Popatrzyłem na źrebaka. Ten stał nademną i wpatrywał się we mnie dużymi, przenikliwymi paczałkami. Wstałem i otzrepałem się jakbym nigdy wcześniej nie leżał na ziemi. Mały ogierem wpatrywał się dalej we mnie. Margaux zachichotała, a źrebak popatrzył na nią. Podszedłem do Margaux i pocałowałem ją w policzek.
- Jak go nazwiemy?- spytałem
- Może... Inferno?- zaproponowała
- Cudownie- Powiedziałem i objąłem klacz skrzydłem
< Margaux? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz