- Dlaczego nie? - drążył ogier. - Jesteś taka... - przerwał, powstrzymując się i szukając odpowiedniego określenia.
- Jaka?
- No wiesz... - wzruszył ramionami. Nie chciałam sprawiać mu przykrości, więc nie kontynuowałam dziwnego tematu. Zbliżaliśmy się do schyłku Nowego Edenu. Zatrzymałam się, słońce majaczyło gdzieś daleko na horyzoncie.
San spojrzał mi w oczy.
< San? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz