Nie, tylko nie ta hala. - byłem taki wyczerpany pod względem emocjonalnym, że miałem dość, na szczęście ludzie ominęli halę szerokim łukiem i mimo, że się ściemniało zaprowadzili na padok. Gdy zobaczyłem, że możemy swobodnie pobiegać od razu się rozszalałem. Tikani również, widać było, że nie przejmuje się tym co się stało, ja przeciwnie.. Zatrzymałem się i uśmiech znikł mi z pyska. Odszedłem na bok. Klacz do mnie nie podchodziła chociaż stanęła i patrzyła na mnie.
- Wybacz na chwilę - powiedziałem cicho. Pobiegłem daleko, ponieważ padok miał jakieś 5 ha. Zacząłem się drzeć, skończyło się na rozwalaniu drzewa. Robiłem wszystko żeby zapomnieć choć na chwilę o tym co się stało. Nie potrafiłem. Jak ja teraz spojrzę w jej oczy? Normalnie z nią porozmawiam? Nienawidziłem ludzi, nawet tego małego chłopca...
<Tikani?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz