Klacz stała kilka metrów dalej. Podszedłem powoli. Zatrzymałem się kilka centymetrów przed nią. Patrzyła gdzieś w bok. Gdziekolwiek byle tylko nie na mnie. Mogłem się tego spodziewać.
- Czego chcesz? - jej głos był chłodny.
- Chciałem... przepraszam - to ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez usta. Prawie nigdy go nie używałem i miałem lekkie problemy z nim. - Nie chciałem cię wystraszyć.
- Mogłeś chociaż mnie uprzedzić!
Była zła i to nie na żarty, ale co mogłem zrobić?
- Pokażę ci coś - przemieniłem się wciąż patrzą na nią. Jej oczy powiększyły się lekko, ale nic więcej. Podszedłem do niej tak blisko by położyć rękę na jej szyi. Zadrżała. - Nic ci nie zrobię - szepnąłem. Wiedziałem, że moja skóra jest nienaturalnie chłodna, ale na to już nic nie mogłem poradzić.
< Tikani? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz