Spałam . Gdy się obudziłam poczułam leciutki , ale zimny wietrzyk
muskający mój pysk . Nagle poczułam coś jakby ... lodowatego . Na pysku
miałam zamarznięte już błoto . Nie lubię tego . To coś otrzymałam od
konia , który biegł jak opętany brzegiem drogi . Nie zdążyłam podnieść
łba , a koń zawrócił i błotem oberwałam drugi raz . Zatrzymałam konia
zaklęciem , stanęłam przed nim kilka metrów i uwolniłam od zaklęcia .
Zatrzymał się przede mną , ale ledwo co wyhamował .
- Tak ? - zapytał oburzony
- Na następny raz uważaj i nie chlap błotem gdzie popadnie - fuknęłam ledwo żywa (po pobudce )
- Oj ... Ehmm ... Przepraszam , ale się śpieszę . Muszę spadać - odpowiedział po chwili namysłu
- Gdzie ?! - krzyknęłam za koniem
<Kleofas? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz