- No pewnie - odpowiedział i pozwolił się przytulić. Poszliśmy do domu. Jak ja teraz to powiem Inferno?
~~Parę dni później~~
Poszłam na łąkę. Nie miałam jeszcze aż tak dużego brzucha. Gdy zajadałam trawę usłyszałam znajomy głos.
- Hej skarbie, jak tam źrebaczek? - Zapytał Horizon.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się, koniec końców cieszyłam się i to bardzo ze źrebaka. Nagle poczułam nie do opisania, straszny ból brzucha. Coś mnie ukuło i piekło. Szybko chwyciłam się za brzuch i położyłam. Zemdlałam.
~~Wieczorem~~
Obudziłam się i rozglądałam po pomieszczeniu. Na ścianie namalowane różne przekroje konia. Kości, mięśnie, organy. Na skalnych półkach zioła i lekarstwa. No tak. Jestem u Aury. Brzuch nadal mnie bolał chociaż nie aż tak mocno. Nagle podszedł do mnie Horizon. który na mój widok otarł łzy. Po chwili powiedział:
<Horizon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz