sobota, 27 grudnia 2014

Od Ramzesa do Fallen Ember

Obudziłem się w jakimś dziwnie znajomym miejscu. Obejrzałem się - tajemnicze zwierzę zniknęło. Postanowiłem więc pójść na przód. Kiedy wstałem, coś pchnęło mnie od razu na północ. Po jakimś czasie dotarłem na skałę. Co z niej ujrzałem? Widziałem tam rząd jaskiń a przy nich plątały się inne konie. Nagle zza drzewa wyskoczyła pantera. Obnażyła kły, lecz jakby zaczęła bardziej mu się przyglądać. Usiadła przede mną, po czym usłyszałem dziwny kobiecy głos, należący najwyraźniej do tej pantery:
- Witaj Ramzesie, - Pantera uśmiechnęła się zagadkowo
- Ty do mnie przemówiłaś? - zapytałem zdziwiony.
- A i owszem- odparła, wstając
- Ale... JAK?
Jednak kocicy już nie było. Właśnie w tej chwili pragnąłem móc przemienić się w mysz, by móc bliżej przyjrzeć się temu stadu. Właśnie w tedy poczułem, że zacząłem robić się mniejszy. Po chwili w małej kałuży ujrzałem swój wygląd - mała, czarna myszka z bialutkimi plamkami i różowym ogonem, łapkami i noskiem. Zdziwiłem się jak nie wiem. Jednak korzystając ze zbiegu okoliczności, postanowiłem pod tą postacią rozejrzeć się tam. Zatem zacząłem biec. Myślałem, że chyba dotrę tam dopiero jutro, jednak kiedy spróbowałem pobiec, po minucie byłem już za jedną z jaskiń. No więc się przyglądałem się tym koniom. Kiedy widziałem już dosyć dużo, wróciłem szybko na skałę. Teraz chciałem już tylko powrócić do formy konia. Po chwili w odbiciu kałuży zagościł kary, jabłkowity ogier z błękitnymi oczami. Teraz postanowiłem to wszystko złączyć w jedną (dosyć niedorzeczną) całość - Dzisiaj odkryłem trzy umiejętności - Zmiana w jakieś zwierzę, bieg ok. 70km/h (czyli tyle co gepard) oraz rozmowa ze zwierzętami. Natomiast wcześniej uratował mnie ten jeleń... jeleń...jeleń...jele... No właśnie! Przecież widziałem kilka różnych zwierząt, dopiero później przyjrzałem mu się lepiej i uznałem go za jelenia. Poza tym musiał biec co najmniej 70 km na godzinę, inaczej nie zdążyłby mnie uratować. No i na końcu słyszałem te głosy, a przecież w tedy byłem 100% pewien, że jeszcze nie rozmawiałem ze zwierzętami. Zatem to on musiał posiadać tą umiejętność. Inaczej bym go nie zrozumiał. Rozejrzałem się - był już prawie wieczór, więc postanowiłem się przespać. Ułożyłem się więc na mchu i zasnąłem, nie mając żadnych snów.
***Jutro rano***
Dzień był piękny, więc postanowiłem spróbować dołączyć do tego stada. Zatem odetchnąłem i ruszyłem pewnym stępem ścieżką, prowadzącą do tych jaskiń. Jednak zanim tam dotarłem, zza drzew wyskoczyło 6 koni, które przyglądały mi się uważnie. Na końcu wyszła siódma, ostatnia klacz z trzema innymi końmi. W końcu owa klacz odezwała się:

< Ember? Co powiedziałaś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz