- No, ej.. Romenia! Nie wygłupiaj się! - zaczął się bronić mówiąc przez małą szparę w drzwiach. Cisza. Usiadłam i zaczęłam rysować. Naszkicowałam słońce, niebo i wiatr szumiący w wierzbach nieopodal małej polany. Zatraciłam się w małej tabliczce. Dodałam szczegóły, ptaki na horyzoncie, nieopodal dwójka ludzi.. Wtem obudziło mnie trzaskanie do drzwi. Niestety chłopak nie dawał za wygraną i nie zamierzał odejść. Jaki on natrętny.. Odłożyłam obrazek na później i jednym moim gestem drzwi odkluczyły się i powoli skrzypiąc uchyliły się nieco.
<Draco?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz