Szłam dróżką przez las i nagle
uwidziałam jaskinię. Zżerała mnie ciekawość, więc weszłam i uwidziałam
malowidła na skalne, prawdopodobnie jeszcze za czasów jaskiniowców,
którzy malowali różnymi tworzywami sceny ze swojego życia. Odczytałam to
co dało się i na moim ciele pojawiły się dziwne znaki. Przeraziłam się
i pobiegłam do miejsca, w którym była Tikani. Opowiedziałam jej to, a
ona powiedziała:
-Czytałam kiedyś o tym. To jest choroba
śmiertelna, ale uleczalna. Widzisz. tu masz czaszkę. Niektóre konie
miały nawet na to alergię, ale to przeszłość.
-Wiesz jak można to uleczyć?-spytałam.
-Stać się na 2 dni żabą albo znaleźć Różdżkę Minosa. Tylko, że z tym 2-gim masz 24 godziny.
-Nie chcę być żabą! Wiesz może gdzie można to coś znaleźć?-spytałam ponownie.
-Idź do Dracona. On Ci może powie...-mówiąc to pobiegła do swojego mieszkania.
Idąc spotkałam Fallen Ember. Podeszła do mnie i spytała:
-Dobrze się czujesz?
Według mnie było to dobre pytanie. Czułam się coraz gorzej, aznaki na mym ciele się powiększały i jaśniały.
-Koszmarnie. O! Wiesz może coś na temat Różdżki Minosa?
-Tak! To coś rośnie 2 km stąd.-powiedziała
-Tak blisko?-zapytałam
-Ktoś to tu zasiał. Kiedyś było z 4 mile do tego.
-Poważnie?-spytałam.
-Tak! Idź na południe. Tylko uważaj. Strzegą tego czegoś wilki złe!-powiedziała i odeszła.
Idź na południe. Pilnuj się, żeby wilki Cię nie zjadły na deser!
Gdy tak szłam i szłam na południe coś
zawarczało. Przyspieszyłam. Zaczęło warczeć coraz głośniej, więc
zaczęłam biec i przypadkiem zboczyłam z trasy. I nagle zaczął wiać silny
wiatr i pojawiła się ciemnozielona chmura! Byłam tak przerażona, że się
położyłam i uwidziałam... coś drewnianego. Przyczołgałam się bliżej i
znalazłam karteczkę, która głosiła: "Różdżka Minosa- zjeść jeśli coś
pojawiło się na ciele". Ugryzłam, FUJ! Gorzkie. Ale nie wyplułam. Nawet
nie było ta źle. Wróciłam do stada zdrowa i cała.
Zaliczone!
nagrody są już wystawione w sklepie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz