niedziela, 15 lutego 2015

Od Joy do Wild Death

Siedziałam spokojnie w swojej grocie gdy nagle zauwarzyłam naprawdę przystojnego ogiera,patrzył na mnie i powiedział:
-Jestem nowy,zechcesz mnie oprowadzić?
-Z wielka chęcią panie?
-Wild,Wild Death.
Oprowadziłam go po całym stadzie i jego zakamarkach. Kiedy chciał iść do siebie zapytałam:
-Spotkamy się jutro o drugiej?
-W nocy? Nigdy!
-A o południowej drugiej?
-Z wielką chęcią! Pa!
-Pa!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czekałam na niego o drugiej. Nie widziałam go.
-W sumie... dlaczego się z nim umówiłam?- zadawałam sama sobie pytania
-Jest ładnym ogierem może..- nie mogłam wykrztusić tego przez gardło
-Może on mi się podoba mi się?- pomyślałam
-Wariatka!-krzyknęłam do siebie-umówiłam się z nim tylko dlatego że mi się nudzi!
W duszy jednak były motylki szczęścia.
-Nie dam rady!
-Nie dasz?-zapytał Wild Death
-Nie dam rady z tym że się spóźniłeś!
-Nie prawda!
Rzuciłam w niego śnieżną kulką, oddał mi.Bawiliśmy się tak cały dzień aż wreszcie krzyknęłam ni stąd, ni zowąd:
- Lubię cię!!

< Wild Death? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz