czwartek, 5 lutego 2015

Od Milliete

Rankiem obudził mnie cichy stukot deszczu o szybę . Kropelki wody spływały kaskadami po szklanej tafli . Przez prawie całą noc nie zmrużyłam oka, więc wyglądałam jak potwór . Wory pod oczami, rozczochrana grzywa i pozlepiana sierść . Wstałam z łóżka i wolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki . Spojrzałam w lustro . Aż zdziwiłam się, że nie pękło . Widziałam w nim obraz nędzy i rozpaczy . Wykonałam poranną toaletę i poszłam do kuchni . Postanowiłam zrobić naleśniki . Zbiłam jajka, ale skorupki oczywiście dostały się do ciasta .Mleko się porozlewało po całej kuchni, a mąka pokrywała wszystko, od blatów i szafek po łyżki i widelce . Przygotowałam patelnię . Wyjęłam chochlę z szafki i nalałam trochę ciasta na patelnię . Odeszłam na parę metrów, aby czegoś poszukać, aż poczułam zapach spalenizny . Biegiem wpadłam do kuchni . Naleśnik był cały czarny, a patelnia nie nadawała się do dalszego użytku . Postanowiłam zrobić coś bezpieczniejszego, a mianowicie płatki z mlekiem . Wyjęłam miskę z szafki, nalałam do niej mleka i wsypałam płatki owsiane . Wzięłam łyżkę z blatu i zaczęłam jeść .Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że płatki są przeterminowane . Wyplułam wszystko co miałam w pysku do śmieci . Mleko wylałam . To się nazywa mieć ,,farta" . Nakarmiłam Ajax'a i wpatrywałam się w deszczowy krajobraz . Zarzuciłam na siebie granatową pelerynę i wyszłam z jaskini .Deszcz się nasilał . Mimo peleryny, która z czasem przemokła, i tak byłam przemoczona do suchej nitki . W oddali zauważyłam niewielką grotę, która znajdowała się we wzgórzu . Pobiegłam do niej co sił w nogach . Kiedy tam weszłam zauważyłam, że to nie jest zwykła jaskinia . Na ścianach były przeróżne malowidła oraz niewielkie przejście prowadzące w głąb pagórka . Po bokach były zawieszone pochodnie , które oświecały mi drogę . Postanowiłam zobaczyć dokąd prowadzi ta droga . Ścieżka prowadziła coraz bardziej w dół . Im dalej się zagłębiałam, tym korytarz był bardziej oświecony . Po paru minutach weszłam do wielkiej sali, w której było miniaturowe miasteczko, a jego mieszkańcy nie byli więksi niż centymetr . Nigdy nie widziałam tak małych stworzeń . Podeszłam bliżej . Po środku tego wielkiego miasta stał mur, który odgradzał dwie połowy . Jedna z nich była jasna, miała bogato zdobione domy oraz różne budynki . Druga z nich była ciemna, ponura i nieprzyjemna . Jej mieszkańcy nosili broń i zbroję . Nagle z ratusza tej ,,jasnej" połowy usłyszałam głos . Prawdopodobnie burmistrz tego miasta mówił do mnie przez perłowy megafon :
- Jak się nazywasz, kim jesteś i w jakim celu tu przybywasz ? - zapytał cienkim głosikiem .
- Nazywam się Milliete - odparłam, ponieważ na dalsze pytania nie miałam ochoty odpowiadać .
- Widzisz te nypsiki po drugiej stronie muru ? - zapytał .
Kiwnęłam głową na znak, że widzę . 
- A więc one chcą zniszczyć nasze państwo - mówiła postać - Są to dwa królestwa, a mianowicie szóste i siódme . Zjednoczyły się i chcą podbijać inne królestwa . Teraz planują zaatakować piąte i drugie, ponieważ są najbliżej ich granicy . Na naszym jeziorze - wskazał na nie palcem - przygotowały już okręty i armaty . Nasze królestwa są zagrożone, ponieważ między nami może wybuchnąć wojna . Czy mogłabyś rozwiązać jakoś tą sprawę ?
- Zrobię to co w mojej mocy - powiedziałam i poszłam na stronę drugiej połowy królestwa .
Tam od razu zauważyłam różnice . Mieszkańcy mieli szarą skórę, czerwone oczy i czarne włosy .
- Jeżeli nam pomożesz ich zniszczyć, to dostaniesz dobre wynagrodzenie - śmiało zaproponował ich przywódca .
Zastanowiłam się chwilę nad jego propozycją . W końcu doszłam do wniosku, że im nie pomogę . 
- Już się namyśliłaś ? - zapytał ich przywódca .
- Tak, ale moja odpowiedź brzmi : Nie - odparłam .
- Jeszcze tego pożałujesz - krzyknął, a w moją stronę poleciał grad małych kamyczków . 
Nawet mnie to rozbawiło . Postanowiłam się zemścić i trochę zdemolować ich królestwa . Wszystkie okręty zatopiłam, ratusz zniszczyłam, a mieszkańców zamknęłam w więzieniu . Po chwili podeszłam do tego ,,dobrego'' królestwa .
- Jak mamy Ci dziękować - powiedział burmistrz .
- Po prostu cieszcie się z pokonania złych królestw - dodałam delikatnie się uśmiechając . 
Mimo tego zostałam obdarowana złotem i kosztownościami . Powoli wracałam do domu . Słońce królowało na niebie, a tęcza pojawiła się niebieskim tle . Pogoda się znacznie poprawiła , a ja wracałam do domu.


Dostajesz 1 pochwałę! ;)

6 komentarzy:

  1. Deszcz o szybę.
    Konie mieszkają w domach z oknami?

    Wybacz obrazę, ale ja p******lę... na tym punkcie jestem strasznie wrażliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może? Chodzi o wyobraźnię i każdy może pisać inaczej. Ja jestem wrażliwa na punkcie takich osób które wszystko podważają.

      Usuń
  2. Więc mnie nie lubisz?

    Idę w kąt się wypłakać
    A tak serio to spoko... ale pragnę zwrócić uwagę na fakt iż na tym blogu wcielamy się w dziko żyjące konie - kture nie są w stanie zbudować domu.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja roznie. raz mam tak ze sa drzwi i wgl a raz ze dziko. zalezy od tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli raz jesteś koniem, raz człowiekiem podczas gdy cały czas powinnaś byc koniem?
      Cudownie.

      Usuń