- I wyglądał jak czterdzieści dziewięć smutków ... - nuciłam .
Ten fragment piosenki opisywał mój wygląd .
W miarę szybko się ogarnęłam . Rozczesałam grzywę i ponownie przejrzałam się w lustrze . Ne było aż tak źle, jak wcześniej . Nie mogłam patrzeć na klacze, które mają tonę tapety na twarzy, trzepoczą doczepianymi rzęsami i wydymają usta pomalowane krwisto czerwoną szminką . Zamknęłam drzwi od łazienki i poszłam do salonu . Ciężko opadłam na fotel i wzięłam w kopyta najnowsze wydanie gazety . Przeczytałam parę artykułów, które były napisane bez składu i ładu . Rzuciłam gazetę w kąt i siedziałam w fotelu . Następnie nasypałam Ajax'owi jedzenie .
Wyjrzałam przez okno . Prawie wszystkie konie stały na głównym placu oczekując na kogoś przybycie . Oczywiście też byłam zaciekawiona tym , co się tam dzieje . Niektórzy przebierali nogami w miejscu , rozkopując przy tym ziemię . Zarzuciłam na siebie płaszcz w zgniłozielonym kolorze i wyszłam na miejsce spotkania i tajemniczym przybyszem . Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że wyglądam jak dementor . Prawie całą głowę zakryłam kapturem . Zresztą czemu wszyscy mają się na mnie gapić ? W sumie jak będę w płaszczu to tym bardziej będą zwracać na mnie uwagę .
Wywlokłam się z domu . Na dworze było słychać piski i krzyki rozbawionej grupy koni . Pomimo, że deszcz padał, to członkowie stada stali w tej ulewie i wpatrywali się w wejście do Lasu Kaskady . Nagle zza drzew ukazał się kawałek czerwonego dachu . Krzyki i piski ucichły . Zza wielkiego dębu wyjechał mały, jakby cygański wóz, ciągnięty przez starego ogiera . Na ścianach były widoczne pozłacane zdobienia . Ściany zewnętrzne pojazdu były pomalowane na kolor czerwony, który z czasem zaczął odpadać . Sam ogier był dość wiekowy, co zdradzała siwizna na prawie całym ciele . Kiedy przystanął, odpiął się od wozu i ruszył w środek polany .
- Witam szanowne Stado Heaven Hooves - zaczął przy czym było słuchać wiwatujący tłum .- Zwą mnie Onyx . Jestem wróżbitą z DŁUGOLETNIM stażem - podkreślił - Wróżę, przewiduję przyszłość i przepowiadam przyszłość ze złotych monet .
Nie byłam zbytnio zaciekawiona jego ofertą, ale nie zaszkodzi spróbować . Kiedy otworzył drzwi do swojego ,,gabinetu'' , ustawiły się w kolejkę tłumy koni . Wszyscy trzymali w sakiewkach złote monety . Naiwniacy chyba myślą, że ten gościu przepowiada prawdę . Powlokłam się do domu . Nie chciałam spędzić połowy dnia na czekaniu w kolejce, która miała z kilometr długości . No dobra,może trochę przesadzam, ale jak się zbierze całe stado łącznie z źrebakami, to tak to właśnie wygląda .
Rozłożyłam się na kanapie i złapałam pierwszą lepszą książkę . Otworzyłam na pierwszej stronie i zaczęłam czytać . Treść tomu jakoś mnie nie porwała, bo główny bohater dednął (padł, umarł, zdechł) już na początku książki . Jego brat wylądował na bezludnej wyspie i jadł kokosy . Po prostu porywająca fabuła (sarkazm) . Co ta książka w ogóle u mnie robiła ? Zamknęłam książkę i wyjrzałam przez okno . W kolejce stał już tylko jeden koń , i co najlepsze już wchodził do wozu . Szybko narzuciłam na grzbiet płaszcz i pokłusowałam w stronę wozu cygańskiego . Właśnie wychodził z niego ostatni koń .
- Wejść ! - krzyknął ogier z głębi wozu .
Posłusznie weszłam po drobnych schodkach . Na bujanym fotelu, siedział wróżbita, popalając fajkę, z której leciały obłoki dymu .
Usiadłam naprzeciw ogiera . Miedzy nami, stał mały stoliczek, wykonany ze starego drewna . Na jego środku stał wielki kryształ, ani trochę nie przypominający kuli . Rozsiadłam się w fotelu .
- Co to jest ? - zapytałam wskazując na przedmiot stojący w centrum stolika .
- Moja droga, to jest Oculus . Pozwala widzieć wszystko i wszystkich . Ma wielką moc, którą zwykli śmiertelnicy nie zdołają okiełznać .
Zamilkłam .
- Jakie pytania Cię trapią ? Czego chciałabyś się dowiedzieć ? - zapytał .
Poczułam się jak u psychologa .
- W zasadzie chciałabym się zapytać, kiedy poznam kogoś ... No nie wiem .
- Rozwiń swoją myśl - powiedział ogier wydmuchując dymne obłoki z fajki .
- Chcę wiedzieć, co mnie czeka w przyszłości - wypaliłam .
Ogier wyciągnął do mnie kopyto , na znak, że chce w zamian parę złotych monet .
Podałam mu je, patrząc przy tym na niego uważnie . Uniósł jedną w górę bacznie się jej przypatrując .
- Niech pan jeszcze sprawdzi, czy nie jest z czekolady - rzuciłam ripostę .
Ogier nie przejął się moją uwagą .
- Czuję wojnę - wyszeptał .
- Wojnę ! - powtórzyłam zaskoczona .
- Nie wyraźnie mówię ? W-O-J-N-Ę - przeliterował wbijając we mnie wzrok .
- Genialny żart, naprawdę . Prawie się dałam nabrać - zripostowałam wychodząc z wozu i trzaskając drzwiami .
Starzec nieźle mnie nastraszył . Ciekawe , czy on w ogóle mówił prawdę ?A jeżeli tak, to jak temu zapobiec ? A może on wyłudził tylko ode mnie pieniądze .
~ Następnego dnia ~
Obudziły mnie wrzaski i krzyki na zewnątrz . Wyjrzałam przez szybę . Tłum koni stał przed wozem rzekomego wróżbity . W pojazd rzucali czym popadło . Pomidorami, talerzami i książkami . W końcu ogier wyszedł zasłaniając się wielką tarczą .
- Spokojnie, spokojnie . Co się stało ? - zapytał robiąc z siebie idiotę .
- Twoje amulety nie działają ! - krzyczał jeden głos .
- Jesteś zwykłym oszustem ! - dodał drugi .
W tym momencie, koń wślizgnął się do wozu i zatrzasnął drzwi .
- Oddaj nam nasze pieniądze ! - krzyczały konie .
Tłum wściekłych koni skandował te słowa przez cały czas, dopóki pieniądze nie zostały zwrócone ich właścicielom . Ogier jak najszybciej się zwinął i od tego czasu nie widziano do na terenach stada .
Zaliczone!
Nagrody w sklepie c;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz