niedziela, 22 lutego 2015

Od Lazo CD. Milliete

- Nie wydaje mi się. - powiedziałem, cedząc każde słowo. Klacz skrzywiła się na dźwięk mojego głosu, ale nic nie powiedziała, zupełnie jakby moja kąśliwa uwaga była jej obojętna, niczym popołudniowy deszczyk.
- Należysz do jakiegoś stada?
  Przygryzłem wargę, zastanawiając się czy nie lepiej będzie skłamać.
- Nie... - zacząłem powoli, w myślach powtarzając sobie wzór na oddychanie. - Ale nie jestem outsiderem, chociaż gdyby zaszła taka potrzeba mógłbym być samowystarczalny.
  Klacz zmierzyła mnie wzrokiem, od stóp do głów. Nie wydawała się zrażona moim agresywnym zachowaniem. Wręcz przeciwnie - tylko ją to nakręcało do dalszych działań.
- To kim jesteś? - drążyła, a ja powoli zacząłem się zastanawiać czy ta rozmowa nie zmierza przypadkiem w złym kierunku.
  Dziwnie się czułem. Zawsze odpycham od siebie wszystkich, jestem sam jak palec i dobrze mi z tym. Wolę być sam po tym, co przeszedłem. Nie cieszę się, kiedy zawieram nowe znajomości, bo prędzej czy później i tak wszyscy mnie od siebie odpychają. I szczerze powiedziawszy nie mam ochoty należeć do żadnej społeczności. Społeczności, a co za tym idzie też stada. Dlatego bardzo dziwnie się czułem nawet w połowie nie oddaje moich emocji.
  Nie potrafiłem zrozumieć, co tak zaintrygowało klacz we mnie, ale nie chcę dawac jej żmudnych nadzieji.
- Nazywam się Lazo 'cas Pre.
- Hmm, nietypowe imię.
- Nie nauczono cię, że nie należy przerywać kiedy ktoś mówi? - zapytałem agresywnie, licząc że klacz odejdzie. Jednak najwyraźniej ani jej się śniło. Stała nieugięta, mierząc mnie niepokornym wzrokiem. Wzniosła oczy do nieba i dała znak bym kontynuował. Westchnąłem.
- Tak jak mówiłem, jestem Lazo 'cas Pre. Ale jeśli już musisz się do mnie odezwać to mów mi Lazo. - przedstawiłem się, niechętnie wystawiając kopyto. Klacz także je wystawiła i nasze skóry dotknęły się. Moje kopyto ledwo co musnęło nogę klaczy, a ja już się odsunąłem. Nie lubię dotyku. Odsłania zbyt wiele. Zauważyłem, jak klacz także się wycofuje, ale ciągle jest jeszcze pod wrażeniem emocji, jakie przekazałem jej przez mój dotyk. Oboje jesteśmy.
- A ty?
Ani jej się śniło odpowiadać.
Nie zważając na zadane przeze mnie pytanie, zapytała roztrzęsiona:
- K-ktoś ty?

< Milliete? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz