- Co się stało kochanie? - zapytał niczego nieświadomy.
- Nic. - odpowiedziałam ocierając z polika łzy i ślady płaczu.
- Jak nic? Przecież widzę..
- Nic. - Zaczęłam płakać i wybiegłam z domu. Biegłam przed siebie nie zwalniając dopóki nie przypomniałam sobie, że mam skrzydła. Wzbiłam się w powietrze i wylądowałam przy drzewie życzeń.
<Horizon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz