Weszłam z Tikani do Korytarza. Po chwili namysłu przekręciłam klucz.
Zemdlałam, z opowiadań przyjaciółki wynika, że było tam tak jasno, ja
tego nie wytrzymałam i zemdlałam.
Poszła do domu bo było późno. Zostały mi jeszcze dwa konie- Barwinka i
Malati, Kleofas odpada. Malati nie ma czasu zbytnio. Jutro idę po
Barwinkę!
~Następnego burzowego ranka~
-Barwinko! Możesz do mnie przyjść?-spytałam.
-Spoko.
~Ćhwilę później~
Zaprowadziłam Barwinkę do podziemi. Miała trochę nie wyraźną minę. Pod
drzwiami pomyślałam-Muszę tam wparzyć, nie myśleć o rzeczach strasznych!
Myśleć o szczęśliwym zakończeniu!
Przekręciłam. Na mój rozum! Jajo!
-Chyba ziemia.-powiedziała.
-Żartujesz. Natura. Czytałam takie książki o smokach. Dokładne wyglądy...-poprawiłam ją.
Jupi! Jest mój! Mam jajo!
<The End>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz