się samego siebie . Wpadłem do pobliskiego jeziora i w mule wyczarowałem jaskinię , w której nie było wody . Czułem się źle i nie miałem ochoty wychodzić z "błotnej jamy" . Pewnie Aura nie mogła mnie znaleźć ... I dobrze .

 ~~Rankiem~~

Wyszedłem z kryjówki i powędrowałem do pobliskiego lasu . Był ... No właśnie . Jak na las bardzo jasny i żywy (chodzi tu o ptaki i inne zwierzęta) . Były tam wydeptane nawet dróżki . Poszedłem jedna z nich i planowałem wybrać się na dłuższy spacer . Było pięknie i śnieżno - biało . Byłem tam chyba najbardziej widocznym stworzeniem . Te łaty ... Zmyłem je zaklęciem , wyglądałem wtedy tak:

Jednorożec pijący wodę


Może i szarawy , ale mniej widoczny . Niestety nie przewidziałem tego , że czar jest krótkotrwały . Zamieniłem się znów w brzydala . Brzydkiego plamistego konia . Nagle zobaczyłem Aurę . Wyglądała pięknie - w grzywie miała śnieg , a za nią dreptały leśne zwierzątka . Była intrygująco piękna , ale nie odważyłem się pokazać i zniknąłem , jednak po chwili wyszedłem i pokazałem się .
- Auro . Przepraszam . Nie miałem wtedy do tego głowy , latało mi wszystko i... - klacz położyła mi kopyto na ustach i powiedziała :

- Jeżeli mnie kochasz to wiesz co powiedzieć ...
< Aura? >

Od Bravo do Aury

Lecąc nad gorącymi źródłami ujrzałem klacz była to Aura podleciałem żeby się przywitać.
- Hej - krzyknąłem
- Hej !
- Co tu porabiasz ? - zapytałem
- A tak sobie chodze. A ty?
- Lece tak sobie
- Pójdziemy gdzieś ?
- Nie mam pomysłu - stępowałem przy klacz
- Pójdźmy na łąke przy górach - pogalopowała w strone gór
Galopowaliśmy przez lasy i góry dotarliśmy wreszcie do łąki pasło się tam inne stado.
- Zjeżdżać - krzyknąłem
- Bo co? - krzyknął przywódca stada
- To tereny HH - pogalopowałem w ich strone
-Czego?
- Heaven Hooves stado do którego należy ten teren - powiedziałem a moje ciało momentalnie sie zapaliło.
- Bravo - krzykneła Aura
- Cooooo?
- Przestań - krzykneła
- Bo co przestraszą się mnie - rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w niebo
- Nie patrz - krzyknęła
W moją strone szedł wielki czarny pegaz miał wyposażenie na wojne. Szedł dumny jak paw machając skrzydłami.
- Co tu robicie?! - krzyknąłem ze złością
- To nasz teren - powiedział oschle
Ogier zaczął nas przepędzać swoimi skrzydłami zdążyliśmy uciec do lasu i odbiec jak najdalej.

<Aura?>

środa, 28 stycznia 2015

Od Aury CD Dorothy

- Prawdziwe atrakcje są wszędzie gdzie ich nie widzisz - dodałam
- Śmieszne , spadajmy stąd , bo mi się chorobliwie nudzi ! - zaprotestował Kleofas
- Dobra , a gdzie pójdziemy mały ? - spytała ogiera Dorothy
- Na spacer , a potem na koktajl z trawy ! Ale z nagietkiem i miodem - powiedział oznajmująco i ruszył w stronę gór
Było na prawdę śmiesznie , bo oni biegli , a ja teleportowałam się zawsze kawałek przed nimi . Chyba ich wkurzyłam .

<Dorothy? Gdzie moja wena ?>

Od Ramzesa CD Dorothy

Jakże mógłbym się nie cieszyć! 
- No jasne, że się cieszę!
- Serio?
- Serio, serio
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ten moment był "magiczny".
- Dorothy, powiedz, czy masz może wolny czas jutro?
- Emm...No chyba tak.
- Przyszłabyś jutro na polnę? Będzie niespodzianka!
- No dobrze - uśmiechnęła się - muszę już iść...
- To do jutra!
- Pa!
W tedy klacz wyszła z jaskini, a ja usiadłem na podłaniu. Westchnąłem, po czym spojrzałem w sufit - pająki chyba robiły sobie wyścigi. Myślałem jaką by tu zrobić niespodziankę. Nagle wpadłem na pomysł i to nie byle jaki! Zatem wyruszyłem szybko do lasu, po czym zapuściłem się głęboko. Rozejrzałem się - nikogo nie było. Zatem użyłem swych mocy i próbowałem zmienić się w... Różowego Smoka! Tak, tak można się śmiać. Jednak pierwszt rezultat był taki: 


Spróbowałem jeszcze raz, lecz wyszło tak samo. Popróbowałem jeszcze kilka razy, lecz nic się nie zmieniło. Choć raz czy dwa wyszedł mi biały lub żółty. Postanowiłem spróbować ostatni raz. Wziąłem się w garść i pomyślałem o różowym jak róża smoku. No i wreszcie się udało: 


Wróciłem więc do domu z zamierem drzemki. Jednak z drzemki wyszło mi spanie.


***Jutro rano*** 


Wstałem, zrobiłem co trzeba i pobiegłom na polnę. Na szczęście byłem przed klaczą, więc zdążyłem zamienić się w smoka i poczekać na nią w tej postaci. Trzymałem pazury, by nikt nie widział mnie w tym ciele... 


***Pół godziny później*** 


Zza drzew wyszła Dorothy. miałem nadzieję że się nie wystraszy. Było wręcz przeciwnie:
- Ramzes?
- Na prawdę jesteś coraz lepsza
- Różowy?
-Tak...
- Zrobiłeś to dla mnie?
- Och, to nie koniec! Wsiadaj! - rozwarłem skrzydła
- Ty na prawdę?
- No jasne!
No więc klacz weszła na mój grzbiet, a ja odbiłem się od ziemi i szybowaliśmy nad całym lasem. Naszym docelowym miejscem było Jezioro Amora. Było pięknie! Nagle Dorothy spytała:
-...
<Dorothy?>

Nowa klacz!

http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2013/315/d/b/sacre_by_fahlaemee-d6tvsgf.png 
Witamy Dead Silience c;

Od Black Fire do Atlantici

Szedłem zamyślony nawet sam nie wiem gdzie. Po prostu szedłem. Szedłem sobie i szedłem nagle o coś trzepnłem.
- Oj sorki- powiedziało to coś bo myślałem, że to drzewo
Zdecydowanie za dużo myślę!
Stanąłem i obejrzałem się. Stała tam klacz.
- Nie to moja wina. Za dużo myślę- zaśmiałem się
- Jestem Atlantica- powiedziała
- Ta Atlanitica?- spytałem i pokłoniłem się- Jestem Black Fire- odparłem
< Atlantica? Brak weny ;/ >

Od Atlantici

"Jak stałam się Przywódcą..."

  Słońce majaczyło na horyzoncie, a ja już zdążyłam wstać. Czekałam na ten dzień praktycznie od zawsze. Na ten poranek. 
Nachwilę. 
  Umyłam się, uczesałam grzywę i dokładnie wyszczotkowałam zęby. Kiedy wypluwałam ziołową pastę z ust, w odbiciu lustra zobaczyłam Paloo. Odskoczyłam jak poparzona a bóstwo zaczęło chichotać.
- Przestraszyłeś mnie! 
Ogier zaśmiał się, nieudolnie naśladując moje ruchy przy lustrze. Szturchnęłam Paloo, choć i tak wiedziałam, że nie poczuje. Moje ciało przenika przez ciało bóstw. Nie są dla mnie namacalni.
- Gotowa? - zapytał.
- Jeszcze momencik - rzuciłam, wbiegając jak torpeda do sypialni i szybko ścieląc posłanie. Przerzuciłam pastę do kopyt kładąc ją na miejsce, podobnie zrobiłam z maścią nagietkową na drobne urazy i innymi ziołowymi kosmetykami. Wszystkie poukładałam na swoich miejscach, po czym wróciłam do Paloo, kończąc przyciemniać rzęsy. Ogier stanął za mną.
- Zamknij oczy.
Tak zrobiłam.
Nagle poczułam delikatny dreszcz, który przeszył moje ciało z chwilą, kiedy poczułam czyjś dotyk. Otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Paloo wplotł w moją grzywę piękny kwiat, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. Przypominał stokrotkę, ale z powielonymi płatkami. Odwróciłam się do niego. 
- Jak to możliwe... - zapytałam, czując ciepło bijące od jego ciała. Żywego ciała.
- Opanowałem tą sztuczkę, ale działa tylko przez chwilę. - poinformował. Bez zastanowienia rzuciłam się w jego objęcia. Zaśmialiśmy się oboje, ale już po chwili prawie się przewróciłam, bo bóstwo wróciło do dawnej postaci. Pustej i niedostępnej. Wzruszył ramionami.
- Mówiłem. Chodź, bo się spóźnimy.

*Na ceremonii*

  Zebrało się całe stado. Mój ojciec nie dostąpił jednak zaszczytu wręczenia mi korony. Dostąpił zaszczytu odprowadzenia mnie pod ołtarz. Objął mnie skrzydłem i ruszyliśmy. W miarę jak zbliżaliśmy się do bóstw, członkowie stada wstawali i pochylali głowy. Byliśmy już przy Moonie, kiedy mój ojciec pocałował mnie czule w wicher i oddalił się. Stałam sama przed Moonem i Sun, a z boku stała moja matka z Paradise i resztą bóstw. Matka pomachała mi żartobliwie i gestem nakazała wyprostować plecy. Odwzajemniłam uśmiech. 
- Pani Wszystkich Narodów, pozdrawiamy cię. - rzekł Moon z Sun. Sun założyła mi przepiękną koronę. Moon uczynił jakiś znak, po czym bóstwa zniknęły. Dałam się porwać wirowi zabawy wraz z członkami mojego stada.

Maluchy dorastają!

Od dzisiaj źrebaki stają się dorosłe, osiągając wiek 2 lat. Gratulujemy! Staliście się pełnoprawnymi obywatelami Heaven Hooves. Oby tak dalej! :)

Nowa klacz!


http://th06.deviantart.net/fs70/PRE/f/2014/176/7/c/winter_s_fingertips__comm_by_quammar-d7nzwi9.png 
Witamy Tosę c;

Od Dorothy

Ach... Jestem zakochana po uszy! Chce mi się śpiewać! "Dzień dobry, kocham Cię!". Albo
"A ja będę Twym Aniołem! Twą radością-smutkiem może żalem". Jeszcze lepiej! "Zabiorę Cię właśnie tam!", "... Coś o mnie i o Tobie. Będę leczyć chorych sąsiadów tym!"
Ha. Tylko, że ja nie mam chorych sąsiadów. Ja lubię mych sąsiadów.
Ramzes... Ramzes... On się liczy... Ale czy on mnie kocha? Czy tylko zażartował? Nie... Raczej nie kłamie... Nie zniżyłby się do takiego poziomu.
Poćwiczę przed lustrem moją przemowę do "Romea".
-Hej Ramzes! Czy kłamałeś kiedyś? Jeśli nie, to dobrze. Jak tam Twój smok???
Ciekawe co by odpowiedział na tak głupie pytania.

Od Dorothy - Co się kryje pod moim domem? cz. 4 (Zdobycie Smoka)

Weszłam z Tikani do Korytarza. Po chwili namysłu przekręciłam klucz. Zemdlałam, z opowiadań przyjaciółki wynika, że było tam tak jasno, ja tego nie wytrzymałam i zemdlałam.
Poszła do domu bo było późno. Zostały mi jeszcze dwa konie- Barwinka i Malati, Kleofas odpada. Malati nie ma czasu zbytnio. Jutro idę po Barwinkę!
~Następnego burzowego ranka~
-Barwinko! Możesz do mnie przyjść?-spytałam.
-Spoko.
~Ćhwilę później~
Zaprowadziłam Barwinkę do podziemi. Miała trochę nie wyraźną minę. Pod drzwiami pomyślałam-Muszę tam wparzyć, nie myśleć o rzeczach strasznych! Myśleć o szczęśliwym zakończeniu!
Przekręciłam. Na mój rozum! Jajo!
-Chyba ziemia.-powiedziała.
-Żartujesz. Natura. Czytałam takie książki o smokach. Dokładne wyglądy...-poprawiłam ją.
Jupi! Jest mój! Mam jajo!

<The End>

Od Dorothy CD. Aura

-Co fajne?-spytała.
-Atrakcje. Nic ciekawego tu nie ma.-powiedział mój brat.
-Uhm-potwierdziłam.
-Czemu?-zapytała.
-Eeeee.... To co tu jeszcze jest fajnego?-spytałam.
Zachichotała.-Wszystko!
-Co? Ziemia? Kamienie?!-krzyczałam z niedowierzaniem.
Musiałam wkurzyć jedno z bóstw tym pytaniem.
- JAK ŚMIESZ KLACZO NAZYWAĆ ZIEMIE I KAMIENIE NICZYM-zabrzmiał ponuro głos.
-Ja nic nie zrobiłam.
CO? Bóstwo to słyszało? Zdaję sobie sprawę, że bóstwa są wszędzie.
-I co? To była prawdziwa atrakcja-powiedziałam.

< Aura ?>

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Margaux

 Przymrużyłam oczy starając się zobaczyć w oddali cokolwiek. Nieliczne szmery z zachodu niesione z wiatrem utwierdzały mnie tylko w tym, że tamci drudzy nie wiedzą, że już tu jesteśmy. Nastawiłam uszu i wsłuchiwałam się w rozmowę.
- O czym mówią? - zapytał podchodząc Fox.
- Cii. - przerwałam nasłuchując dalej. - Na pierwszy front puszczają smoki. O Boże..
- Co? - wypytywał
- Ciii! - Nie wierzyłam w to co słyszę. - Mają dwa naprawdę potężne smoki. Dadzą je na koniec żeby powybijać resztę, na pierwszą linię też idą smoki. Kukulkan nie walczy, pójdzie na końcu.
- Ale tam są dwa smoki!
- Ale Kukulkan to smok Chaosu! Jest najlepszy! Nie ma lepszych smoków, a smok chaosu jest jeden. Spokojnie. Da radę. - zapewniłam.
- Tak jest.
- Dowódczyni! - wykrzyknął kary pegaz.
- Horajzon czego tu chcesz?! Wracaj do Moon'a pupilku.
- Będę walczył.
- Nie dasz rady.
- Dam.
- Zginiesz.
- Martwisz się o mnie? - tym pytaniem mnie wkurzył.
- Do broni. - spojrzałam mu w oczy. - Midas!
- Tak? - stawił się jeden z wojowników.
- Daj tej ciamajdzie miecz.
- Tak jest! - wojownik rzucił miecz prosto w pegaza. Ten ledwo go złapał.
- Pff - prychnęłam. - Fox? Ty nie walczysz.
- Ale..
- Żadnych ale. Twój gad aż rwie się do walki. Musisz z nim zaczekać.
- Dobrze,
- Twój smok może mu pomóc. - zaproponował Horajzon
- Co? Nie, nie, ja, nie.. - zaczęłam się jąkać. Musiałam ją chronić. W końcu ona miała się w razie wypadku opiekować Inferno.
- Dlaczego? Twój smok może wywołać w tamtych dwóch pragnienie śmierci i same się zabiją nawzajem. Chyba, że.. tchórzysz..
- JA?! Nigdy! Fox, weź Ambrose! - po tych słowach usłyszałam galop. Moje uszy natychmiast skierowały się w stronę zachodnią. - WYPUŚCIĆ SMOKI! - krzyknęłam. Smoki wystartowały jak strzały. Zaczęła się Wojna. Kiedy dostrzegłam ciała obcych smoków na ziemi i to jak nasze atakują już konie wiedziałam o co chodzi.
- Naprzód! - krzyknęłam i ruszyliśmy w stronę wrogów. Ostatnie co pamiętam to to, że leżałam na ziemi, walki ostatnich koni, przerażonego młodszego brata wypuszczającego nasze smoki...

~~Nie wiem kiedy~~

Podniosłam osłabiony łeb. Pierwsze co poczułam, to przeszywający ból w nodze, podniosłam się by po chwili upaść. Wokół mnie leżały ciała obcych koni. Obcych barw..  Zamknęłam oczy. Po chwili rana się zagoiła. Usłyszałam szelest skrzydeł. Był za cichy jak na smoka, w sam raz na dużego konia. Błyskawicznie schowałam skrzydła, zamknęłam oczy i zmieniłam umaszczenie na bułaną. Coś wylądowało obok mnie.
- Jednak żyjesz. - usłyszałam znów ten głos, którego nie chciałam znać. - więc będzie jeszcze jednak okazja.. 
- CO PROSZĘ?!! - mimo bólu zerwałam się na równe nogi. - nie będzie ŻADNEJ okazji. - prychnęłam i poszłam w kierunku obozu. Pierwszą bitwę przeżyłam, przeżyję następną? 

To Be Continued

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Margaux

Po południu na dziedziniec przyszedł Moon. Ogłosił oficjalną Wojnę. Świetnie! Tylko tego było mi trzeba! Posłusznie zorganizowałam armię. Stan gotowości miał trwać 24 h na dobę. Uzbrojeni czekaliśmy na jakikolwiek znak.

~~W nocy~~
Do mojego namiotu, który był znacznie ekskluzywniejszy niż mieszkanka innych wszedł jakiś koń. Nie widziałam kto to, widziałam tylko sylwetkę pegaza. Zerwałam się na równe nogi.
- Spokojnie maleńka. 
- Wyjdź! - rozkazałam mu spoglądając w świecące w blasku księżyca oczy.
- Dlaczego niby?
- Rozkazuję Ci, masz stąd wyjść! - krzyknęłam i wypchnęłam go na zewnątrz. 
- Taka okazja może się nie powtórzyć jeśli zginiesz. - ciągnął wkurzającym głosem. To był Horajzon, ten marny doradca.
- Uwierz mi, nie zginę. 
- Z taką charyzmą.. 
- Co to miało oznaczać? Proszę natychmiast opuścić ten obóz, to nie jest miejsce dla takiego wymodelowanego modnisia jakim jest pańska osoba! - zamknęłam po nim drzwi. Poszłam spać, nie chciałam się nim przejmować. Około drugiej w nocy zabrzmiały trąby. Wszyscy gorączkowo wybiegali z namiotów, w jednym takim przebywało około 10 wojowników. Sama prędko się ubrałam i w trybie ekspresowym ruszyłam na front.. Drogę oświetlał nam tylko blask księżyca w pełni, który błyszczał dziś wyjątkowo pięknie.

CDN.

Od Loli CD Vusser

Wiedziałam, że Vusser jest blisko mnie. Czułam jego obecność. Lecz kary ogier nie spodziewał się, że czycha na niego zasadzka. Poprosiłam Fall'a o pomoc.
- Tak- odparłam pewnie
- O jakaś ty pewna- odparł
Nagle zza krzaków wyszedł Fall i Vusser. Ogier lekko się spłoszył.
Reszta należała już Fall'a (...)
Wróciliśmy do jaskini razem z Vusser'em. Byłam już spokojna.
- Ty nie chcialaś mi nic powiedzieć.... Oj nieładnie- powiedział ogier
- Miał być Fall, a ty już i tak jesteś poobijany- powiedziałam
- Oj nie przesadzaj, nie jest tak źle tylko mam ranę na nodze- odparł i się uśmiechnął
Byliśmy już w jaskini. Ogier podszedł bliżej mnie. Pocałował mnie delikatnie. Potem ja pocałowałam go. Chyba oboje chcieliśmy tego samego, lecz nie byłam pewna. Pamiętałam o bolesnej przeszłości.
- Nie wiem czy tego chcę- odaprłem i odsunęłam się od ogiera.
- Czego?- spytał
- Czy tego chcę. Ja pamiętam o swojej przeszłości- odparłam
- Ale ja cie nie zostawię- powiedział i zbliżył się- Chyba chcemy tego samego- powiedział i się uśmiechnął
No i potem się zaczęło. Raz prowadził on, raz ja.

< Vusser? XD Proszę o rozwinięcie XD >

Od Vusser'a CD Lola

- Nawet idealnie - powiedziałem lekko się uśmiechając .
- Właśnie widać - powiedziała Lola pomagając mi wstać .
Położyłem się na łóżku i wpatrywałem się w strop jaskini . Nagle zrobił się strasznie ciekawy . Po paru minutach klacz przyniosła napar z leczniczych ziół i opatrzyła mi nogę . Wypiłem trochę napoju . Był bardzo gorzki i gorący . Nie mogłem przełknąć ani łyka, więc kiedy Lola się odwracała, to wszystko wypluwałem .

~ Wieczorem ~

Kiedy na niebie ukazały się gwiazdy, Lola zbierała się do wyjścia .
- Zaraz wracam - rzuciła wychodząc z jaskini .
Nie żebym jej nie wierzył, ale poszedłem za nią . Zatrzymała się przy starym dębie . Zza drzewa wyszedł kary ogier . Ten sam, co próbował mnie ,,unicestwić'' .
- Jednak przyszłaś - powiedział do Loli uśmiechając się szyderczo .
- ...

<Lola ?>

Od Aury CD Dalimi

- Ja też nie miałam najlepiej - powiedziałam ze zrozumieniem
Kawałek nam jeszcze został . Po chwili niezręcznej ciszy Dalimi powiedział :
- A co będzie jak ona mnie nie przyjmie ? - zapytał
- Na 100 % cię przyjmie . Uwierz mi ... - odpowiedziałam
Rozmowa nie była już tak entuzjastyczna jak przedtem . Ogier był smutny i zamyślony . Nie pasowało to do niego . Wolę go w uśmiechu na pysku .
- Czemu tak posmutniałeś ? - rzuciłam pytanie

~~Po paru minutach~~

- Zła przeszłość i w ogóle ... Przypomniałem sobie o tym - przerwałam ogierowi
- Ja przepraszam ! Nie chciałam ... Na prawdę - powiedziałam posmutniała
- Nie , to nie twoja wina - odpowiedział
I w tej chwili stało się coś miłego - przytulił mnie , a ja go pocałowałam . Załapał i stało się . To było piękne i zmysłowe jak jego złote oczy ...

<Dalimi?>

Od Dalima CD Aura

Była to piękna klacz . Zabujałem się po uszy , ale teraz jej tego nie powiem - znamy się dopiero parę godzin !
Zaczerwieniłem się i wyszedłem , a za mną poszła Aura .
- Idziesz do Atlanticy ? - spytała klacz miłym głosem
- No , tak . Chcę jej powiedzieć , że mam zamiar zostać . Znajdę jeszcze pracę - mówiłem czerwony jak burak i ledwo co łapiąc powietrze w płuca
- Dobrze się czujesz ? - zapytała
- Tak , tak . Dam radę dojść . To tylko ból głowy . - powiedziałem choć bolało mnie wszystko - dosłownie
- Nie martw się , pójdę s tobą . - dodała potulnym głosem
Po drodze rozmawialiśmy i nagle klacz ruszyła do spraw mojego dzieciństwa . Nie było to miłe , ale się dogadaliśmy .

<Aura?>

niedziela, 25 stycznia 2015

Od Margaux CD Milliete i Foxtrotte

- Co do tego nie mam pewności.. ale proszę cię... - te ostatnie słowa ugrzęzły mi w gardle ale się przełamałam. - Jak przyjaciółkę. Którą.. jesteś. - te słowa okazały się łatwiejsze do powiedzenia niż się tego spodziewałam. - Mówię szczerze. Jeśli postawiłaś na swoim i praktycznie ze mną walczyłaś.. Masz ode mnie pełne uprawnienia.
- Margaux, co ty wygadujesz? Wrócisz.
- Nie jestem tego pewna. Ale nie jestem też pewna tego, czy zaopiekujesz się Inferno, więc zadbam o Ambrose aby chociaż ona wróciła. - przytuliłam jeszcze raz klacz i poszłam do Fox'a

~~Na miejscu~~ 

Armia liczyła jakieś 100 koni. Zdziwiłam się, że tak mało ale za to wszystkie konie stąd są nieśmiertelne i większość z nich to główni wojownicy spośród stad z sojuszu. Nagle ujrzałam Moona z karym pegazem u boku. 
- Panie!- wypowiedziałam i pokłoniłam się przed jego obliczem. 
- Powstań The Best Live Ever. - na te słowa skrzywiłam się nieco. Od dłuższego czasu nikt mnie tak nie nazywał.. Spojrzałam na pegaza stojącego obok Moon'a Miał złote ślady na przykład wykończenia piór. Mrugnął do mnie. O BOŻE MRUGNĄŁ DO MNIE! 
- Live? - wybudził mnie bóg. 
- Tak? - nie zapomniałam o należnym dla niego szacunku. 
- Mianuję cię na najwyższego dowódcę wszystkich wojowników. 
- Panie, nie wiem czy jestem godna..
- Jesteś, córko. - "córko?" OKEYYY.. - przekazuję ci niezbędne uzbrojenie i specjalny strój. Horajzon? - na te słowa towarzysz Moon'a dał mi piękną srebrną zbroję, zbroję dowódcy. 
- To jest Horajzon, mój doradca, a to Margaux,najlepsza wojowniczka ze stada Heaven Hooves. 
- Witaj. - uśmiechnął się przystojniak. Dlaczego przystojniak? Nie wiem, w końcu nie był aż tak piękny, ale zachowaniem, gestami, IMIENIEM przypominał mi ukochanego który pozostał na Ziemi.. 
- Hej. - Podałam mu kopyto, a on zamiast przyłożyć swoje-pocałował je i ponownie do mnie mrugnął. Myślał, że to na mnie zrobi wrażenie? Pff.. Poszłam do armii, wszyscy przyjęli mnie dobrze, zwłaszcza Fox którego mianowałam swoim asystentem. Na zastępcę za dużo powiedziane. Ćwiczenia zajmują około 7 godzin dziennie, reszta jest na własne skonsumowanie. Pod wieczór poszłam się napić potem spojrzałam z gór i ujrzałam piękne widoki zachodzącego słońca, chwilę później przysłonił je znany koń.. Horajzon. 


-Mogę? - zapytał
- Jeśli musisz.. - nie chciałam mu na za dużo sobie pozwalać. Już tydzień nie widziałam rodziny.. 
- Przyznasz, że między nami coś jest. - zagadał wścibski ogier, jest taki podobny do mnie..
- Już tydzień nie widziałam rodziny. - westchnęłam zmieniając temat. 
- Za dużo mówisz. - zasłonił mi usta, posadził i objął skrzydłem przytulając i pozwalając żebym oparła głowę na jego barku. Od razu wstałam wyrywając się z objęć. 
- Silna jesteś. - zaśmiał się. - Zasługujesz w pełni na to by być dowódcą.
- Nie pozwalaj sobie - syknęłam, już miałam iść gdy koń wzleciał w powietrze i wylądował przede mną.
- Gdzie tak lecisz? - zrobił tą swoją słodką pewną siebie minę. Po chwili oparł mnie o zbocze góry i pocałował. To było takie zmysłowe, upragnione, magiczne.. Po chwili odepchnęłam ogiera zadawając mu umysłem fizyczny ból. Podeszłam do niego i trzymając za pysk blisko jego syknęłam 
- Nie pozwalaj sobie. - po tych słowach wzleciałam w powietrze ponad chmury, widziałam tylko zdziwioną minę Horajzona, nie miał odwagi lecieć za mną, zaczęłam płakać. Czułam się jakbym zdradzała Risa, tego który został na ziemi. Chciałam wrócić do domu, miałam dość.

To Be Continued

Od Loli CD Vusser

Szybko pobiegłam nie mam pojęcia co się działo w jakaini. Tak jak mówił Vusser wyleciałam przy jaskini Fall'a. Zapukałam do drzwi i czekałam gorączkowo. Nie było go!
Wróciłam do jaskini najszybciej jak umiałam. Wpatowałam do domu. Kary ogier stał nad nieprzytomnym Vusser'em miał uniesioną nogę nad jego gkową. Chciał zadać mu decydujący cios.
- Stój!- krzyknęłam
Ogier odwrócił się i zaśmiał się szyderczo. Podszedł do mnie blisko.
- Nie mów skarbie, że ci na nim zależy?!- parsknął
- A żebyś wiedział!- odparłam i scięłam go spojrzeniem
- Ja wiem, że nie zapomniałaś o mnie. Wróćmy do siebie...- mówił, a ja mu przerwałam
- I co znów mnie wykorzystasz? Tylko dlatego chcesz i po to tu przyszedłeś?! Powiedz czego chcesz?- powiedziałam już spokojnie
- Tego samego co pare moesięcy temu- powiedział- Jutro wieczorem przy starym dębie- powiedział, wyszedł i uśmiechnął się szyderczo
Szybko podeszłam do Vusser. Leżał wpół przytomny.
- Vusser! Wszystko dobrze skarbie?- spytałam
< Vusser? >

Obchody Gali

Brylantowa Gala odbędzie się, ale niestety z opóźnieniem. Znaczy to tyke, że macie więcej czasu na zdobycie wejściówek :) Dokładne informacje podamy w pierwszy tydzień lutego.


Od 31 stycznia do 10 lutego wszyscy są zwolnieni z pisania opowiadań. Zauważyliśmy z resztą administratorów, że aktywność znacznie spadła, więc postanowiliśmy zrobić sobie ferie xD Miłego wypoczynku dla wszystkich :)
PS. Forum jest cały ten czas aktywne ;) 

Od Milliete do Margaux

Od rana w stadzie panował chaos . Wojownicy byli dosłownie wszędzie . Fall studiował jakieś mapy . Smoki i walizki wojowników były gotowe do dalekiej podróży . Mimo zamętu starałam się wykonywać codzienne czynności . Wypiłam napar z ziół i zjadłam trochę owsa . Już miałam wyjść z jaskini, kiedy przede mną przebiegła grupa wojowników . Mało co mnie nie stratowali . Poszłam do jaskini Fall'a .
- Co tu się do cholery dzieje ?! - zapytałam zbulwersowana .
Ogier nic nie odpowiedział , tylko uniósł głowę znad mapy .
- Idealnie, czyli nic już się nie mogę dowiedzieć - rzuciła wychodząc z jego jaskini .
Po drodze spotkałam Margaux . Zatrzymała mnie na chwilę . Zdziwiłam się trochę, bo po ostatniej kłótni w ogóle się do siebie nie odzywałyśmy .
- Jakbym jednak nie wróciła, to zaopiekuj się Risem i młodym - powiedziała niemal płacząc .
Spojrzałam na nią pytającym spojrzeniem .
- Co Ty pleciesz . Wrócisz cała i zdrowa . Kto by Ciebie zastąpił -odpowiedziałam klaczy przytulając ją na pocieszenie .
- ...

< Margaux ?>

Od Aury CD Dalimi

- Gdzie ja jestem i co się dzieje ?! - powiedział " przymulony " ogier
- Jesteś w Heaven Hooves . Znalazłam cie nieprzytomnego niedaleko Rumowiska przy jednej z jaskiń . Zawiadomiłam innych i zanieśliśmy cię do mojej jaskini - odpowiedziałam ciepłym głosem
- Dziękuję ... Ja ... szukałem swojego miejsca na ziemi i ... chyba je znalazłem - powiedział ogier - Mam na imię Dalimi . A to Heaven Hooves to stado ? - zapytał ponownie
- Tak , to stado założone przez Fallen Ember , ale ... ona zmarła i panuje jej córka - Atlantica - opowiadałam
- Przykre ... A jak masz na imię - spytał
- O ! Przepraszam , jestem Aura . Pracuję tu jako medyk .- odpowiedziałam
Ogier wstał . Patrzył się na mnie szklanymi oczyma . Ja też . Chyba się zakochałam .

<Dalimi?>

Od Milliete CD Horizon

- Tam jest pełno złota i diamentów - powiedziałam zachwycona .
- Jak to - mówił ogier - Z Ember od lat nie mogliśmy go znaleźć , a wy od tak to zrobiliście .
- Samo jakoś wyszło - odparł Rise delikatnie się uśmiechając .
- Zaprowadźcie mnie tam -dodał Przywódca .
Wyszliśmy z jego jaskini wędrującku wodospadowi . Kiedy minęliśmy krzaki paproci i weszliśmy do środka wodospadu,Rise otworzył przejście . W komnacie było wiele bogactw cieszących oczy . Stały różne posągi i figury . Na ścianie były wyryte napisy, które Horizon zaczął czytać .

< Horizon? >

Od Vusser'a CD Lola

- Niepozwolę Cię skrzywdzić - wyszeptałem Loli do ucha .
Nagle do drzwi ktoś zapukał dodrzwi . Klacz schowała się za dzwi od spiżarni . Wstałem i uchyliłem drzwi .W progu stanął ogier masywnej postury, kary , znacznie silniejszy ode mnie . Spojrzał na mnie lekceważącym wzrokiem i odepchnął w głąb pomieszczenia . Upadłem na ziemie . Nogamnie strasznie zaboloała, ale wstałem.
- Czego chcesz ? - syknąłem w jego stronę .
- Wiesz czego - powiedział szyderczo się uśmiechając .
Głośno przełknąłem ślinę .
- Nie, nie wiem - odparłem
Nagle zza dzwi wyszła Lola.Pobiegłem w jej stronę.
- Uciekaj, tam jest tunel - wskazałem w stronę dywanu - Pod nim jest klapa, którą otworzysz i pobiegniesz . Wylecisz przy jaskini Fall'a . Poproś go o pomoc i się schowaj . - Poinstruowałem klacz.
Lola skinęła głowąi zniknęła w tunelu .

<Lola ?>

Od Foxtrotta do Margaux

Spojrzałem na księżyc w pełni.
- Muszę jeszcze iść po Margaux. - zwróciłem się do ukochanej i synka.
- To tak wygląda pożegnanie.. - uśmiechnąłem się - Black. Opiekuj się mamą do mojego powrotu, jasne? Macie smoka więc się o was nie boję. Kukulkan niestety idzie ze mną.. - Ogierek wtulił się w smoka, a ja podszedłem do klaczy.
- Och Fox... - zaczęła Tikani.
- Cii.. - zasłoniłem jej pysk i pocałowałem jak nigdy dotąd, nieco namiętniej niż się tego spodziewałem. Uśmiechnąłem się do niej i jeszcze raz przytuliłem Black'a. No to w drogę! Tam gdzie będziemy trenować jest strasznie daleko więc dla Kukulkana zrobiłem lekkie siodło. Jest bardzo silny więc da radę. Pobiegłem do domu Margaux i Horizona.
- Gotowa? - zapytałem na wejściu.
- Tak. - odpowiedziała pewna siebie jak zawsze siostra. W drodze nie rozmawialiśmy dużo, nie było do tego nastroju. Wreszcie  przybyliśmy na miejsce.

<Margaux?>

Od Horizon'a CD Margaux

Uśmiechnąłem się. Wyszliśmy przed jaskinię z Margaux. Poszliśmy pod jaskinią Foxtrotta. Tikani, Black i Inferno zostawiony pod opieką Tikani patrzyli ze szklanymi oczami.
- No to ruszamy!- powiedziała Margaux, przynajmniej próbowała powiedzieć to zachęcająco, ale jej nie wyszło
Wszyscy niechętnie ruszyliśmy.
< Margaux? >

Od Margaux CD. Horizona

- Przegryzłam dolną wargę niepewnie patrząc na zamykające się powoli drzwi.
- Margaux? - zaczął Rise
- Muszę się spakować. - Próbowałam być twarda i otarłam się tylko bokiem przechodząc obok ogiera. W oczach miałam setki łez które tylko czekały na mrugnięcie by się uwolnić. Poszłam do mojego pokoju i wyciągnęłam coś na kształt walizki. Ambrose która mieszkała z nami i miała własną "budę" po raz ostatni być może wylegiwała się na swoim posłaniu wtulając łeb w miękkie, świeże siano.
- Nie patrz na mnie tak żałośnie Ambrose. Wrócimy. Tam też będziesz miała miejsce do spania.

~~Późnym wieczorem. ~~

Spoglądałam na Horizona okrywającego jednym skrzydłem synka. 
- Horizon. - zaczęłam
- Wszystko będzie dobrze. - zapewnił mnie ogier nieświadomy swoich słów. Nie wiadomo czy ja i brat wrócę, czy może polegnę. Rise chciał mnie przytulić, ale cofnęłam się o krok. 
- Nie żegnamy się na wieki. - uśmiechnął się narzeczony. Skąd wie? Jeśli tylko coś pójdzie nie tak już nigdy się nie zobaczymy, ale nie chciałam o tym myśleć, postanowiłam, że to rutynowa bitwa i jak zawsze odniosę sukces. 
- Rise.. Jeśli jednak coś pójdzie nie tak..
- Nie... 
- Przestań. Spójrz prawdzie w oczy, nie oszukuj mnie,,, Jeśli coś pójdzie nie tak - przyspieszyłam mowę - to będę chronić życia Ambrose, żeby chociaż ona wróciła i zaopiekowała się Blackiem. - zauważyłam u ogiera przeszklone oczy. - I chcę żebyś  był szczęśliwy u boku Milliete, ale poczekaj aż umrę okey? Plus jakieś trzy dni dla pewności, że umarłam.
- Ty nigdy nie umrzesz. Nawet gdyby i pójdziesz do nieba czy gdzieś to wrócisz bo będą cię tam mieli dość. 
- Ha. Śmieszne. - spojrzałam się ironicznie na ogiera.


<Horizon?>

Od Horizon'a CD Foxtrotte

- Co Moon?- dopytywałem zdziwiony
- No wojna! I wogóle!- mówił zdaniami
- Ale jak to?! Teraz?! Nie!- powiedziała Margaux
Inferno spojrzał na mnie i Margaux niepewnie.
- Wszyscy wojownicy muszą iść- powiedziała Fox drżącym głosem
- Czyli?- powiedziała Matgaux i spojrzała na Inferno.
Fox tylko ppkował głową na symboliczne "Tak"
Zamarliśmy. Fox też musiał być przerażony.
- O zmnoku wyruszamy- powiedział ogier i poszedł do smoka
< Fox? Margaux? >

Od Horizon'a CD Milliete

- Co niby?- spytałem
- Nie wiem- odparła
Wymówilem zaklęcie i właz zaczął się otwierać.
- Wow- powiedziała klacz
- No... Dużo bogactwa i wogóle- powiedziałem i w tej samej chwili przebiegła mi przez myśli- "To skarbiec HH!"
- Chodź! Trzeba iść do Fall'a i Atlantici- powiedziałem szybko
- Po co?! Przecież to myśmy to znaleźli.
- Nie ważne powiem po drodze- odparłem i wypowiedziałam zaklęcie które zamknęło grotę.
Szybko poszliśmy do Fall'a.
- Witaj! Znaleźliśmy....- dyszałem
- Co znaleźliście?- spytał Fall zdziwiony
- Skarbiec HH- odparłem
< Fall? Milliete? >

sobota, 24 stycznia 2015

Od Foxtrotta CD. Tikani do Horizona

Zagwizdałem, a chwilę później niebo zasłonił znajomy cień.
- Kukulkan! - zawołał Black Fire, a smok podbiegł do niego z radością. Nagle na łapie gada zauważyłem nacięcie ubruzgane błękitną krwią a w środku kartkę..
Podbiegłem i delikatnie oczyściłem ranę smoka. Rozwinąłem zwój opieczętowany czerwonym woskiem.

Dolina Królów, czas nieokreślony.
Drogi Foxtrotte!
List ten, to sprawa niewątpliwie niecierpiąca zwłoki. 

Bogowie stada Cieni wywołali bunt. Są tak samo silni jak my. Natychmiast staw się z siostrą do Doliny Królów jeszcze dziś. Zaprowadzi cię tam Atlantica, moja wnuczka. Każdy wojownik musi przybyć ze swoim smokiem. 

~~Wszechpotężny Bóg, Władca Mroku, Moon.

- Co tam jest? - zapytała przerażona Tikani - Fox?! Co tam do cholery jest?!! - zaczęła krzyczeć. Podbiegła i wydarła mi kartkę. - To nie możliwe.. - zaczęła kiwać głową, - nie! Jeszcze nie teraz! - spojrzałem na ukochaną z żalem i nutką troski. Przy tym nie przestawałem okazywać pewności siebie i opiekuńczości. Nie mogłem jednak wypowiedzieć ani jednego słowa.
- Tato? - zapytał żałośnie synek. Ale wrócisz, prawda? 
- Tak. - próbowałem wydać się wiarygodny nie zdradzając przerażenia, że jeśli tylko coś pójdzie nie tak już nigdy nie wrócę do domu. - Muszę iść prędko zawiadomić Margaux. Proszę Tikani spakuj mnie. - pognałem przez las. Nagle w szpony chwycił mnie Kukulkan i wzniósł w powietrze. 
- Masz rację. Tak będzie szybciej. - zrozumiałem co chciał mi powiedzieć. Zniósł mnie na ziemię przed grotą siostry. Wparowałem bez pukania do środka. Klacz spojrzała się na mnie niepewnym wzrokiem. Horizon i Inferno też. 
- Co się stało? - zapytał Rise,
- Moon.

<Horizon? Dopiszesz troszku?>

Dzień smoka!

Z okazji zbliżającego się Dnia Smoka (Państwowe święto obchodzone w Chinach) Każdy smok zostanie postarzony o jedną rangę w górę, a co się za tym wiąże właściciele smoków muszą uzupełnić poszczególne dane w formularzach i to jak najprędzej!

~~Administratorzy~~

Od Fall'a

Po wizycie w Dolinie Królów podbiegła do mnie Atlantica. - Hej tata! - rzuciła beztrosko. - Przyszłam Ci powiedzieć, że wróciłam żebyś znowu się nie martwił..
- Spokojnie. Co robiłaś?
- Biegałam z Paloo. Nic wielkiego.
- Znowu? Wiesz co o tym sądzę? - przewróciłem wzrokiem. To było raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Tak wiem, ale on jest w porządku.
- Nauczyłby cię czegoś pożytecznego, a nie.. nieważne. Była mama?
- Nie. - na to słowo podniosłem łeb z nad ziemi.
- Nie było? - zapytałem zaskoczony.
- Nie. Gdzieś poszła. - Atlantica zdążyła się pogodzić z tym, że Ember nie ma wśród nas, nie jest już zwykłym koniem i nie ma jej z nami tylko w Dolinie Królów... Nagle na łąkę wkroczył bezceremonialnie Inferno.
- Dzień dobry! - rzucił bezinteresownie. - Ja do pańskiej córki panie Fall. - stanął niemal na baczność przed moim obliczem. Gapiłem się na niego z wymalowanym na twarzy:" Co ty kombinujesz i po co?"  - Mogę zabrać pańską córkę nad Jezioro Amora? Oczywiście jeśli Ona się zgodzi... - spojrzał niepewnie w stronę klaczki.
- To już zależy od niej, prawda? Jasne. - przymrużyłem znów nieco oczy, ale tym razem patrząc na zachodzące słońce. - Wróćcie nim zrobi się ciemno! - zdążyłem wykrzyknąć za znikającą wśród lasu parą.

"PARĄ?!"
Właśnie zdałem sobie sprawę z tego o czym teraz pomyślałem. Szybko potrząsnąłem przecząco głową. Chociaż? ...


<Atlantica?>

piątek, 23 stycznia 2015

Od Loli CD Vusser

- To... to- jąkałam się
- To kto?- dopytywał ogier
- Bo oprócz tego ogiera co mnie zostawił.... Prześladuje mnie jeszcze jeden- odparłam
- Jak to prześladuje?!- wykrzyknął ogier
- No bo on chciał mnie koedyś wykorzystać, a ja się nie dałam i stało się cos po czym on powiedział, że dopóki się nie zemści nie zostawi tego tak- powiedziałam
- Ty to masz przeszłość- zaczął- Ale nie bój się obronię cię- powiedział
Uśmiechnęłam się i otarłam łzę.
< Vusser? >

Od Milliete CD Horizon

- A teraz tam właź - zakomenderowałam .
- Ty chyba żartujesz ! Ja tam nawet głowy nie zmieszczę ! - odparł ogier lekko zmieszany .
- Jeszcze się przekonamy - dodałam z uśmieszkiem .
Chyba Rise zauważył, że nie żartuję, więc zamienił skrzydła na róg . Włożył go w małą szparkę . Wnętrze się rozświetliło . Zajrzałam w głąb otworu i zauważyłam dziwne posągi i ful złotych monet .
- Rise, tam coś jest - powiedziałam po chwili do ogiera .
- ...

<Horizon ?>

Od Vusser'a CD Lola

Poszliśmy nad Ocean Nieba i Ziemi . Woda była bardzo przejrzysta, a niebo niemal bez chmurki . Naokoło rozciągał się las iglasty, z którego niósł się zapach żywicy . Pogoda była piękna na spacer brzegiem morza . Przechadzaliśmy się i nagle przed nami pojawiła się jakaś postać . Podążała ku nam . Lola głośno przełknęła ślinę i zaczęła się wycofywać .
- Co się dzieje ? - zapytałem lekko zmieszany .
Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach . Zaczęła uciekać w stronę naszej jaskini . Pobiegłem za nią . Kiedy już wbiegłem do mieszkania, Lola leżała na łóżku i płakała . Objąłem ją i przytuliłem .
- Co się stało ? - zapytałem czule
- ...

<Lola ?>

Od Kleofasa do Barwinki

-Hej.-przywitałem się.
-Heh. Co porabiasz?-spytała.
-Nic.
-Aaaaa...
-Słuchaj. Znalazłaś już kogoś?
-Nie. A ty?
-Pół na pół. Zakochałem się w Tobie!
-Przekonaj mnie.
-Mój wierszyk wystarczy.

Liść przyjaźni
Garstka smaku uprzejmości
Nikogo nie proś o pomoc.
Przyjdzie sam do Ciebie.
Cieszy się z wszystkiego
Moja panienko
Ciesz się z wszystkiego
Z gościa miłego
Przyjmij z serca całego
Przytul go
Zakochaj się
-...

<Barwinko? Co ty na to?>

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Od Aury CD Kleofas

Z jego strony to trochę lekkomyślne zapraszać do domu dopiero co poznaną osobę , ale był miły . Widać , że podrywacz ...
Słyszałam , że to brat Dorothy , a to bardzo miła klacz . Czy jej brat też taki jest ? Przy następnej okazji powiem , że mogę do nich przyjść . Herbatka nigdy nie zaszkodzi . A więc , wróciłam i ogrzałam moje jajko , na którym pojawiały się pierwsze zadrapania .
~Następny Dzień~
Ruszyłam do Bassaltu na mały festyn . Spotkałam tam Kleofasa i Dorothy . Oglądali pokaz akrobacyjny .
- Witam ! - powiedziałam
- O ! Auro , fajnie , że jesteś . Zobacz są niesamowici ! - krzyknął ogier
- Hej . Fajne , prawda ? - powiedziała klacz

<Kleofas , Dorothy ?>

niedziela, 18 stycznia 2015

Od Tikani do Foxtrotta

Wyszłam rano z jaskini. Fox'a i Black'a nie było w środku wyszłam na zewnątrz poszłam nad wodospad. Tam ich znalazłam.
- Cześć- powiedziałam
- Cześć skarbie- powiedział Fox
Black tylko przewrócił oczami. Razem z Foxtrottem zaczęliśmy się śmiać.
< Fox? >

Od Dorothy do Margaux

-Hej.-powiedziałam.
-Cześć-odpowiedziała.
-Może przyjdziesz do mnie na herbatkę?-spytałam.
-Hmm... Może następnym razem?
-Okey.

~Następnego dnia~

-Witaj. Przyszłam na chwilkę.
-Spoczko. Herbatki?-spytałam.
-Chętnie.
-Proszę.
-Dziękuję. Jak robisz tak dobrą herbatę?
-Specjalne ziółka.

<Margaux?>

Od Dorothy CD Ramzes

-Chyba żartujesz-zachichotałam.
-Nie, Dorothy. Mówię całkiem poważnie.-powiedział.
-Przemyślę to.
Ach. Ramzes. Taki ładny. Elegancki. Nie mogę mu odmówić od tak. Potrzebuję czasu.

~Następnego dnia~

Obudziłam się późno, nie miałam chęci coś zjeść. Po namyśle poszłam do Ramzesa.
-Hej. Mogę wejść???-zapytałam.
-Oczywiście.
Weszłam do środka-dom jak przepiękny sen.
-Może usiądziesz?
-Yhmm...-mruknęłam.
-Założę się, że chciałaś mi powiedzieć coś ważnego.-powiedział.
-Tak. Powiedzieć Ci, że Cię kocham.
-Naprawdę?!
-Tak-szepnęłam.
Nie wiedziałam co powiedziałam. Wiem, że były uśmiechnięty i tyle.
-Cieszysz się?-spytałam.

<Ramzes?>

Od Kleofasa CD Aura

- Nad, do biblioteki. Do zobaczenia!-krzyknąłem. Chciałem biec, ale trzeba się lepiej zaprezentować.
-A, odpuszczę to sobie. Sorry, że Cię ochlapałem. Gotowałem wodę i postanowiłem wyskoczyć po marchew. Mam nadzieję, że siostra opanowała sytuację.
-Aha. Ciekawa historia. Mam nadzieję, że nie zmyślasz.
-Może wpadniesz do mnie?
-Oczywiście, że się zastanowię. Na razie nie mam zbytnio czasu.
-Spoko. Jak się zastanowisz wpadnij.

<Auro?>

Od Aury - zdobycie smoka

Przechadzałam się w lesie i nie miałam z kim gadać . Nudziło mi się . Ostatnio wszyscy mnie znienawidzili , a nawet nie wiedziałam o co chodzi . Może o incydent z Margaux ? Wyraziłam swoje zdanie , ale miałam też zamiar chronić Milliete ... Ale już do tego nie wracajmy . A , więc nudy , nudy i nudy . Nagle zobaczyłam małe świecące ... coś . Nie zwróciłam na to uwagi i poszłam dalej . Zahaczyłam jeszcze o ,Ocean Nieba i Ziemi , Rumowisko i wstąpiłam do Bassaltu . W drodze powrotnej , kiedy trochę się odprężyłam i obudziłam zaciekawiło mnie to świecące "coś" . Podniosłam i położyłam na dużym kamieniu nieopodal . Świeciło ono jasnym ,fioletowym światłem , choć było szaro-brunatne . wyglądało pięknie . Rzuciłam na nie zaklęcie samonośne i przeteleportowałam się do domu . Owinęłam je w koce i rozpaliłam ognisko przed jaskinią .

Od Aury do Kleofasa

Spałam . Gdy się obudziłam poczułam leciutki , ale zimny wietrzyk muskający mój pysk . Nagle poczułam coś jakby ... lodowatego . Na pysku miałam zamarznięte już błoto . Nie lubię tego . To coś otrzymałam od konia , który biegł jak opętany brzegiem drogi . Nie zdążyłam podnieść łba , a koń zawrócił i błotem oberwałam drugi raz . Zatrzymałam konia zaklęciem , stanęłam przed nim kilka metrów i uwolniłam od zaklęcia . Zatrzymał się przede mną , ale ledwo co wyhamował .
- Tak ? - zapytał oburzony
- Na następny raz uważaj i nie chlap błotem gdzie popadnie - fuknęłam ledwo żywa (po pobudce )
- Oj ... Ehmm ... Przepraszam , ale się śpieszę . Muszę spadać - odpowiedział po chwili namysłu
- Gdzie ?! - krzyknęłam za koniem

<Kleofas? >

Od Dalima do Aury

Szedłem wąwozem . Było mgliście i pochmurno . Widziałem jedynie umarłe drzewo w odległości ode mnie około 50 metrów . Ominąłem 'roślinę' i poszedłem dalej . Nagle przed sobą zauważyłem wzgórze . Na samym jego czubku rosło trochę trawy . Zmęczony podróżą wdrapałem się na pagórek . Z niego rozpościerał się widok na piękną krainę . To było miejsce dla mnie , ale najpierw musiałem przebić się przez wąwóz i grotę, która łączyła go z drugą stroną świata . Wziąłem parę kęsów trawy i zszedłem ze wzgórza . Ruszyłem w kierunku groty . Szedłem trochę zanim zdołałem dotrzeć do jej wejścia . W jej wnętrzu świeciły turkusowe kolory . Wyglądało to trochę podejrzanie i tajemniczo . Postanowiłem jak najprędzej przebiec przez ową grotę . Wziąłem rozbieg i wbiegłem do wnętrza jaskini . Biegłem na oślep . Interesowało mnie jedynie to , żeby bezpiecznie przejść przez to miejsce . Nie zauważyłem , że wybiegłem poza jaskinię i wpadłem na drzewo z rozpędu . Zemdlałem . Obudziłem się w miejscu oświetlonym i ciepłym jak na zimę . Potem zauważyłem , że nade mną stoją inne konie , a jedna z klaczy powiedziała:
- On żyje !

<Aura ?>

Nowy ogier!

http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2010/216/c/1/c188f9701b5a753b7a4c6f6dc54f7ef1.png 
Powitajmy Dalima :D

sobota, 17 stycznia 2015

Od Horizon'a CD Milliete

Poszedłem za głosem klaczy. Doszedłem do "wnętrza" wodospadu. Klacz stała tam i wpatrywali się w skalę.
- Co jest?- spytałem klaczy
- Ti jest przejście- powiedziała
- Nie widzę- powiedziałem
- Juz nie moja w tym głowa- powiedziała
< Milliete? Sorki brak weny >

Od Loli CD Vusser

- Tak to prawda- powiedziałam
- Idziemy gdzieś? Niech farba wyschnie- powiedział ogier
- Dobra, a gdzie?- spytałam
- Chodź, a się przekonasz- powiedział tajemniczo ogier
Ogier prowadził mnie w jakieś miejsce, a ja podążałam za nim.
< Vusser? >

Od Vusser'a CD Lola

- No to jesteśmy umówieni - powiedziała klacz - Pójdę przynieść moje rzeczy .
- Chyba żartujesz ? Nie będziesz niczego nosić, od tego jestem ja - powiedziałem uśmiechając się do klaczy .
- Ale ...
Przerwałem klaczy .
- Ale zostań tutaj i poczekaj na mnie - powiedziałem uśmiechając się do klaczy .
Lola odwzajemniła uśmiech . Po parunastu minutach przyniosłem większość rzeczy klaczy, a było ich naprawdę sporo . Usiadłem wykończony .
- Co Ty tam masz ? - zapytałem uśmiechając się do klaczy .
- Same potrzebne rzeczy - odparła komponując bukiet z polanych kwiatów .
Razem z Lolą przemeblowaliśmy i pomalowaliśmy jaskinię . Z trochę surowego wnętrza jaskinia przerodziła się w prawdziwe mieszkanie . W środku unosił się zapach kwiatów, a na miejscu wielkiej, starej komody zamieszkały przytulne fotele w atlasowych obiciach . Byłem zadowolony z efektów, które razem z Lolą osiągnęliśmy .
- Pięknie tu teraz, a wszystko dzięki Tobie - powiedziałem do klaczy przytulając ją przed wejściem do jaskini .
- ...

<Lola ?>

Od Milliete CD Horizon

- Jak tam synek ? - zapytałam byleby coś powiedzieć .
- Dobrze, a co dzisiaj porabiasz oprócz siedzenia ze mną ? - zapytał omijając temat Inferno.
- Nudzę się - powiedziałam .
Nastała niezręczna cisza . Podeszłam bliżej do wielkiej paproci rosnącej przy wodospadzie .Przez chwilę przyglądałam się jej z zaciekawienie . Odsunęłam jej liście kopytem . Za nią było niewielkie przejście prowadzące do serca wodospadu . Nie zmieściłabym tam nawet głowy, nie mówiąc już o grzbiecie i moich skrzydłach . Musiało być jakieś drugie, większe wejście . Oddaliłam się trochę od Rise .
- Milliete, gdzie jesteś ? - zapytał ogier krzycząc
- Tu ! - krzyknęłam zza wodospadu
- ...

<Rise ?>

Od Loli CD Vusser

- Och to dla nas?- spytałam
- Tak- powiedział
- Ale się wysiliłeś- odparłam
- Czego się nie robi dla miłości- powiedział i zaprosił gestem do stołu
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Jedzenie które przyżądził ogier było pyszne.
- Dzięki dobre było- powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Nie ma za co- odparł
- Wiesz wczoraj dużo muślałam- zaczęłam ogier patrzył na mnie i słuchał jednocześnie
- Może to za szybki gest z mojej strony, ale skoro jesteśmy razem to może i razem byśmy zamieszkali?- spytałam
- Tak! Ale u mnie- odparł ogier i się uśmiechnął
< Vusser? >

Od Vussera CD Lola

Przez chwilę leżeliśmy na trawie wtuleni w siebie . Czułem ciepło bijące od klaczy . Wpatrywaliśmy się gwiazdy na niebie . Po paru minutach wstaliśmy .
- Wracamy ? - zapytałam klacz
- Oczywiście - odparłem uśmiechnięty .
Wracaliśmy do jaskiń okrężną drogą, podziwiając uroki nocy . Świetliki pięknie wyglądały na tle niemalże czarnego nieba . Niektóre rośliny świeciły intensywnymi kolorami . Jedną z nich wplotłem Loli w grzywę . Był to bladoróżowy kwiatek, który podkreślał jej delikatną i subtelną urodę . Wyglądała w nim pięknie . Nie mogłem się na nią napatrzyć . Jej błękitne oczy lśniły w blasku księżyca .
Kiedy byliśmy już pod jaskinią klaczy dałem jej buziaka na pożegnanie i poszedłem w stronę swojej jaskini

~ Następnego Dnia ~

Wstałem o świcie . Niebo było jeszcze lekko różowe, ale przeplatało się z pomarańczem . Ruszyłem w stronę polany . Nazbierałem tam bukiecik kwitów, który obwiązałem białą wstążką zakupioną w sklepie krawieckim w Bassalcie . Wróciłem do domu i przygotowałem śniadanie dla dwóch koni . Usmażyłem placuszki marchewkowe, tartę i zaparzyłem herbatę żurawinową . Na środku stoliczka postawiłem mały bukiecik i wazoniku . Poszedłem do jaskini Loli . Klacz chyba dopiero co wstała, bo jej grzywa na to wskazywała . Na mój widok szybko poszła do łazienki i wykonała poranną toaletę .
- Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedziałem .
- A jaką ? - zapytała klacz
- Nie mogę powiedzieć, bo wtedy to nie będzie niespodzianka - odparłem z uśmiechem.
Zakryłem klaczy oczy i prowadziłem ją w kierunku jaskini . Nie była to daleka droga, więc obyła się bez komplikacji .
- I jak się podoba ? - zapytałem z nadzieją odsłaniając klaczy oczy .
- ...

<Lola ?>

Od Horizon'a CD Milliete

- Co gorzej ci?- spytałem i zaśmiałem się
- Haha bardzo śmieszne- powiedziała oburzona
- No dobra to był tylko żarcik- odparłem i położyłam się patrząc jak małe kropelki wody zlatują to tu, to tam
Klacz usiadła w końcu obok mnie i zaczęła:
-...
< Milliete? >

Od Loli CD Vusser

Spojrzałam zdziwiona na ogiera.
- Tak myślałem...- odparł cicho
- Nie Vusser to nie tak jak myślisz- zaprzeczyłam
- To jak to jest?- spytał
- Po prostu nie wiem czy jestem na to gotowa i....- nie dokończyłam, bo w tej chwili ogier mi przerwał
- Ale miłość to nie jest nic trudnego, ani nic strasznego- powiedział, uśmiechnął się i powoli zbliżył się do mnie. Zrobiłam to samo i doszło do pocałunku
Po tym wszystkim odciągnęłam szybko pysk. Już dawno nie czułam tak przyjemnego uczucia w pysku.
- Co jest?- spytał
- Vusser... ja nie mogę- powiedziałam i popłakałam się
Ogier mnie przytulił. Gdy doszłam już do swojego normalnego stanu i wyglądu on spytał:
- Co się stało? No wiesz z tym, że zaczęłaś płakać.
- Nie znasz mnie tak dobrze... Nie znasz mojej przeszłości- zaczęłam- to nie znaczy,że ci nie ufam- odparłam
- To powiedz o co chodzi ja zrozumiem lepiej ciebie i dasz mi siebie poznać- powiedział
Westchnęłam.
- To nie takie proste- powiedziałam
- No mów. Proszę- poprosił Vusser
- Powiem tak.... Miałam kiedyś ogiera na którym bardzo mi zależało... Potem byłam z nim w ciąży. Źrebak zaczął rodzić się dwa tygodnie przed czasem... Jednak ten powiedział, że nie chce ponosić takiej odpowiedzialności i zwiał...
- Tchórz- przerwał mi ogier
- Ja z tego wszystkiego po prostu poroniłam- kontynuowałam- i nie chce aby to się jeszcze raz powtórzyło- powiedziałam
Ogier patrzył na mnie ze współczuciem.
- Współczuję- zaczął- Ale ja tak nie zrobię- powiedział i uśmiechnął się- To co spróbujemy?- dodał
- No...
- No weź proszę ja ciebie naprawdę kocham i nie zrobiłbym czegoś takiego przeciw tobie- powiedział i znów się zbliżył
- Obiecujesz?- upewniłam się
- Tak- szepnął i znów mnie pocałował tym razem ja też odwzajemniłam z uczuciem ten gest
<Vusser?>