Jakże mógłbym się nie cieszyć!
- No jasne, że się cieszę!
- Serio?
- Serio, serio
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ten moment był "magiczny".
- Dorothy, powiedz, czy masz może wolny czas jutro?
- Emm...No chyba tak.
- Przyszłabyś jutro na polnę? Będzie niespodzianka!
- No dobrze - uśmiechnęła się - muszę już iść...
- To do jutra!
- Pa!
W tedy klacz wyszła z jaskini, a ja usiadłem na podłaniu. Westchnąłem, po czym spojrzałem w sufit - pająki chyba robiły sobie wyścigi. Myślałem jaką by tu zrobić niespodziankę. Nagle wpadłem na pomysł i to nie byle jaki! Zatem wyruszyłem szybko do lasu, po czym zapuściłem się głęboko. Rozejrzałem się - nikogo nie było. Zatem użyłem swych mocy i próbowałem zmienić się w... Różowego Smoka! Tak, tak można się śmiać. Jednak pierwszt rezultat był taki:
Spróbowałem jeszcze raz, lecz wyszło tak samo. Popróbowałem jeszcze kilka razy, lecz nic się nie zmieniło. Choć raz czy dwa wyszedł mi biały lub żółty. Postanowiłem spróbować ostatni raz. Wziąłem się w garść i pomyślałem o różowym jak róża smoku. No i wreszcie się udało:
Wróciłem więc do domu z zamierem drzemki. Jednak z drzemki wyszło mi spanie.
***Jutro rano***
Wstałem, zrobiłem co trzeba i pobiegłom na polnę. Na szczęście byłem przed klaczą, więc zdążyłem zamienić się w smoka i poczekać na nią w tej postaci. Trzymałem pazury, by nikt nie widział mnie w tym ciele...
***Pół godziny później***
Zza drzew wyszła Dorothy. miałem nadzieję że się nie wystraszy. Było wręcz przeciwnie:
- Ramzes?
- Na prawdę jesteś coraz lepsza
- Różowy?
-Tak...
- Zrobiłeś to dla mnie?
- Och, to nie koniec! Wsiadaj! - rozwarłem skrzydła
- Ty na prawdę?
- No jasne!
No więc klacz weszła na mój grzbiet, a ja odbiłem się od ziemi i szybowaliśmy nad całym lasem. Naszym docelowym miejscem było Jezioro Amora. Było pięknie! Nagle Dorothy spytała:
-...
<Dorothy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz