Szedłem wąwozem . Było mgliście i pochmurno . Widziałem jedynie umarłe
drzewo w odległości ode mnie około 50 metrów . Ominąłem 'roślinę' i
poszedłem dalej . Nagle przed sobą zauważyłem wzgórze . Na samym jego
czubku rosło trochę trawy . Zmęczony podróżą wdrapałem się na pagórek . Z
niego rozpościerał się widok na piękną krainę . To było miejsce dla
mnie , ale najpierw musiałem przebić się przez wąwóz i grotę, która
łączyła go z drugą stroną świata . Wziąłem parę kęsów trawy i zszedłem
ze wzgórza . Ruszyłem w kierunku groty . Szedłem trochę zanim zdołałem
dotrzeć do jej wejścia . W jej wnętrzu świeciły turkusowe kolory .
Wyglądało to trochę podejrzanie i tajemniczo . Postanowiłem jak
najprędzej przebiec przez ową grotę . Wziąłem rozbieg i wbiegłem do
wnętrza jaskini . Biegłem na oślep . Interesowało mnie jedynie to , żeby
bezpiecznie przejść przez to miejsce . Nie zauważyłem , że wybiegłem
poza jaskinię i wpadłem na drzewo z rozpędu . Zemdlałem . Obudziłem się w
miejscu oświetlonym i ciepłym jak na zimę . Potem zauważyłem , że nade
mną stoją inne konie , a jedna z klaczy powiedziała:
- On żyje !
<Aura ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz