- Zaczekaj chwilę... - rzuciłam i pobiagłam z powrotem do środka by wziąc ze sobą coś, co uśmierzyc jego ból. Na szczęście opatrunki zawsze leżą w jednym miejscu. Prędko chwyciłam je i wróciłam do ogiera po czym prędko przyłożyłam mu je do głowy razem z lodem, który trzymam w wiecznie zimnej dziurze w jednej ze ścian groty(swoją drogą, nie mam pojęcia od kiedy tam jest... gdy się wprowadzałam, mogłabym przysiąc, że jej tam nie było). - lepiej? - spytałam.
<Inferno? Yoann Lemoine nie pomaga... muszę coś zrobic, ale nie wiem co. Całą wenę wykorzystałam chyba na napisanie opka na watahę ;'( Oby jutro wróciła, a Woodkid znów zdołał mi pomóc bo dłużej tak byc nie może>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz