- Cześć, Ramzes!
- Ee...Witaj Dorothy - Uśmiechnąłem się.
- Co tam masz?
- A, nic. Tylko trochę...
- ...Trochę jedzenia dla twojego smoka oraz coś na ślimaki?
- Ty jesteś coraz lepsza
- Dzięki...
Ta chwila była dosyć niezręczna. Patrzyliśmy na siebie, w no... Sami-Wiecie-Jak. Zatem postanowiłem przerwać ten moment.
- E... Ja... Muszę już iść, no wiesz... ślimaki...
- A. To ok.
- To pa!
- Do zobaczenia
No i pobiegłem do jaskini - gdy byłem już przed nią, spojrzałem na lewo, gdzie na moim uprawianym przez 2 miechy szczawiu tańczyły winniczki. Nie chciało mi się tego robić, lecz musiałem. Zatem wziąłem fiolkę i na każdy liść wylałem kropelkę, co zajęło mi trochę czasu. Kiedy skończyłem, niebo pociemniało, a śnieg przy tym świetle zrobił się mniej biały. Zatem kierowałem się już do wyjścia, gdy zauważyłem za sobą... Dorothy! Tak, był to dziwny zbieg okoliczności. Jednak nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Zatem szybko zniknąłem w jaskini. Rozejrzałem się po jaskini. Nagle coś sobie uświadomiłem - muszę powiedzieć coś ważnego, co prawie przesądzi o mym życiu... A muszę powiedzieć to...Dorothy. Zatem położyłem się na sianie i zamknąłem oczy - próbowałem zasnąć, co jednak nie chciało mi się udać. Zatem poczekałem jeszcze chwilę - jutro jeden z moich najważniejszych dni w moim życiu. Po chwili zasnąłem.
***Następnego Ranka***
Obudziłem się i wykonałem poranną toaletę. Później zjadłem śniadanie, po czym poszedłem na spacer po lesie. Postanowiłem powiedzieć to Dorothy trochę później. Zatem szedłem i szedłem, aż w końcu dotarłem na pewną polankę. Nagle usłyszałem za sobą głos klaczy:
- Hej!
Była to Margaux.
- O, cześć!
- Co robisz?
- A, nic. A ty?
- Tak jak ty, nic
- Przejdziemy się?
- Czemu nie.
- Jak tam Inferno?
- Dobrze
I na rozmowie zleciało nam pół dnia - nagle usłyszałem zegar Bassaltu, który obwieszczał godzinę 20:00. Zatem musiałem szybko przerwać rozmowę, po czym pobiegłem przed jaskinie - W pobliżu ujrzałem Dorothy z Kleofasem. Zatem zaczekałem aż skończą rozmawiać i podszedłem do klaczy.
- Cześć Dorothy!
- Hej!
- Masz chwilę?
- Emm... No jasne
Zatem ruszyliśmy w stronę lasu. Kiedy dotarliśmy na tamta polanę, zapytałem się:
- Dorothy, czy lubisz szalone pomysły?
- Szaloność jest według mnie fajna - Uśmiechnęła się klacz
- Acha, no bo wiesz, mam pewien mega szalony pomysł...
- ...Zamieniam się w słuch!
- Nie wiem...Jak ci to powiedzieć...
- Spoko - uśmiechnęła się
- No więc - przełknąłem ślinę - czy zgodzisz się na partnerstwo ze mną
Dorothy spojrzała na mnie zdziwiona
<Dorothy ♥w♥>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz