- Ojeju, jaka ona cudowna! - zaczęła zachwycać się Tiara, kiedy Atlantica zaczęła biegać dokoła nóg klaczy.
- Może pójdziemy na spacer? - zwróciłam się bardziej do Tiary niż mojej córeczki, przez co zostałam obdarzona nieprzychylnym spojrzeniem poszkodowanej Atlantici. Tiara spojrzała na wyjście i rozejrzała się, mrużąc oczy w świetle ciepłego, zimowego słońca.
- Pewnie!
Wyszłyśmy zaraz, a ja kazałam wypić Atlantice kroplę naparu, który mała dostała od Freyi, jako prezent urodzinowy. Klacz powiedziała, żeby Atlantica piła codziennie po jednym łyku, a będzie odporna i zdrowa. Zatrzymałam się wpół kroku, uświadamiając sobie, że zapomniałam o Fall'u. Przeprosiłam Tiarę na chwilkę i wróciłam galopem do groty, żeby zawołać Fall'a. Kiedy tylko przekroczyłam próg, spostrzegłam, że coś jest nie tak. Ostrożnie stawiałam kroki, aż coś sprawiło, że nie mogłam się ruszyć. Spojrzałam wgłąb groty i zauważyłam sylwetkę pegaza.
- Fall..? - zapytałam niepewnie.
Nic.
Sylwetka zaczęła się poruszać, powoli i majestatycznie wyłaniając się z ciemności. Wytężyłam wzrok i zamarłam. Z głębi jaskini wyłonił się Caruso. Skrzywiłam się na dźwięk jego okrutnego, bezwstydnego śmiechu.
- Kope lat, Fallen Ember.
- Czego tu chcesz? - wycedziłam przez zęby.
- Widzisz, dowiedziałem się z p e w n e g o źródła, że masz potomstwo. Cóż, moi dobrzy znajomi zdążyli już pokłonić się Pani Wszystkich Narodów. Dlaczego mnie pominięto? - prawie nabieram się na smutek w jego głosie. - Proszę, gdzie jest ta... Atlantica? - uśmiechnął się szyderczo.
Milczę.
Za wszelką cenę.
Nie mogę mu zdradzić, gdzie jest moja córka.
Nagle z wejścia groty da się słyszeć cichutkie rżenie, wołające moje imię.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy... - nie daję dokończyć Caruso, bo już stoję przed źrebakiem, chroniąc je własnym ciałem. Czuję, że mała drży. Nie bój się mała, wszystko będzie dobrze. Caruso przewraca oczami.
- Brawo, brawo. Ależ to urocze, nieprawdaż? - pyta nicości. - To ty jesteś Atlantica? - schyla się, żeby zobaczyć klaczkę. Wtedy zamieram z przerażenia. Atlantica wychodzi naprzeciw ogiera, dumnie stawiając mu czoła.
- Nie... - szepczę przerażona. Wtedy za zadem Carusa pojawia się Fall. Skrada się cicho, dając mi znak, bym milczała. Ani drgnę, kiedy widzę, jak mój ukochany bierze zamach i z całej siły uderza bóstwo w łeb, rzucając przy tym okropne obelgi. Atlantica przerażona całą sytuacją biegnie do mnie co sił w nogach, a po chwili obie wybiegamy pędem z groty. Biegniemy na Tiarę, a ja z daleka wołam tylko;
- Uciekaj!
Zatrzymujemy się z Atlanticą jakieś dwieście metrów od groty, kiedy zauważam, co dzieje się w środku; Fall staje groźnie dęba i kopie Caruso z całych sił, kiedy ten również staje na tylnych nogach i gryzie Fall'a tak, że niemal udaje mu się odgryźć mu kawałek ucha. Obydwoje są poranieni, ale Caruso ma zdolność prawie natychmiastowego leczenia ran. Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę go znowu stracić. Każę biec Atlantice do groty Frei w głębi lasu Kaskady, mała już kiedyś tam była, więc na pewno trafi.
- Spokojnie, kochanie, rób co ci każę. - rzucam małej pewne i czułe spojrzenie jednocześnie. Klaczka daje mi znak głową, a po chwili obie biegniemy już w swoje strony; ja wracam do groty pomóc Fall'owi, a Atlantica biegnie co sił w nogach do Freyi.
< Fall? >
Fallen, przeszłaś samą siebie! Chcesz za to Nobla? Chętnie to załatwię *w* <33
OdpowiedzUsuń