piątek, 6 lutego 2015

Od Dorothy- Dorastanie Neslie (cz.3)

Pobudka. Zjadłam śniadanie i co chwilę zerkałam na pełną michę jedzenia dla smoka. Nie widziałam go od wczoraj. Trochę się martwię. Może teraz naprawdę przepadł. Co z nim jest? Czy innym tak smoki też uciekają? Nie wiem. Idę go poszukać. Ogródek, nie ma go za najmniejszym krzakiem. Poszłam do Tikani z prośbą o pomoc. Powiedziała, że nie ma czasu. Musi biec do Bassalt. Podbiegłam pod dom Aury. Nie było jej w domu. Nie wiem co się dzieje. Do brata nie idę, bo jest jak zawsze, u Barwinki. W takim razie. Kierunek-dom koleżanki! 
Dotarłam pod drzwi wejściowe, a raczej miejsce, bo nie było drzwi. Weszłam po cichu. Okazało się, żę Kleofasa nie ma, a Barwinka siedzi na górze. Weszłam na górę po drabince i zamarłam.

~Na górze~

-Barwinko! Co tu robi mój smok?!-krzyknęłam.
-Przyleciał popatrzeć na Moli.-powiedziała.
Popatrzyłam na jajo. Trochę popękane, zawinięte w kocyk.
-Pęknięcia od wczoraj. Nie zmrużyłam oka do północy. O północy przyleciał Twój smok. Siadł sobie przy jaju, i patrzył. Postanowiłam, że się zdrzemnę, ale dopiero teraz się obudziłam.
Mój smok taki troskliwy? Nowość? Dlaczego akurat na Moli? Nie na jakieś inne jajo? Jak byłoby inne, to bym pytała się siebie o to samo. Moli może ma jaki dar? Że przyciąga smoki?
Neslie jest już taka duża... Duża... Mam nadzieję, że nie za duża. Piękna. Zieleń i brąz pasują do niej. Delikatna łuska. To najpiękniejszy smok, którego widziałam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz