Spokojnym, statecznym kłusem podążałam w stronę Samotnego Drzewa. Od
niedawna należałam do Heaven Hooves, stada koni któremu przewodziła
klacz Atlantica. Moje obie siostry należały do niego... i obie zginęły.
Paradise w obronie ówczesnej przywódczyni, zaś Sinethe zabita przez
potężnego Smoka Chaosu. Przez to nienawidziłam tychże stworzeń.
Złośliwe, oślizgłe, łuskowate gady, mszczące się na koniach przy każdej
okazji, myślące tylko o mordowaniu niewinnych istot...
Nie zauważyłam, gdy dotarłam do celu. Usiadłam pod drzewem z bólem
serca. Tęskniłam za mymi siostrami, nawet bardzo. One zawsze mi
pomagały, opiekowały się mną, były dla mnie dobre, do tego stopnia, że
na to nie zasługiwałam...
Moje rozmyślania przerwał dziwny dźwięk. Przypominał on bulgotanie lub
uderzanie kopytami o ziemię. Wstałam i poszłam w stronę, z której tenże
dźwięk pochodził. Czułam się obserwowana. Co chwilę zamierałam w
bezruchu, nasłuchując. Moje zdenerwowanie potęgowało uczucie mrowienia w
udzie, które sygnalizowało, iż zaraz zarobię jakieś ,,kuku".
Nagle w gęstwinie ujrzałam smoka. Czarnego jak smoła, promieniującego
dziwnym ciepłem. Wezbrała we mnie chęć zemsty, zemsty za morderstwo
mojej siostry... Cóż z tego, że moja siostra była atakowana przez innego
smoka, przynajmniej będzie o jednego mordercę mniej! Skoczyłam do
smoka, ten, próbując się bronić wbił mi zęby w szyję, usiłując mnie
udusić, ale było już dla niego za późno. Mój róg wbił się aż po nasadę w
smoczą pierś. Smok ryknął, wbił pazury w ziemię i padł. Podniosłam się,
z zakrwawionym rogiem i szyją, zadowolona ze swego dzieła, ale ujrzałam
coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że mój czyn był niegodny nawet
najgorszego przestępcy. Mianowicie, za smoczycą leżało czarne, lśniące
jajo. Kilka łez spłynęło mi po policzkach.
- Idiotko, co ty zrobiłaś! - ryknęłam sama do siebie. Jedyną możliwością
odpokutowania tegoż niegodnego czynu mogło być jednynie przygarnięcie
smoczego jaja...
- Przepraszam... - szepnęłam do jaja i wpakowałam je do torby, po czym pokłusowałam do swojej jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz