- Tikani!
- Fox! Nawet nie wiesz co oni mi robili .. musiałam jeździć pod siodłem i w ogóle..
- Przepraszam cię - starałem się przytulić klacz przez rury.
- Nie ma za co. Nie wiedziałeś..
- O nie, znowu ten chłopiec... - powiedziałem a mały człowiek wszedł do mojego boksu,
- Chodź piękny! Teraz Ty! - nie stawiałem oporu. Chciałem pokazać Tikani, że nie tylko ona cierpi. Znów usłyszałem ten ochrypły głos. Mówił coś o tym, że jakaś nowa klacz ma być dzisiaj pokryta? Chyba. Sprawy się komplikowały, a ja nie mogłem nic zrobić..
<Tikani?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz