- To... narazie. - powiedziałam gdy zatrzymaliśmy się przed wielką dziurą w skale.
- Pa. - odrzekł i ruszył do siebie. W końcu ma też swoją rodzinę...
- Siemasz, Mavi... co dzis porabiałaś? - zwróciłam się do smoczycy od razu po przekroczeniu progu groty.
- Em... nic... właściwie, to tylko polowałam. - powiedziała i podleciała do mnie kładąc przede mną spory kawałek mięsa. Nie mogłam odmówic, juz dosyc długo nic nie jadłam, tak więc prędko pochłonełam całą nogę sarny. Troche szkoda, że razem z przemianami nie opuściła mnie potrzeba sporzywania mięsa, ale nie można miec przecież wszystkiego... poza tym, teraz mogę jeśc oba rodzaje porzywienia, choc czuję, że raczej nigdy nie przyzwyczaję się ponownie do jedzenia trawy. Zbyt długo tego nie robiłam.
- Dzięki. - rzekłam do Mavi. - a teraz... pozwolisz, że położę sie spac? - spytałam sie jej. Leżała właśnie w moim ulubionym kącie.
- Em... -spojrzała się na mnie, przez pierwsze parę sekund nie do końca rozumiała o co chodzi, lecz szybko sie zorientowała - pewnie... - odskoczyła w inny rór po czym równiez zasnęła. Zadziwiające, jak jej szybko przychodzi sen... widocznies moki juz tak mają. Mi zeszło jakieś dwadzieścia minut na wprowadzenie się w stan snu ale również w końcu zasnęłam... każdy kiedyś zasypia.
~Koniec opowiadania~
Ależ nie mam pomysłu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz