niedziela, 15 lutego 2015

Od Inferno CD Angua

Dotarliśmy w samą porę do Leśnej świątyni Scheidt. Na jednym z pobliskich drzew jak codziennie o tej porze zasiadało mnóstwo pięknych ptaków. Bażanty, Pawie, Papugi, Tukany, Flamingi, Łabędzie, a nawet zwykłe wróbelki. Zaczęły swoją pieśń. Razem z Anguą usiedliśmy nieco dalej i odgrywaliśmy rolę widowni. W oddali siedział samotny biały paw.

http://www.tapetus.pl/obrazki/n/114736_piekny-bialy-paw-wsrod-kwiatow.jpg

- Zobacz, jaki on smutny.. - szepnęła do mnie klacz i natychmiast do niego podeszła.
- Hej, dlaczego nie śpiewasz? - zapytała. Paw jakby ją rozumiał zniżył głowę w dół.
- Patrz! Tamte pawie są kolorowe, a ten biały.. Może to przez to? - zapytałem.
- Nie musisz się martwić! Ja też jestem eee... Biała. Tak jak ty. Chociaż większość koni jest gniada lub kara. - uśmiechnęła się klacz. - Jesteś wyjątkowy. - po tych słowach ptak niepewnie podszedł do grupki. Teraz ich śpiew nabrał szczególnego znaczenia. Klacz usiadła obok mnie. Po chwili przytulając się słuchaliśmy pięknych treli.
- To było cudowne. - Już było po wszystkim. - Dziękuję. - uśmiechnęła się klacz.
- To jeszcze nie koniec! - zatryumfowałem. Teraz powoli poszliśmy w stronę Bassaltu.
- Dziś jest wielki targ. - odpowiedziałem klaczy niewiedzącej po co tam podążamy. Rozmawiało mi się z nią cudownie. Mimo różnego odżywiania jednak dużo nas łączy. Gdy dotarliśmy w oczy klaczy wpadł piękny, delikatny srebrny naszyjnik.

http://images44.fotosik.pl/291/353b938f0d61d339.jpg
- Jaki piękny! - zachwyciła się klacz. -
- Bierzesz go? - zapytałem stojąc obok niej.
- Piękny naszyjnik w sam raz do oświadczenia się takiej pięknej pannie jak ona! - zaczepił nas sprzedawca. Spojrzałem na klacz, a ta się zarumieniła.
- Nie, nie jesteśmy parą. - zaprzeczyłem.
- To najwyższa pora! - nie przestawał kupiec ciągnąc swoim grubym głosem. Bardzo mu zależało żeby sprzedać to świecidełko. Po chwili odszedł.
- Ehh. Patrz na cenę... Nigdy tego nie kupię. - Zniżyła głowę klacz. Faktycznie na małej karteczce przyczepionej do wisiorka wyraźnie napisane było " 300 ZM "
- Co takie drogie? - zdziwiłem się. Angua odeszła na chwilę. Naprawdę chciała ten naszyjnik.. Szybka decyzja. Kupić, czy nie? Spojrzałem na małą sakiewkę wiszącą na mojej szyi.

***

Wróciliśmy do stada. Poszliśmy oglądać zachodzące słońce.

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjojmpAEDCm0baIEgdt0jYoQzvMTTs9oqITLP8ytnZ-dGYKYaC_ah9DRpIvgPc3bJBrojqV9nPqZBQRZDyrhxkdPUPw8H4E1zwjiZtT5VEpUb9JLmSZlPw8PnSK6UhT1wyRU-rWJ8-dsw/s1600/126598_zachod_slonca_gory_lasy_laka.jpg

- Brr. - klacz wzdrygła. Było coraz zimniej. Przytuliłem ją.
- Dziękuję Ci za dzisiaj. - uśmiechnęła się.
- Wiesz.. Mam coś dla ciebie. - powiedziałem i wyciągnąłem mały naszyjnik.
- To ten naszyjnik z Basslatu! - krzyknęła - ale nie mogę go przyjąć..
- Możesz.
- Ale jest za drogi. - skrzywiła się.
- Dla ciebie wszystko. - po tych słowach założyłem świecidełko na szyję klaczy. Po chwili, powoli zbliżyliśmy się do siebie. W świetle zachodzącego słońca pocałowaliśmy się.

<Angua?♥>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz